Tragiczny pogrzeb

Podczas pogrzebu nastolatka, niemal doszło do linczu na księdzu, który skrytykował zmarłego
Czy o zmarłych nie powinno się źle mówić?
– Ksiądz nie powinien tak mówić. To była msza pożegnalna. Z drugiej strony, gdyby mu ludzie nie przerwali, to może by dokończył i się obronił – mówiła gimnazjalistka, która uczestniczyła w pogrzebie.

Tragiczna śmierć
21 stycznia 2018 roku Michał (15 lat) wracał spokojnie od dziadków do domu. Niestety nigdy tam nie dotarł. Został potrącony przez pijanego kierowcę. Okazało się, że prowadzący pojazd mężczyzna miał 1,76 promila alkoholu. Ratownicy robili co mogli, aby uratować młodego chłopaka, lecz obrażenia okazały się zbyt poważne – Michał zmarł.
– Rozmawiałam z nim przez telefon, gdy wracał od dziadków do domu. Był bardzo szczęśliwy. Opowiadał, jak mijają mu ferie i że kulig z kolegami się udał. Pośmialiśmy się, a zaraz potem walnął go samochód. Dowiedziałam się o tym od mojej mamy. „Co ty mówisz? Dopiero z nim rozmawiałam!” – wspomina Weronika, bliska koleżanka Michała.
Cała rodzina, bliscy krewni, szkolni koledzy i ludzie z okolicznych wiosek pogrążyli się w żalu z powodu śmierci młodego chłopaka. Zawsze zasmuca śmierć osoby, która stoi dopiero na progu dorosłości. Tyle jeszcze przed nim było…
Pogrzebowy lincz
W czasie pogrzebu doszło do nieprzyjemnego incydentu. W kościele w tym czasie znajdywało się około 800 wiernych. Słowa wypowiedziane przez proboszcza Wojciecha nad trumną Michała wydały się wiernym niedopuszczalne.
– To nie jest msza żałobna. Jak wiecie, stała się wielka tragedia. On nie chodził na religię, czym doprowadził do publicznego zgorszenia. Co gorsza, namawiał innych by tak postępowali. Skoro wypisał się z wiary, to nie jest naszym parafianinem. Powinienem zacząć dzisiejszy obrządek nie w kościele, a na cmentarzu, ale na prośbę rodzica zmieniłem postanowienie. To nie będzie jednak msza żałobna – powiedział kapłan.
Po tych słowach ludzie zaczęli wychodzić z kościoła, część była tak bardzo dotknięta, że zaczęła buczeć i podnosić głos niezadowolenia. Prawie doszło do linczu! Sytuacje opanował organista. Proboszcz został ostatecznie wyproszony, a resztę uroczystości pogrzebowej poprowadził już ksiądz wikary.
– Na pogrzebie byłam załamana. Miałam śpiewać psalm, ale nie dałam rady. To był mój bliski kolega. Jak ludzie zaczęli się kłócić, to nie wierzyłam w to, co słyszę. Było to dla mnie dziwne – powiedziała Weronika.
Tłumaczenia
– Pisząc cokolwiek w tym temacie, należy poznać cały kontekst wypowiedzi. Sprawa zaczęła się jakiś czas temu, gdy dotarła do mnie informacja ze szkoły, że chłopak wypisał się z lekcji religii. Nie on sam, zrobiła to jego mama. Dla kapłana taka informacja jest trudna do przyjęcia, nie mówiąc o zrozumieniu jej sensu. Co więcej, docierająca do mnie wiedza o tym, iż chłopak namawia innych do pójścia w jego ślady dodatkowo martwiła, nie rozumiałem tych działań. Zastanawiałem się, dlaczego zamiast dawać świadectwo wiary, dopiero co po przyjęciu aktu bierzmowania, chce od wiary odstąpić? Nijak nie mogłem pojąć, jaki ma sens odciąganie kolegów od katechezy, to przecież nic innego jak sianie zgorszenia. Nie mogąc zrozumieć postawy chłopca, na jakiś czas przestałem o tym myśleć, przyjmując za dobrą monetę powiedzenie, czas pokaże, co z tego wyjdzie. Nigdy nie zakładałem, że dojdzie do takiej tragedii . Co do samego przebiegu pamiętnej mszy mam wyrobioną teorię. Chciałem dobrze, ale niedane mi było w całości zaprezentować tego, co zaplanowałem. Chciałem powiedzieć znacznie więcej, ale zgromadzeni w kościele ludzie po prostu do tego nie dopuścili – tłumaczył ksiądz Wojciech.
Wierni
– Teraz się trochę uspokoiło, ale skandal był potężny. Ludzie są nadal podzieleni, choć większość twierdzi, że proboszcz przesadził, bo na pogrzebie mówi się dobrze. Przełamał tabu. Potem porozumiał się z rodziną Michała i odprawił mszę za niego. A sam zniknął – relacjonuje jeden z parafian.
– Stoję po stronie księdza. Byłam na pogrzebie. Niektórych zabolała prawda, która była niewygodna – ocenia sytuację Pani Karolina.
– Jeśli ktoś nie chodzi do kościoła i na religię, a rodzina chce go na siłę pochować w obrządku katolickim, to tak się kończy – mówi Pani Małgorzata.
– Gdyby tylko rodzina krzyczała, to by się szybko skończyło, ale inni chcieli dodać swoje pięć groszy. Zwłaszcza ci, którzy rzadko chodzą do kościoła – tłumaczył uczestnik mszy.
– Zawsze miał ostre kazania. Potrafił rzucić na starcie ostrym słowem, które ludzi ścinało. Przykładowo – opowiedział o człowieku, który obsikał krzyż. Potem potrafił wyprowadzić z tego morał. Był pod tym względem świetny. Jak zaczynał u nas pracę, starał się też prosto tłumaczyć prawdy wiary. Z ludźmi w parafii długo nie pracował. Uczył kleryków w seminarium – mówiła jedna z parafianek.
Echo
Sprawa odbiła się echem w mediach w całym kraju. Biskup Diecezji Warszawsko-Praskiej Romuald Kamiński oficjalnie przeprosił za sformułowania użyte przez księdza w czasie ceremonii. Prawdopodobnie proboszcz został wtedy upomniany.
Echa tego wydarzenia na szczęście już umilkły. Jednak miejscowi wtedy podzieli się na dwa obozy. Na pewno zdarzenie na długo zostanie w pamięci wiernych. Mam nadzieje, że zostały wyciągnięte z tej lekcji wnioski i już więcej nie dojdzie do tego typu sytuacji.
Od autora
Moim zdaniem ani postawa księdza, ani wiernych, ze względu na szacunek do zmarłego i rodziny, nie wydaje się być odpowiednia. A jakie jest Wasze?
Opracowała Nika
Korekta Klaudia Cebula
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments