Szkoła z internatem

„ Szkoła z internatem zawsze była i nadal jest narzędziem – jak piła chirurga czy dentystyczne kleszcze – prostym, skutecznym, czasem brutalnym.”


Brytyjskie szkoły z internatem kojarzą nam się z prestiżem, eleganckimi mundurkami, starymi budynkami, nienagannymi manierami i klimatem rodem z „Harrego Pottera”. Większości wydaje się, że po skończeniu tak prestiżowej placówki, kariera stoi przed nami otworem. W rzeczywistości wielu ludzi którzy opuszczają szkołę ma wielki brak podstawowej wiedzy – marnie piszą, nie znają literatury, ani żadnego języka poza swoim ojczystym. Ale mają to, co musi mieć każdy, dobrze wychowany Brytyjczyk – prostolinijną męskość, pogardę dla kłamstwa, posłuszeństwo i opanowanie.
„Jak wielu z miliona dzisiejszych Brytyjczyków, którzy mają na swoim koncie naukę w szkole z internatem, całe lata zajęło mi wyrzucenie z pamięci tego, co mnie tam spotkało. „
Autor powieści najpierw napisał artykuł do prasy, w którym wspomniał o tym, jak był molestowany psychicznie i emocjonalnie w szkole z internatem. Reakcji było mnóstwo – bardzo różnych – jedni mu współczuli, inni wcale się nie dziwili, jeszcze kolejni pisali, że policja ma lepsze problemy, jak „prawdziwe” – seksualne molestowanie. Ale przy okazji też wiele osób odważyło się i nadesłało swoje historie, często przepełnione smutkiem, który towarzyszył im przez całe życie. To właśnie one składają się na fabułę „Jak wytresować lorda: O elitarnych szkołach z internatem”.
„Mój przyjaciel, który został posłany do internatu w wieku siedmiu lat, pamięta, jak biegł za samochodem rodziców. „W pewnym momencie przyhamował. „Pomyślałem, że po mnie wrócą, ale to był tylko zakręt. Wydaje mi się, że aż do tego momentu nie zdawałem sobie sprawy, że będę musiał tam zostać”.”
Do szkół z internatem rodzice wysyłają nawet cztero i sześcioletnie dzieci. Rozstania są bolesne, zarówno dla rodziców, jak i dla uczniów i ich rodzeństwa. Dzieciom mówione jest, że mają być silne i dorosnąć. One często czują się porzucone i są przekonane, że rodzice wcale ich nie kochają, skoro chcą się ich pozbyć i tu zostawić. Dzieci zostają pozostawione same sobie i trafiają do obcego miejsca, pełnego nieznajomych dzieciaków, poważnych, stanowczych dorosłych i wielkich, złowrogo wyglądających pomieszczeń.
„Miałem osiem lat, prawie dziewięć, i nie przesadzam, ale pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj, kiedy doświadczyłem największej traumy w moim życiu. Pamiętam, jak zostawili mnie, małego chłopca, na podjeździe przy szkolnej bramie. Machałem na pożegnanie mamie i cały byłem przepełniony uczuciem porzucenia. Zastanawiałem się, dlaczego zostawili mnie na tej wsi, w tej podstawówce z dorosłymi, o których nic nie wiedziałem.”
Jeden z mężczyzn którzy napisali do autora, trafił do szkoły z internatem, gdy miał dziewięć lat. Jak sam pisze – wtedy skończyło się jego dzieciństwo. Poczuł się porzucony i zagubiony. Ćwierć swojego życia spędził w ośrodkach dla psychicznie chorych i do dzisiaj boi się zaufać.
W pamięci żywa pozostaje też pierwsza obelga, stłamszenie, próby „łamania” ucznia – chociażby wstrętnym jedzeniem. Chłopcu, który ze strachu obsikał łóżko, wychowawczyni wytarła zapłakaną twarz ściągniętym z tego łóżka, nasiąkniętym moczem, prześcieradłem. Innej dziewczynce, która wymiotowała po mleku, kazano je wypić, a potem ścięto jej na krótko włosy. Dzięki temu wszystkiemu, mali Brytyjczycy mają dorosnąć, nauczyć się nie płakać i nie użalać nad sobą.
„Pierwszego wieczoru gwoździem programu było wyrzucenie przez okno samochodzików, które ustawiłem na kocu, żeby się nimi bawić razem z innymi.”
Internat jest tradycją. Pierwsze dni przebywania w szkole wielu absolwentów porównuje do początków pobytu w więzieniu. Dzieci muszą stać w kolejce w odpowiedniej kolejności, posługiwać się nazwiskami – nie imionami, nie można wydawać po zmroku żadnych dźwięków (liczy się też skrzypienie łóżka), a płacz jest karany. Pojawia się też się wiele relacji o gwałtach popełnianych na uczniach przez innych uczniów. Z drugiej strony mamy też opisy szczęśliwych szkół, w których nie było przemocy, a i tak dzieci poniżej 12. roku życia były niezwykle aktywne seksualnie. Molestowania dopuszczają się też wychowawcy, nauczyciele i dyrektorzy… Podczas napadów złości na przykład pan Keane zrzucał dzieci ze schodów, a gdy się miało pecha znaleźć z nim sam na sam, oferował słodycze w zamian za możliwość poszperania w spodniach dziecka. Dziesięciolatek sprzedający się trzynastolatkowi za skrzynkę ze słodyczami, nauczyciele z grupkami małych „ulubieńców”, których wykorzystywali seksualnie – „Taka tradycja”.
Dzieci przyjmują „na klatę” przemoc fizyczną i upokarzanie, bo wiedzą, że w domu i tak nikt nie będzie im współczuł. Muszą dorosnąć, być twardzi. Wyrzuty sumienia rodzice pokonują przekonaniem, że taka edukacja jest lepsza. Jeżeli dziecko jest słabe, przepadnie.
„Jak wytresować lorda: O elitarnych szkołach z internatem” to brutalna relacja, która odziera brytyjskie placówki z całej ich czystości, wielkości i zachwycającego poziomu edukacji. To prawdziwe, zebrane przez autora wspomnienia uczniów tych szkół, pełne wszelkich odmian przemocy. To opowieść o skrzywdzonych, porzuconych stłamszonych dzieciach, z których wyrośli smutni, zagubieni w rzeczywistości i pełni poczucia winy dorośli.
Opracowanie: Natalia Montewska
Źródło: Alex Renton „Jak wytresować lorda: O elitarnych szkołach z internatem”

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments