Media donoszą o zwyrodnialcu, który zabija koty na terenie Torunia i okolic. Czy te sprawy się łączą? Wielu właścicieli kotów nie zgłasza faktu utraty zwierzęcia (doszły do nas takie sygnały), jednak sprawa jest już znana od pewnego czasu.
Kiedy to się zaczęło?
Sprawa została nagłośniona pod koniec kwietnia tego roku przez Fundację Cztery Łapy Toruń (post został usunięty, screen – w źródłach):
„Ktoś w okolicy kradnie zwierzaki z posesji (tylko te o rudym umaszczeniu) i zabija w okrutny sposób. Koty znikają na kilka dni, a następnie zostają podrzucone z powrotem, ale niestety z odciętymi głowami.
Koty(…) miały dom, opiekuna i nikomu nie robiły krzywdy. Niestety ktoś w bestialski sposób odebrał im życie.
BĄDŹCIE CZUJNI!!!
Oczywiście policja jest powiadomiona”
– apelowali na Facebooku wolontariusze do mieszkańców gminy Obrowo.
Okrutny mord na kociakach miał miejsce w Osieku nad Wisłą, około 20 km od Torunia. Ludzie byli zbulwersowani skalą bestialstwa. Pod apelem można było znaleźć niewybredne komentarze.
Najczęściej pojawiały się tam pełne oburzenia sformułowania, zawierające określenia takie jak „sadysta”, „psychopata”, „bestia”…
„Myślę, że ktoś taki to nawet nie człowiek. Jak widzę takie rzeczy, słowo «przykro» to za mało, aż mnie nosi całą (…), chętnie bym zrobiła tej bestii to samo, tylko nie szybko, a tak, żeby cierpiał długo za to wszystko, co wyrządził tym biednym i niewinnym zwierzakom” – pisała jedna z internautek.
Sprawca nie został schwytany, a sama sprawa ucichła na kilka miesięcy…
Kotka z działek na osiedlu św. Józefa
Do kolejnego brutalnego mordu, nagłośnionego w mediach, doszło pod koniec lipca. Na jednym ze słupów pojawiło się takie ogłoszenie:
„W miniony weekend, tj. 25-26.07.2020 r. została zabita moja kotka. Kotce została zrobiona sekcja zwłok w klinice weterynaryjnej, wskazująca m. in. na znaczną ilość krwi w jamie brzusznej.
Wyniki sekcji wskazują, że kotka nie zmarła z przyczyn naturalnych i dopuszczono się barbarzyńskiego okrucieństwa. Wyniki zostały skonsultowane z czterema weterynarzami. Wszyscy stwierdzili jednogłośnie, że została w okrutny sposób zabita.
Kotka była wysterylizowana, raczej nieufna, spacerująca blisko domu – najbliższej okolicy. Sprawcą musi więc być ktoś z najbliższego otoczenia”.
Właściciele kota prosili również o kontakt osoby, którym w tym samym czasie w niewyjaśnionych okolicznościach zmarło lub zaginęło bez śladu zwierzę …
Co więcej wiadomo w tej sprawie? Czy zgłosili się inni właściciele?
Działania Policji
– Na razie postępowanie jest umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. W żadnym wypadku jednak sprawy nie odpuszczamy. Funkcjonariusze w ramach tego postępowania przeprowadzili szereg czynności, jednak nie przyczyniły się one do ustalenia sprawcy bądź sprawców przestępstwa. Sprawa ta, mimo formalnego umorzenia, nadal pozostaje w naszym zainteresowaniu i jeśli pojawią się nowe informacje lub okoliczności, zostanie podjęta. Sprawcy może grozić kara nawet 3 lat więzienia –zapewnia w sprawie kotków z Osieka Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
– Oczywiście policja nie ignoruje też tego, co wydarzyło się na działkach św. Józefa. Właściciele zabitej kotki podkreślają, że była ona wysterylizowana i raczej nieufna. Nie oddalała się od domu. Zdaniem opiekunów, sprawca musiał zatem być z pobliskiej okolicy. Sekcja ich zwierzaka wykazała, że został zabity. Świadczyła o tym po pierwsze znaczna ilość krwi w jamie brzusznej (prawdopodobny efekt pobicia lub skopania) – informuje Komenda Miejska Policji w Toruniu.
Teorie
Czy istnieje możliwość, że obie te sprawy są połączone?
Na forach internetowych możemy zauważyć wiele hipotez snutych przez komentujących. Część internautów łączy te zdarzenia. Czy to w ogóle możliwe?
Jeśli tak, sprawcą jest najpewniej młoda, niedojrzała emocjonalnie osoba. Wiele osób wskazuje, że może to być uczeń. Argumentują to tym, że do zbrodni dochodziło w dni wolne od nauki szkolnej (wakacje, lockdown). Mogła to być również osoba dorosła odwiedzająca krewnych lub osoba wracająca w tym czasie z zagranicy. Być może osoba ta pochodzi z okolic Osieka nad Wisłą, jednak – po wystraszeniu się reakcji publicznej na swoje poczynania – zmieniła rewir działań. Może była na wakacjach u krewnych lub znajomych i tam dokonała kolejnego mordu?
Czy ofiar może być więcej?
Dopiero od niedawna wzrasta nasza świadomość społeczna w sprawie konieczności zgłaszania przestępstw dokonywanych na zwierzętach, chociaż wciąż większość takich przypadków nie jest zgłaszanych. Ludzie opłakują swoich ukochanych pupili, ale nie widzą sensu w szukaniu sprawcy. Nie należy im się tu dziwić. Większość tego typu spraw zostaje umorzona.
A może sprawy się nie łączą?
Prawdopodobnie jednak te dwie sprawy w ogóle nie były ze sobą powiązane. Chociaż łączy je wiele wspólnych cech, to jeszcze więcej dzieli. W przypadku pierwszego mordu sprawca interesował się wyłącznie rudymi kotami, za drugim razem ofiarą padł kot biało-czarny. Oba miejsca zdarzenia dzieli ponad 20 km. Poza tym najczęściej takich aktów dopuszczają się młodzi ludzie jednorazowo. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku też tak będzie i nie doczekamy serii kolejnych mordów.
Być może ta uwaga zostanie odebrana jako przesadna, ale mimo wszystko należy pamiętać, że wielu seryjnych morderców zaczynało swoją przestępczą karierę właśnie od dręczenia i zabijania zwierząt…
Koty z cmentarza
Inną, trochę zapomnianą sprawą z Torunia jest otrucie kotów z cmentarza w kwietniu 2019 roku. Według źródła już wcześniej miało do takich zdarzeń dochodzić… Również tutaj na siłę można doszukiwać się wspólnych mianowników. Do zdarzenia doszło w okresie poprzedzającym Wielkanoc, więc jeśli sprawca był ten sam, mógł odwiedzić w tym samym czasie bliskich. Jednak na tym podobieństwa się kończą. Modus operandi jest całkowicie odmienny. W późniejszych przypadkach koty były bestialsko skatowane, tu natomiast – otrute. Najczęściej po taką nieinwazyjną metodę sięgają kobiety. Możliwe więc, że po prostu którejś sąsiadce przeszkadzała gromadka kotów w tym miejscu…
Przypomnijmy apel w tej sprawie:
„Ania, która dokarmia cmentarne koty, znalazła martwego Adasia, który tam mieszkał! Po zwłokach kotka widać było, że umierał w cierpieniach!!! Od razu było wiadomo, co jest przyczyną śmierci, bo takie sytuacje miały tu już miejsce w zeszłym roku! Ania ma w domu dwa koty, które uratowała po otruciu… A pamiętacie historię mojego Witusia? Ta sama sytuacja! (…) Osoby mieszkające w okolicy – bardzo proszę o czujność! Trutka znajdowała się w kawałkach kiełbasy, którymi koty nie są dokarmiane przez żadną z nas! Jedzenie w miskach przy płocie cmentarza – także nie jest nasze, może zawierać truciznę! Jeśli zauważycie coś podejrzanego – owińcie w coś i wyrzucajcie, proszę! (…) Bardzo proszę o udostępnienia posta gdzie się da! Musimy namierzyć zwyrodnialca, aby nie skrzywdził już więcej niewinnych istot!” – tak brzmiała część apelu, który pojawił się m.in. na Facebooku w grupie „Bazarek dla bezdomnych Kotów z os. Dekerta i os. Młodych Toruń – Wiosna”.
Podsumowanie
Prawdopodobnie sprawcami tych wszystkich okrutnych mordów są różne osoby. Pewnie nie dowiemy się już, kto ich dokonał. Mimo to należy zauważyć, że nasze społeczeństwo coraz częściej zgłasza i piętnuje takie przypadki, co zaowocuje w najbliższej przyszłości i zwiększy świadomość społeczną…
Pamiętajmy – nie można odbierać życia innej bezbronnej istocie!
Prawo
Na szczęście po nowelizacji prawo stało się bardziej surowe dla zwyrodnialców krzywdzących zwierzęta.
Uśmiercenie zwierzęcia to przestępstwo obłożone poważną karą. Ustawa o ochronie zwierząt (art. 35) przewiduje za nie nawet 3 lata więzienia. Identycznie jak za znęcanie się nad zwierzakiem. Jeśli natomiast sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem, czeka go jeszcze surowsza kara – do 5 lat pozbawienia wolności.
Te kary to efekt nowelizacji ustawy. Nowe przepisy zaczęły obowiązywać w kwietniu 2018 roku. Były odpowiedzią na rosnącą liczbę brutalnych aktów przemocy wobec zwierząt. Na mocy znowelizowanego prawa zwiększono też finansową dolegliwość kar dla sprawców.
Obowiązkowe, a więc nieuchronne dla sprawcy, stało się orzekanie przez sąd nawiązki w wysokości od 1 000 zł do 100 000 zł na cel związany z ochroną zwierząt.
Wcześniej sąd mógł, ale nie musiał, orzec nawiązkę w granicach od 500 do 100 000 zł. Orzekano ją średnio w 39 procentach skazań, przy czym w większości przypadków (88 proc.) kwota nawiązek nie przekraczała 1000 zł. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w ostatnich pięciu latach przed nowelizacją nawiązkę w wysokości od 5 000 do 10 000 zł orzeczono tylko dwa razy, natomiast od 10 000 do 20 000 zł – zaledwie raz.
Gdzie szukać pomocy?
Nigdy nie przechodźmy obojętnie obok żadnej formy przemocy!
Jeśli w grę wchodzi życie człowieka, psa, kota, czy nawet gryzonia – reagujmy. Zgłoszenia możemy wysłać anonimowo. Sprawami zwierząt zajmują się fundacje, schroniska, Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, ale także policja i straż miejska.
Wiele zwierząt cierpi aż do momentu, w którym nie padną z wycieńczenia.
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ duża część osób przechodzi obok tego obojętnie lub odwraca głowę, tłumacząc się przed samym sobą, że nie jest to ich sprawa, więc dlaczego mieliby się wtrącać. Jeśli wszyscy wyjdziemy z takiego założenia, kto pomoże tym bezbronnym, słabszym jednostkom?
Opracowała Nika
Korekta Magdalena Kot
Fanpage Fundacji
https://www.facebook.com/Fundacja-Cztery-%C5%81apy-Toru%C5%84-276430736028285/
Źródła
Otrucie kotów z cmentarza