Obok sprawy tajemniczego zaginięcia Marcina Tchórzewskiego, która została opisana w poprzednim tygodniu, sprawa zaginięcia Remigiusza jest bardzo podobna. Remigiusz ostatni raz był widziany, w nocy z 30 na 31 grudnia 2016 roku, przy ulicy Kopernika, gdzie tej nocy bawił się w klubie „Lizard King”. Przy tej samej ulicy trzy lata wcześniej, po raz ostatni bawił się wspomniany wcześniej Marcin.
Nagranie sprzed jednego z hoteli wskazuje, że – będąc pod wpływem alkoholu – szedł z ulicy Kopernika w stronę placu Rapackiego. Z późniejszych ustaleń policji wynika, że przez most udał się na Majdany, w okolice punktu widokowego, skąd widać panoramę Torunia. W pobliżu tego miejsca zostały znalezione klucze, które należały do zaginionego. Tam również ślad po nim się urywa.
W poszukiwania została zaangażowana nie tylko toruńska policja, która starała się ustalić, co stało się z zaginionym, lecz także biuro detektywa Rutkowskiego. To właśnie jego biuro podało trzy hipotezy dotyczące zaginionego torunianina. Pierwsza z nich brzmiała: „Remigiusz Baczyński znalazł się w rzece. Mógł to być nieszczęśliwy wypadek spowodowany dużą ilością wypitego alkoholu, bo planów samobójczych nie miał”. Druga: „Poszedł w lasy poligonu wojskowego, przylegające do tego rejonu. Tam mógł zmarznąć lub w przypływie nieokreślonych emocji powiesić się”. I w końcu ostatnia: „Mógł też upozorować swoje zaginięcie i z tamtego rejonu udać się w bezpieczne miejsce, by z nieznanych dotąd przyczyn porzucić dotychczasowe życie i rozpocząć je w nowym miejscu”. Nie wiadomo co się stało z Remkiem, może został uprowadzony? Jest cała masa pytań bez odpowiedzi w tej sprawie. Policjanci od początku sprawy skupiali działania na poszukiwaniach ciała w rzece. Przy okazji znaleźli przy brzegu zwłoki innej osoby.
Prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu mówił: „Według zawiadomienia narzeczonej, kogoś w lokalu Lizard King mógł zainteresować fakt, że Remigiusz Baczyński jest nietrzeźwy, a ma przy sobie gotówkę. Byli świadkowie tego, że szukającemu numerka od szatni mężczyźnie wypadły banknoty o nominałach 100 i 200 zł”.
22 maja 2017 roku prokuratura, która badała wątek ewentualnego porwania Remka, umorzyła śledztwo. Powód? „Brak danych dostatecznie uzasadniających popełnienie czynu zabronionego”. Zostały też uporządkowane fakty dotyczące zaginięcia. Ostatnią osobą, którą widziała Remka, a do której dotarli śledczy, jest kobieta mieszkająca przy ulicy Drzymały, czyli w lewobrzeżnej części Torunia. –Kobieta ta wyszła przed dom zapalić papierosa. Remigiusz Baczyński pytał ją o najbliższy postój taksówek. Kobieta zaproponowała mu wezwanie taxi, ale mężczyzna nie skorzystał z propozycji – mówi prokurator Kukawski. Prokuraturze udało się również ustalić, że zaginiony był zadowolony z życia, planował założyć rodzinę i nie miał problemów finansowych. Motyw samobójstwa jest zatem mało realny…
Remigiusz Baczyński ma 185 cm wzrostu, w chwili zaginięcia ważył ok. 100 kg. Ma ciemne włosy, zielone oczy i ciemny zarost. W nocy z 30 na 31 grudnia 2016 r. ubrany był w ciemne spodnie, granatowe buty sportowe i czarną kurtkę z białym napisem „Alaska”.
Opracował: Jan Kryński
Źródła: