Mija 25 lat od zaginięcia Pani doktor Jadwigi…

„Na temat jej tajemniczego zniknięcia tak w mieście, jak i w całym rejonie krąży wiele hipotez. Jedna z nich mówi o utracie pamięci przez poszukiwaną, co w konsekwencji spowodowało oddalenie jej się w bliżej nieokreślonym kierunku. Inna zakłada, że znana wieluńska lekarka została porwana dla okupu, a nawet zamordowana”- donosił z pierwszej strony tygodnik „Ziemia Wieluńska” z 1 czerwca 1995 r.

Pani Jadwiga była powszechnie znaną i szanowaną lekarką. Uchodziła za osobę bardzo majętną. Po przejściu na emeryturę dalej prowadziła praktykę lekarską w kamienicy na ul. Sienkiewicza. Tam również mieszkała. Z zapisków pozostawionych przez kobietę wynika, że o 16.00 przyjęła ostatniego pacjenta. Następnego dnia, gdy zjawili się kolejni zastali zamknięte drzwi.
Zaginięcie Pani Doktor zostało zgłoszone na policję.
Funkcjonariusze od razu odkryli ślady włamania. Bliscy Jadwigi potwierdzili, że kobieta bez poinformowania ich nigdzie by nie wyjechała. Z jej mieszkania zniknęły: telewizor, odtwarzacz VHS, wiele cennej biżuterii oraz książeczka oszczędnościowa. W garażu nie było pojazdu marki citroen AX10E o numerze rej. SIE 4952. Ani w mieszkaniu, ani w gabinecie nie odnaleziono śladów walki.
– Pewnie załatwili zwierzaka jednym uderzeniem. Rano moją uwagę zwróciło wiszące na zewnątrz futerko pani Jadwigi. Zostawienie go tak na noc było dla niej nietypowe. To był symptom, że coś jest nie tak – opowiada sąsiad, który prosi o anonimowość. – Kiedy później weszliśmy do mieszkania lekarki, panował w nim nienaganny porządek. Tylko fragment pościeli był naruszony, tak jakby trzymała tam saszetkę z biżuterią. Ja nie mam wątpliwości, że tu nic nie zadziało się przypadkowo. Napastnicy musieli być bardzo dobrze przygotowani na „robotę”. Dla mnie to zbrodnia popełniona w białych rękawiczkach.
Jej samochód znaleziono trzy dni później w miejscowość Działoszynie. Za ukrycie dzień wcześniej auta byli dopowiedziani trzej mężczyźni. Jeden z nich był wcześniej karany za kradzieże i ma nadzór policyjny. Wszyscy wypierali się w związku z tą sprawą. Twierdzili, że samochód kupili od „tajemniczego Ruskiego”.
„Całe miasto jest zbulwersowane tym wydarzeniem. Ludzie nie wierzą, że tak zacny człowiek, jakim była doktor A., nagle przestaje się z nimi kontaktować, służyć im specjalistyczną pomocą i opieką (…) W tej chwili można tylko snuć przypuszczenia, w jaki sposób sprawcy weszli do domu, a następnie zamordowali panią doktor. W to, że nie żyje, nikt bowiem już nie wątpi. Teraz tylko trwają poszukiwania ciała „- pisała „Ziemia Wieluńska” trzy miesiące po tajemniczym zniknięciu lekarki.
Lasy między Wieluniem a Działoszynem został dokładnie sprawdzony przez policję. Nie natrafiono tam na żaden ślad zaginionej.
Oskarżeni o zabójstwo zostali dwaj mężczyźni. Obaj zostali uniewinnieni. Sąd skazał ich natomiast za winnych paserstwa samochodu należącego do lekarki oraz nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań. Trzeciego oskarżonego sąd uwolnił od zarzutu nieumyślnego paserstwa, auta pochodzącego z włamania. Zostali skazani na trzy i na trzy i pół roku wiezienia.
Do tej pory nie odnaleziono żadnego śladu po Pani Doktor…
Co mogła się stać?
Była ofiara napadu rabunkowego lub morderstwa na zlecenie. Czy może upozorowała z pomocą innych własne zniknięcie? Teorii jest bardzo wiele…
„W jaki sposób sprawcy wywieźli ciało doktor Jadwigi A.? Czy użyli do tego jej citroena? A może wydarzyło się coś kompletnie innego?” – czytam w jednej z gazet
Archiwum X bada tę sprawę…
Czy macie własne hipotezy dotyczące tego tajemniczego zniknięcia sprzed ćwierć wieku?
Jeśli wiesz coś o tej zbrodni, pisz: rz******@ld.pl
5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments