Wieziona przez 8 dni

Była poniżana, bita i brutalnie gwałcona. Cierpiała tak bardzo, jak tylko może cierpieć człowiek – mówiła matka Moniki (26 lat).

Życie jest niesprawiedliwe…

U Moniki już w młodym wieku wykryto toczeń. Jest to choroba antyimmunologiczna. Z jej powodu miała problemy z chodzeniem, z nauką i zapamiętywaniem. Przy tym zażywała bardzo silne leki, które osłabiały jej organizm. Gdy miała 21 lat dostała udaru. Później doświadczyła długiej rehabilitacji, którą pozwoliła jej pokonać bezwładność jednej ręki i paraliż mięśni twarzy. Później kolejna terapia, tym razem – sterydowa, która przyniosła podwojenie masy ciała. Przez te traumatyczne wydarzenia Monika załamała się nerwowo, odizolowała od świata i zaczęła popijać, aż wylądowała na odwyku…

Jednak dopiero najgorsze było przed nią…
Prawdziwy dramat miał swój początek 19 lipca 2017 roku. Tego dnia poznała Tomasza K. (33 lata) jadąc autobusem. Była bardzo zakompleksioną osobą, więc każdy przejaw zainteresowani ze strony płci przeciwnej ją uskrzydlał. Po krótkiej rozmowie zgodziła się pójść do mieszkania nieznajomego na „imprezę” i „impreza” była, ale nie dla niej…

– Wszystko wskazuje na to, że do lokalu weszła dobrowolnie. Ale nie ulega wątpliwości, że została potem uwięziona w środku – mówił po zakończeniu śledztwa Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.

Monika później sama już nie pamiętała jak znalazła się w tym mieszkaniu. Wkrótce dołączyła do nich dwójka kolegów mężczyzny: Grzegorz K. (36 lat) i Sebastian T. (36 lat).

„Impreza” dla czworga

Szybko atmosfera spotkania uległa zmianie, a trzej nieznajomi z przyjaźnie nastawionych kompanów od kieliszka stali się brutalnymi oprawcami…

Tortury trwały aż osiem dni. W tym czasie była dręczona, poniżana, bita, przypalana papierosami, podduszana, brutalnie, wielokrotnie grupowo gwałcona przez mężczyzn jak i przy użyciu różnych przedmiotów jak kij od miotły… Również zakłócali jej możliwość spoczynku i uniemożliwiali sen. Zwyrodnialcy upijali ją alkoholem, ubliżali jej, robili drastyczne zdjęcia telefonem komórkowym, które później zabezpieczyła policja i posłużyły jako dowód w tej wstrząsającej sprawie.

W tym czasie przerażeni nieobecnością i brakiem kontaktu z Moniką rodzice zgłosili jej zaginięcie (22 lipca). Szukali jej również na własną rękę. Prawdopodobnie policja nie potraktowała tego priorytetowo z powodu jej „ekscesów” alkoholowych…

Uwięziona już sama nie była wstanie zliczyć, ile dni jest już zamknięta. Noc zlewała się z dniem, a minuty z godzinami katuszy. Gdy oprawcy wychodzili zamykali ją na klucz. Nie miała już siły krzyczeć i błagać o pomoc – tym bardziej próbować się wydostać. Musiała poruszać się na czworakach – jak jakiś pies. Z ran wydobywała się ropa. Czuła, że zwyrodnialców zaczyna nudzić tą „impreza”. Z pewnością bała się, co będzie dalej. Czy ją zabiją i skrócą jej męki? Już sama nie wiedziała czy chce żyć, czy woli umrzeć nawet jak pies… Byle przestała czuć ten niekończący się ból…

„Gość i ryba trzeciego dnia cuchnie”

Gość po trzech, a Monika po ośmiu zaczęła im zwyczajnie, po prostu „cuchnąć” …

Wypierdalaj! Za bardzo śmierdzisz! Jak komuś o tym powiesz, to cię zajebiemy. I twoją rodzinę też – miał powiedzieć Grzegorz i uderzyć ją otwartą dłonią w głowę „na pożegnanie”.

W końcu 27 lipca kobieta została wypuszczona… Chwiejnym krokiem odbijając się od ściany do ściany szła przed siebie. Wiedziała, gdzie jest. Do Roberta – kolegi z odwyku u którego wcześniej mieszkała – miała tylko 300 metrów. Gdy zjawiła się u niego na pytanie: ”gdzie byłaś?”, zdołała wydusić, że była na „imprezie” i udała się do swojego pokoju.

Zaraz po uwolnieniu się z mieszkania oprawców rozmawiała z policjantami, którzy zajmowali się sprawą jej zaginięcia. Była przerażona i zastraszona. Zwyrodnialcy grozili, że zabiją ją i jej matkę, jeśli komuś powie, co się stało. Monika z całych sił próbowała na funkcjonariuszach robić dobre wrażenie. Powiedziała im wtedy, że „była na imprezie” i podkreśliła, że nikt ją nie skrzywdził. Podpisała stosowane oświadczenie…

W końcu do mieszkania Roberta przyjechała jej matka. Była przerażona jej stanem. Monika chciała się tylko podleczyć i zapomnieć. Przy każdym oddechu jej ciało na wskroś przeszywał ból. Jakby ktoś w każdą komórkę jej poranionego ciała wbijał ostrą szpilę.

Cicha śmierć

Dopiero po długich namowach ze strony matki zdecydowała wyznać prawdę o tym, co się stało. Dopiero po dwóch dniach od uwolnienia zdecydowała udać się do szpitala. Było już o wiele za późno. Zdiagnozowano u niej wielonarządowe obrażenia. Udało im się tylko trochę uśmierzyć ból…

Przed śmiercią zdążyła wyznać całą prawdę jedynie matce. Wskazała miejsce swojego uwięzienia i sprawców. Zapewne czuła, że już nie ma sensu dalej się bać i czuła, że stoi nad grobem. Mimo kilku operacji, lekarzom nie udało się jej uratować. Obrażenia były zbyt rozległe. Już nic więcej nie dało się dla niej zrobić…

Zmarła w ciepły słoneczny dzień 19 sierpnia 2017 roku śmiercią cichą, otoczona najbliższymi…

Wyrok dla zwyroli
Biegli na podstawie sekcji zwłok uznali, że zgon Moniki był wynikiem doznanych obrażeń i powikłań po nich. Zdaniem biegłych, wszyscy mężczyźni byli poczytalni.

W trakcie śledztwa korzystaliśmy w dużej mierze z wiedzy, którą poszkodowana zdołała przekazać matce. Niestety, stan ofiary przemocy był tak zły, że nigdy nie udało się jej przesłuchać – mówił Kopania.

Na początku czerwca tego roku zapadł wyrok w tej bulwersującej sprawie. Trzech oskarżonych zostało uznanych winnymi tego, że w okresie od 19 lipca do 27 lipca 2017 roku w krótkich odstępach czasu po uprzednim użyciu przemocy z cechami szczególnego okrucieństwa i pozbawiając wolności wielokrotnie doprowadzali swoją ofiarę do obcowania płciowego. Sąd skazał Grzegorza, Sebastiana oraz Tomasza na kary po 25 lat więzienia.

Oskarżeni odbywali z pokrzywdzoną stosunki seksualne wbrew jej woli, wskutek czego spowodowali u niej rozległe obrażenia w obrębie narządu rodnego, co spowodowało ciężki uszczerbek na zdrowiu skutkujący zgonem pokrzywdzonej, a pozbawienie wolności łączyło się ze szczególnym udręczeniem polegającym na wielokrotnym gwałceniu pokrzywdzonej, poniżaniu, naruszaniu nietykalności cielesnej, znieważaniu i opluwaniu i za to wymierza oskarżonym karę po 25 lat pozbawienia wolności – mówiła sędzia Monika Gradowska

Dodatkowo Grzegorz został uznany winnym grożenia pozbawieniem życia swojej ofierze i jej matce, za co został skazany na rok i 10 miesięcy więzienia. Trzej skazani, jako zadośćuczynienie mają zapłacić matce ofiary 250 tys. zł.

Monika miała niesprawiedliwe życie…

Opracowała GoSia Nieć

https://tvn24.pl/magazyn-tvn24/uciekla-z-piekla-po-10-dniach-opowiedziala-wszystko-mamie-i-umarla,145,2578
https://www.tysol.pl/a49251-Lodz-Zapadl-wyrok-ws-zwyrodnialcow-ktorzy-przez-8-dni-wiezili-i-gwalcili-26-latke-Dziewczyna-zmarla
https://www.wprost.pl/kraj/10332840/wiezili-i-zbiorowo-gwalcili-26-latke-kobieta-nie-przezyla-zapadl-wyrok-w-glosnej-sprawie-z-lodzi.html
https://lodz.se.pl/lodz-po-25-lat-wiezienia-dla-oprawcow-moniki-opis-jej-gehenny-szokuje-foto-aa-RBW6-DmAK-pPsX.html

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments