Dziś opowiem Wam o zbrodni której według prokuratury nigdy nie było mimo oczywistych śladów i przesłanek. Na drugiej naszej stronie „Missing w poszukiwaniu prawdy” przygotowujemy obecnie cały cykl materiałów o osobach zaginionych które prawdopodobnie zostały zamordowane przez swoich partnerów, mężów, bliskie im osoby.
Oczywiście serdecznie zapraszamy do odwiedzenia strony. Pojawia się tam cała seria artykułów z cyklu „nie ma ciała nie ma zbrodni”. Kiedy przygotowywałam jeden z artykułów trafiłam na sprawę Małgosi Śnieguły. Cóż tu ciało było ale zbrodni według prokuratury już nie. Postanowiłam że napiszę o tej sprawie. Małgorzata młoda dziewczyna po studiach, pracownica PKP Cargo pochodziła ze Skierniewic. Rodzice wspominają że zawsze była bardzo ambitna. Wzorowa uczennica, W PKP Cargo zajmowała kierownicze stanowisko. W 2005 roku poznała swojego męża Sylwestra W. W 2006 roku są już narzeczeństwem. W 2007 roku wrzesień małżeństwem. Ślub młodej pary poprzedziło kilka niepokojących sygnałów. Zarezerwowana przez nich sala weselna została wynajęta przez inną parę tuż przed samym ślubem. Ktoś podając się za Małgosię odwołał rezerwację. Przepadła zarówno sala jak i zaliczka. Jeszcze przed ślubem rozpoczęta została budowa domu dla młodej pary. I tu pojawił się kolejny zgrzyt pomiędzy młodymi.
Mimo że Małgorzata włożyła na początek spory wkład finansowy w dom ( plany , szkice architektoniczne, jakieś wstępne materiały), rodzina jej przyszłego męża nie zgodziła się na wpisanie jej do księgi wieczystej. Z tego powodu Małgosia powiedziała że nie dołoży już więcej ani złotówki do budowy domu. Rodzina Małgorzaty zaczęła powoli odwodzić córkę od tego małżeństwa. Rodzina Sylwestra uznana była za majętną. Dorobili się na sprzedaży ziemi pod autostradę. Prawdopodobnie nie chciano wpisać Małgorzaty do księgi wieczystej ze względu na podejrzenia że chce wyrwać od nich majątek. Przed ślubem Małgorzata dostawała również listy anonimowe z groźbami. Okazało się, w czasie późniejszym, że to była narzeczona jej przyszłego męża i to ona pisała te listy. Również ona odwołała tę salę.
Para wzięła ślub, a zaledwie kilka tygodni po ślubie Małgosia zaczęła się dziwnie zachowywać. Zamieszkali w mieszkaniu, które kupili Małgosi rodzice na kredyt. ( Po śmierci dziewczyny Sylwester zrzekł się praw do niego prawdopodobnie z powodu jeszcze sporego kredytu do spłaty).
Małgosia przestała przywiązywać uwagę do swojego wyglądu. A trzeba przyznać, że zawsze starannie i estetycznie się ubierała. Zmieniło się również jej zachowanie. Przed śmiercią zdążyła powiedzieć babci, że małżeństwo się nie układa, i że boi się męża. Niestety wszedł on w trakcie rozmowy i temat się urwał.
To był 8 grudnia 2007 roku. Małgorzata dzwoniła do swojej mamy. To było już tradycją rozmawiały ze sobą codziennie. Jako rodzina byli bardzo zżyci ze sobą. Małgosia cieszyła się z nadchodzących świąt. Niedziela 9 grudnia 2007 rok, rodzice Małgosi wracają z kościoła, ok. godziny 14.00 zadzwonił do nich Sylwester z pytaniem czy Małgosia kontaktowała się z nimi. Rodzice odpowiedzieli, że nie, że dziś się nie odzywała. Powiedział, że jest problem, bo nie może wejść do mieszkania, dzwoni i słyszy telefon, pewnie coś się musiało stać.
Sylwester w pierwszej kolejności zadzwonił po swojego brata, który przybył z Katarzyną swoją żoną, dopiero później powiadomiona została policja. Strażak dostał się do mieszkania przez wybite okno w kuchni. Rodzice dotarli na miejsce około godziny 15.00. Na korytarzu zastali policję i całą rodzinę Sylwestra (brata i rodziców). Strażak odnalazł ciało Małgorzaty na rozłożonej równo kołdrze , twarzą do ziemi. Miała wyprostowane nogi, ręce zgięte w łokciach a w zaciśniętej dłoni miała kępę włosów. Miała potargane włosy, była w dresach. Obok, łóżko było rozłożone do spania nie było jednak na nim tej kołdry. Na ścianie obok łóżka znajdowała się duża plama po wymiotach. Dziwne było to że wyglądała jakby ktoś ją wycierał. Na ciele dziewczyny widać było sporo obrażeń. Lekarz wezwany na miejsce stwierdził że nie żyła co najmniej od 12 godzin, i nie wykluczał udziału osób trzecich. Na miejsce wezwano prokuratora. Ale mimo tego, na miejscu nie zabezpieczono nic.
Zupełnie nic, dodatkowo wpuszczono na miejsce zbrodni męża z jego rodziną. Nie zabezpieczono kołdry na której leżała, nie pobrano wymazu spod paznokci (zdaniem prokuratora były obgryzione, za krótkie), nie pobrano śladów odcisków z jej ciała, ani z drzwi. Policja twierdzi, że widoczne zadrapania i sińce nastąpić mogły na skutek bolesnej agonii. Nikogo nie interesował fakt w jaki sposób możliwe jest nabawienie się dużej ilości siniaków i otarć do krwi leżąc na kołdrze i jak to możliwe, by w takiej sytuacji, kołdra pozostała równo rozłożona a ciało wyprostowane. Czy ofiara mogła się bronić przed kimś kto próbował podać jej truciznę? W trakcie śledztwa nie zbadano do kogo należały włosy, które miała zaciśnięte w dłoni. Małgosia była szatynką, długie włosy a te w garści były czarne i krótkie. W protokole sekcji zwłok nie było też żadnej adnotacji, by znaleziono na jej głowie ubytek włosów. Od samego początku prokuratura chciała tylko umorzenia sprawy. A śmierć Małgosi uznano za samobójstwo. Dziwne jest też to, że mieszkanie nie zostało zaplombowane, w każdej chwili ktoś mógł do niego wejść. Szybko, bo już po kilku dniach, oddano klucze Sylwestrowi. Wraz z matką bardzo dokładnie wysprzątali mieszkanie. Kołdra na której leżała Małgorzata, teściowa Małgorzaty zabrała do wyprania. Przepadła również piżama Małgosi która podobno została spalona. Wyprany został dywan, zginął obiad, który przygotowywała na drugi dzień (dziwne bo kto wie co mogło w tym jedzeniu być). Tak jakby za wszelką cenę ktoś próbował zatrzeć wszystkie ślady. Zaginęły wszelkie pamiątki i zdjęcia. Według Sylwestra, ktoś włamał się i zniszczył wszystko. Długo też nie pozwalano oglądać ciała rodzicom. Udało się to dopiero w kostnicy, kiedy Tata Małgosi dostał się tam z pomocą przyjaciela aby móc zobaczyć ciało córki. Stwierdził, że nie ma możliwości aby to było samobójstwo. Miała mnóstwo sińców, niektóre bardzo rozległe, na potylicy ogromny krwiak, rozciętą wargę, na rękach miała odbite jakby palce (sińce które wskazywały że ktoś mógł siła ja przytrzymywać). Naderwane ucho, zdarty naskórek na łokciach, kolanach, rękach.. wyglądała jak ofiara pobicia.
Prokuratura opędzała się od rodziny Małgosi jak od natrętnych much. Dla nich to było samobójstwo i koniec. Nie chcieli w ogóle z nimi rozmawiać. Nie zainteresował ich nawet fakt że kilka dni wcześniej została zawarta polisa na życie w której uposażony po śmierci Małgorzaty był jej mąż, dodatkowo w przypadku tragicznej śmierci kwota miała zostać podwojona. Dzień przed śmiercią Małgosi polisa weszła w życie. Minął okres tak zwanej karencji. Nie miało nawet znaczenia dla śledczych to że Małgorzata miała wcześniej jeszcze inną polisę na życie, do której uposażona była najpierw jej matka a przed śmiercią nagle uposażony został jej mąż. A Sylwester dość szybko próbował podjąć te pieniądze z dwóch polis. Zaledwie 7 dni po jej śmierci. Ubezpieczalnia jednak odmówiła wypłaty z powodu toczącego się postępowania. Trzy miesiące po śmierci Małgosi policja otrzymała protokoły z sekcji. Przyczyną śmierci było 6 krotnie przekroczona dawka cyjanku w jej organizmie. Wnętrzności były doszczętnie wypalone. Była to bardzo bolesna śmierć. Rodzina jednak dowiaduje się o tym dopiero po kolejnych 3 miesiącach. Pani prokurator obszernie uzasadniła w protokole dlaczego Małgosia popełniła samobójstwo cytuję: „dziewczyna popełniła samobójstwo, bo cierpiała na bóle menstruacyjne, a poza tym nie miała bliskich koleżanek. Pesymistycznie zapatrywała się też na możliwość wyleczenia kontuzji ścięgna Achillesa. Sięgnęła po cyjanek, gdyż – uwaga – jest stosunkowo łatwo dostępny, znajduje się na przykład w trutce na szczury”
Zaskakujące jest że prokuratura w ogóle nie zadała sobie pytania, jak to możliwe, że przy otrutej dziewczynie nie znaleziono żadnej fiolki czy szklanki. Nie mogła przecież ani wyrzucić fiołki czy umyć szklanki. Ten wątek beztrosko pomijano, bagatelizowano też otarcia, jakie miała wokół ust.
Śledztwo było wznawiane i umarzane. Przyjrzano się Sylwestrowi. Ustalają że utrzymywał on dość ciepłe kontakty z była narzeczoną. I że to ona stała za niektórymi intrygami (sala ślubna i listy z pogróżkami). Był to bardzo ciekawy wątek dla Policji choć Sylwester odcinał się od tej znajomości. To praktycznie jedyna sprawa w której Policja była bardziej zaangażowana w śledztwo niż prokuratura. Rodzina Sylwestra oraz jego była ex narzeczona nie wyrazili zgody na badanie wariografem. Alibi Sylwestra zostało obalone ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Ustalono że noc wcześniej była bardzo duża awantura w domu. Ale nikt nie pochylił się nad tym wątkiem. A jego była narzeczona twierdziła że w dzień śmierci Małgosi była ze swoim chłopakiem. Jeden z reporterów jednak dotarł do prawie pewnych informacji że ten chłopak mówił że pomógł jej w czymś za co by poszła siedzieć*. Tu odsyłam do słuchowiska Justyny Mazur. Wiadomo też że mąż Małgosi zniszczył kartę SIM która mogła być przełomem w całej tej sprawie.
Dopiero po bardzo długim czasie Łódzkie Archiwum X dzięki determinacji rodziców Małgosi przyjrzało się sprawie „Cyjanek znajdował się w spreparowanej kapsułce ketonalu. Usunięto jej zawartość i wsypano truciznę. Istotne jest, kto mógł zdobyć cyjanek lub miał wiedzę jak wytworzyć go poprzez reakcję chemicznej. Ale prokuratura uznała przecież, że jest łatwo dostępny — mówi oficer łódzkiego archiwum X.” Miejmy nadzieję że nie odpuszczą i nie umorzą tym razem tej sprawy.
Warto tu wspomnieć o tym że kilka miesięcy po śmierci Małgosi jej grób został zdemolowany , ktoś wylał jakąś tłustą substancje. I zostawił napis ” Wisła Pany”.( Czy ktoś poczuł się panem? ) Obok grobu było puste miejsce i tu ktoś narysował 4 groby dwa duże i dwa małe .( Prawdopodobnie rodziców Gosi i dwóch córek) Prawdopodobnie komuś nie podobało się to że rodzina Małgosi bardzo drążyła temat i za wszelką cenę chciała doprowadzić do jej wyjaśnienia. Fakt został zgłoszony na policję. Sprawcy nie wykryto. Postępowanie zostało umorzone że względu na niską szkodliwość społeczną. Rodzina Małgosi od lat walczy o wyjaśnienie tej sprawy. Nagłaśniają i robią co mogą aby sprawiedliwości stało się zadość.
Sylwester nigdy nie miał zastrzeżeń do pracy policji i prokuratury. Potwierdza że według niego żona popełniła samobójstwo. Nie odwiedzał nigdy grobu Małgosi. Nie partycypował w kosztach pogrzebu i pomniku. W 2017 roku groził wytoczeniem procesu TVP za pomawianie go o przyczynienie się do śmierci Małgosi. Na grobie Małgosi widnieje nazwisko panieńskie Śnieguła. Zgodnie z wolą rodziców Małgosi. Nie chciano aby widniało na grobie nazwisko jej męża. Zapraszam Was do zapoznania się z informacjami na temat tej sprawy w której moim zdaniem prokuratura dała całkowicie d… Cała nadzieja w Archiwum X.
Opracowała: Renata Waligórska
W artykule znajdziecie zdjęcia z zabezpieczenia zwłok Małgorzaty i wywiad z siostrą Małgosi:
https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/243970-morderstwo-doskonale-czysamobojstwo-sledztwo-w-ktorym-prokuratorom-myla-sie-trucizny-a-ustalone-motywybudza-wiele-watpliwosci
Świetny materiał Justyny Mazur do odsłuchania z materiałem na temat sprawy Małgosi: https://justynamazur.pl/w-grudniowa-cicha-noc/
Materiał z Państwo w Państwie :
https://www.polsatnews.pl/wideo-program/panstwo-w-panstwie-malgorzata-sniegula_6691976/
Zdjęcia pochodzą z artykułu w gazeta Śledcza.