„Studenci z Gór Stołowych”

Teorii, domysłów i tropów jest wiele. Jedne mniej, drugie bardziej prawdopodobne. Faktem jest, że sprawców mordu do dziś nie schwytano. A wielu ludzi wciąż nie ustaje w wysiłkach odnalezienia sprawców. Pora by rodziny Ani i Roberta doczekały się wyjaśnienia sprawy i sprawiedliwości. Z roku na rok staje się to jednak coraz trudniejsze. Teorie stają się coraz bardziej ekstremalne, a czas zaciera ślady i ludzką pamięć. Czy kiedyś poznamy prawdę?

Czy padli ofiarami neonazistów, którzy przebywali w tym czasie na szlaku? Czy też stali się ofiarami rytualnego mordu? A może zobaczyli coś, czego widzieć nie powinni? Może byli ofiarami seryjnego mordercy? A może prawda wygląda jeszcze inaczej?

Ania Kembrowska z Jastrzębia-Zdroju i Robert Odżga z Międzylesia byli miłą parą studentów Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Łączyła ich głęboka więź, planowali ślub i wspólną przyszłość. Nic nie wskazywało na to, że ta idylla zostanie tak nagle i brutalnie przerwana.

Ostatni kontakt

W wakacje 1997 roku Ania i Robert dużo podróżowali. Odwiedzali rodzinę, znajomych, spotykali się z przyjaciółmi. Postanowili wybrać się też w swoje ukochane góry. Do Kotliny Kłodzkiej przyjechali, by wziąć udział w obozie naukowym, który był organizowany w schronisku w Karłowie. Wędrówkę zaczęli od Międzylesia 15 sierpnia. Mieli trzy wolne dni przed rozpoczęciem obozu, którego Ania była współorganizatorką.

Ostatni raz Ania kontaktowała się z rodzicami z budki telefonicznej w Dusznikach-Zdroju o godzinie 10.00 dnia 17 sierpnia. Mieli udać się na spotkanie zorganizowane przez studentów. Nie dotarli jednak do grupy, nie przekazali żadnej informacji, zniknęli. Wiadomo – młodzi studenci, mogli się zapomnieć… Dlatego dopiero po kilka dniach wszczęto alarm. Szybko okazało się, że krewni Ani i Roberta również nie mieli z nimi kontaktu. Rodziny zaginionych poprosiły o pomoc policję. Funkcjonariusze zbagatelizowali to zgłoszenie, ale zawiadomili GOPR.

Egzekucja

Egzekucja została wykonana 17 sierpnia 1997 roku, w biały dzień, około godz. 16.00.
Minęło 10 dni, w czasie których para studentów była poszukiwana przez ratowników i wolontariuszy. Nieopodal skały Narożnik odnaleziono zwłoki Ani i Roberta. Leżeli w odległości ok. 8 metrów od szlaku. Oboje padli ofiarami morderstwa…

To było straszne. Wokół unosiła się mdła woń rozkładającego się ciała. Leżeli dziesięć metrów od siebie. Oboje mieli ściągnięte do kolan spodnie. Robert zginął od dwóch strzałów w głowę, Anna od strzału między oczy – wspomina Zbigniew Jagielaszek z GOPR-u.

Ustalenia

Najprawdopodobniej Robert został zamordowany jako pierwszy. Pierwszy strzał został oddany w tył głowy, drugi – w czoło. Ania zginęła od jednego strzału, również w czoło. Rozpaczliwy krzyk dziewczyny splątał się z odgłosem dwóch wystrzałów z pistoletu. Policjanci dotarli nawet do świadka, który słyszał studentkę oraz strzały, ale samej zbrodni nie widział.

Pierwszy strzał od tyłu, kula weszła w prawą część potylicy, a wyszła nad okiem. Było słychać strzał i głośny, przeraźliwy krzyk kobiety. Świadek, który znajduje się około 100 metrów od miejsca zbrodni, mówi nawet wręcz o ryku przerażenia. On w pierwszej chwili pomyślał, że to jakieś zwierzę ryczy – mówi emerytowany policjant Janusz Bartkiewicz, który zajmował się tą sprawą, a po przejściu na emeryturę prowadzi sprawę na własną rękę.

Janusz Bartkiewicz uważa, że Anna po pierwszym strzale zaczęła uciekać, jednak przewróciła się, a sprawca ją dogonił i zaciągnął w ustronne miejsce. Tam zabił…

To konsekwencja pierwszego zabójstwa. Ona ginie jako świadek – przypuszcza Bartkiewicz.

Ale czy tak było naprawdę? Nie da się ustalić jednej wersji wydarzeń. Ta przedstawiona powyżej wydaje się najbardziej prawdopodobna.

Na miejscu zbrodni ratownicy zauważyli, że ofiary nie miały butów i były częściowo obnażone, co mogło sugerować gwałt, który jednak później wykluczono. Sprawca prawdopodobnie upozorował zbrodnię tak, aby wyglądała na przestępstwo na tle seksualnym i rabunkowym. Kilometr od miejsca znalezienia zwłok, w lesie, znaleziono plecaki zamordowanych. Obydwa były rozprute nożem.

Pistolet, z jakiego zastrzelono Annę i Roberta, był produkcji czechosłowackiej. To CEZET, Czeska Zbrojovka, kaliber 9 mm. To była stara amunicja, bo pocisk miał tę warstwę wierzchnią na tyle skorodowaną, że nie odwzorował się nawet przewód lufy – mówił Janusz Bartkiewicz.

Zabezpieczony materiał dowodowy wskazywał na to, że morderców było dwóch. Zbrodni dokonano w miejscu odnalezienia zwłok. Również buty Anny zostały tam znalezione. Rozkład ciał bardzo utrudnił pracę policji i mógł zamaskować wiele istotnych śladów. Sekcje przeprowadzono dopiero 27 sierpnia. Jednak nie było wątpliwości – śmieć studentów to sprawa zawodowców…

Śledztwo zostało umorzone w wrześniu 1998 roku, ale odżywało zawsze, gdy pojawiał się nowy trop…

Dowody, których nie było

Na miejscu zbrodni brakowało kilku rzeczy: dowodów osobistych, legitymacji studenckich, niewielkiej sumy pieniędzy, paszportów, śpiwora, namiotu, aparatu fotograficznego, zegarka Anny i jej pamiętnika.

Skradziony studentom aparat fotograficzny marki Zenit TTL był w tamtym czasie niezwykle popularny. Kryminatorium.pl dotarło do numerów seryjnych urządzenia: 81028187. Wcześniej, przez wiele lat, był podawany błędny numer. W mediach można się natknąć na wiele apeli z prośbą o pomoc w odnalezieniu tego aparatu. My również przyłączamy się do tych apeli!

Kolejnym ważnym dowodem, którego nie znaleziono przy Ani i Robercie był dziennik dziewczyny. Zapisywała w nim dokąd idą, opisywała swoje przemyślenia. Wspominała tam również o ludziach, których spotykała.

Dziewczyna mogła zapisać w pamiętniku informacje na jego (mordercy) temat. Może zrobiła mu zdjęcie, stąd też zaginął aparat – zastanawia się Łukasz Wroński, profiler z Centrum Psychologii Kryminalnej.

Czy te dwa nieodnalezione dowody były przyczyną śmierci Ani i Roberta? Czy to przez nie zginęli?

Przypadkowe ofiary?

Mogły te osoby zobaczyć coś, czego nie powinny widzieć. To jest zdarzenie niedaleko granicy polsko-czeskiej. Było zakładane, że mogły zauważyć m.in. przemytników albo kłusowników – opowiadał Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Świadkowie

Oprócz pierwszych wspomnianych świadków, którzy słyszeli krzyki kobiety na Narożniku, policja w pierwszych dniach śledztwa przesłuchała ponad 100 osób. Jedna z tych osób twierdziła, że zrobiła zdjęcie mężczyźnie, który wychodził z lasu przy szlaku chwilę po odgłosie wystrzałów, jednak film był prześwietlony i nie można było odtworzyć zdjęcia.

Kolejny bardzo ważny trop podsunęło policjantom małżeństwo lekarzy z Oleśnicy, którzy wypoczywali wtedy w Dusznikach-Zdroju w hotelu „Traper”. Widzieli oni parę studentów w dniu zaginięcia. Według świadków, Ani i Robertowi towarzyszył wówczas tajemniczy mężczyzna, który miał blond włosy do ramion, koszulę w kratkę i wojskowy plecak. Do tej pory nie udało się ustalić kim był.

Czy był to ich oprawca? Słynny seryjny morderca? Czy przypadkowy turysta, który towarzyszył im przez pewien odcinek trasy? Na temat kim był ten człowiek powstała pewna teoria. Weryfikowano różne wersje.
Blondyn, a może Skorpion?

Można by założyć, że zabójca jednak znał te ofiary. I tutaj pojawia się taki ciekawy wątek osoby, która była z nimi widziana zanim doszło do zabójstwa. Jest ona dla mnie takim podejrzanym numer jeden do momentu, kiedy ta wersja by gdzieś została wykluczona – dodaje profiler Wroński.

Mężczyźnie, który był widziany przez świadków w towarzystwie Anny i Roberta, śledczy nadali pseudonim „Blondyn”. Według policji może on mieć związek z zabójstwem pary.

Ten mężczyzna miał być jakby przywódcą tej ich trzyosobowej grupy. Świadek powiedział, że byli pod jego wpływem – informował Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

„Kiedy w 2002 roku policja zatrzymała Krzysztofa Gawlika, pseudonim Skorpion, seryjnego mordercę skazanego za pięć morderstw, powiązali go ze sprawą zabójstwa studentów. Wydawało się, że to on może być tajemniczym mężczyzną towarzyszącym Ani i Robertowi. Z opinii sporządzonej przez biegłych psychologów wynikało bowiem, że Skorpion zabijał tak, by jego ofiary cierpiały, a on sam miał z tego satysfakcję. I pewnie dlatego, by mieć pewność, że ofiary nie żyją, ostatni strzał oddawał w tył głowy. Ania i Robert zginęli właśnie od takich strzałów, a policjanci prowadzący sprawę mówili, że »za spust pociągał fachowiec«. Dlatego wydawało się, że Skorpion może być sprawcą tej zbrodni. Wątek ten badano przez 11 miesięcy, ale nie udało się znaleźć obciążających go dowodów”.*

Motyw Rabunkowy

„Sprawdzano także ewentualne sprawstwo dwóch innych bezwzględnych morderców: Krystiana Z. i Cezarego D., którzy w maju 1998 roku, również w Kotlinie Kłodzkiej, zastrzeli dwóch mężczyzn. Zabili z premedytacją. Strzałami w tył głowy. Wykonali egzekucję na przypadkowych osobach. Dla pieniędzy. Śledczy sprawdzali ten wątek nie tylko z powodu bezwzględności sprawców (Z. to były żołnierz Legii Cudzoziemskiej), ale i podobieństwa zarówno co do sposobu morderstwa (strzały w głowę), miejsca (Góry Stołowe i las), jak i czasu (lata 1997-1998).”*

Ania i Robert byli skromnymi studentami. Nie mieli przy sobie wartościowych rzeczy.

– Zginął zegarek dziewczyny, który dostała od rodziców, taki dość charakterystyczny oraz aparat. To są drobne rzeczy, dla których się nie zabija – mówił Henryk Brudnik, emerytowany policjant.

Policja po wnikliwym śledztwie wykluczyła ten motyw. Przychyliła się do opinii, że rabunek został upozorowany. Trop okazał się ślepy. Chociaż tak naprawdę nie możemy być tego do końca pewni…

Motyw seksualny

Gwałt nie został wprawdzie potwierdzony przez śledczych, jednak wciąż uwagę zwraca częściowe obnażenie zwłok studentów (od pasa w dół). Czy sprawca lub sprawcy rozebrali swoje ofiary już po ich zamordowaniu? Czy było to tylko upozorowanie, tak aby zabójstwo wyglądało na podyktowane motywem seksualnym?

To może świadczyć, mimo wszystko, o podłożu jakimś seksualnym, choć ani jedno, ani drugie nie zostało zgwałcone – mówił Henryk Brudnik.

Można założyć, że z jakiegoś powodu, sprawca chciał ich w jakiś sposób jeszcze upokorzyć. I stąd właśnie to obnażenie ciał – stwierdził Łukasz Wroński, profiler z Centrum Psychologii Kryminalnej.

Bezdomny

Funkcjonariusze otrzymali również informację o dziwnym mężczyźnie, który w tamtym czasie kręcił się w okolicy. Jego zachowanie było niepokojące. Zachowywał się podejrzanie, a na widok policyjnych samochodów uciekał do lasu. Był zaniedbany, niedomyty i żebrał o jedzenie. Powstała wówczas swoista „urban legend” o tym, że w Górach Stołowych ukrywa się czeski przestępca. Mężczyzna okazał się jednak zwykłym bezdomnym, który wędrował pomiędzy Polską i Czechami. Nie miał on żadnego związku ze sprawą śmierci Ani i Roberta.

Neonaziści

W sierpniu 1997 roku w Dusznikach-Zdroju przebywali neonaziści, którzy urządzali sobie obozy survivalowe. Do Polski przyjechali m.in. członkowie grupy Blood and Honour z Anglii, Włoch, Rosji, Słowacji i Francji. Obecne były też nasze rodzime grupy. Poruszali się niebieskim szlakiem, gdzie mieli ich wiedzieć świadkowie. Ubrani byli w paramilitarną odzież. Zawsze mieli ze sobą broń, a para studentów została zastrzelona z pistoletu, którego produkcję rozpoczęto jeszcze przed I wojną światową. Jako ciekawostkę zauważono, że śmierć studentów przypada w 10. rocznicę samobójstwa Rudolfa Hessa, który był idolem neonazistów, co stało się powodem wielu teorii o tajemniczych rytuałach praktykowanych w ich szeregach.

A on (Robert) wyglądał, jak taki typowy hipis. Dla takich skinów, nazistów, to był człowiek, którego się atakowało, to był obcy – stwierdza Bartkiewicz.

Może stwierdzili, że są dla nich podludźmi, chcieli ich upokorzyć. Może kazali im się rozebrać dla zabawy, może kazali im uprawiać seks na swoich oczach, chcieli się dobierać do dziewczyny, a chłopak zareagował i w tym momencie zginął jako pierwszy, a dziewczyna zginęła jako druga? Oni by się tym chełpili. Byliby z tego dumni, więc pojawia się pytanie, dlaczego nie wycięli, nie wiem, swastyki jeszcze na ciałach ofiar – mówił profiler Wroński.

Podchodzimy do tej wersji bardzo sceptycznie, bo nic jej nie potwierdza tak na dobrą sprawę. Możemy powiedzieć o co najmniej kilku lub kilkunastu wersjach, równie mało prawdopodobnych, których też do końca nie da się wykluczyć – twierdził jednak Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Po skontaktowaniu się z osobami związanymi z ruchem Neonazistowskim w Polsce i nie tylko, usłyszałam krótką, ale dosadną odpowiedź:

„To nie są metody działań naszej organizacji. Podejrzenia o tę sprawę odbiły się w naszym środowisku szerokim echem. Było to dla nas bardzo krzywdzące. Przeprowadziliśmy w naszych szeregach wewnętrzne dochodzenie. Jego wyniki potwierdziły, że takie zajście nie mogło mieć miejsca. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że pomówienie nas było tylko medialną propagandą, aby znaleźć winnych”.

Ze względu na powiązania ich z tym morderstwem oraz w wyniku wewnętrznych rozłamów, neonaziści przestali organizować spotkania w Górach Stołowych. Mój rozmówca tajemniczo zwraca również uwagę, że nie tylko oni w tym czasie mieli obóz szkoleniowy. Czy to nowy trop, który należałoby sprawdzić?

Nadzieja

Nadzieję na rozwiązanie sprawy daje rozwój techniki. Ze śladów z miejsca zbrodni możemy dziś wyczytać znacznie więcej niż w 1997 roku. Choćby za sprawą nowocześniejszych metod znajdowania śladów biologicznych czy kodu DNA. W tej sprawie zabezpieczono m.in. ślady biologiczne oraz trzy pociski i łuski. Od 2009 roku istnieje również możliwość poszukiwań sprawców poza granicami naszego kraju.
Może w końcu, po latach, znajdzie się ktoś, kto zna prawdę i zdecyduje się ją ujawnić organom ścigania?

– Sprawa nie została przez nas odłożona na półkę i co jakiś czas sprawdzamy nowe wątki, badamy kolejne tropy, również te przedstawiane nam przez pana Janusza Bartkiewicza. Tak jest i tym razem. Dzięki postępowi techniki kryminalistycznej analizujemy te dowody. Być może jakieś wątki tej sprawy pojawią się w innych postępowaniach, ktoś w końcu coś powie, może znajdziemy broń, z której strzelano. Na pewno o tym morderstwie nie zapominamy. Przez te lata sprawdziliśmy setki tropów i nic – przyznają prokuratorzy. Tłumaczą, że sprawa była trudna, bo nie było świadków, motywu, a dowody zabezpieczone w lesie, w miejscu gdzie chodziło mnóstwo ludzi, też pozostawiały wiele do życzenia.

Proszę pamiętać, że to było 20 lat temu, a to ma znaczenie. Dziś bylibyśmy choćby w stanie dotrzeć do wszystkich, którzy w tym czasie byli w pobliżu. Wystarczyłoby sprawdzić, czyje telefony komórkowe tam się logowały – mówił Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

O zbrodni popełnionej na niebieskim szlaku do tej pory przypominają postawione tam dwa krzyże połączone ze sobą łańcuszkiem i tabliczka z napisem:

„Byli młodzi, wrażliwi, pełni radości życia. Zginęli od kuli zabójcy na turystycznym szlaku w górach, które tak ukochali”.

I tak chcą ich pamiętać bliscy oraz krewni. My też ich takich zapamiętamy…

Nie ma zbrodni doskonałej. Ale są takie, których sprawców nigdy, niestety, nie poznamy – powiedział Janusz Bartkiewicz.

Opracowała GoSia Nieć
Korekta Magdalena Kot

Kryminatorium – podcast kryminalny, cała seria: „Góry Stołowe”






Podcast: Przerażająco straszne

Źródła:
*https://klodzko.naszemiasto.pl/brutalny-mord-w-gorach-stolowych-po-23-latach-sprawcy-dalej/ar/c1-4799793
https://natemat.pl/221943,bohater-jak-ze-szwedzkich-kryminalow-emerytowany-kryminalny-wciaz-tropi-zabojcow-pary-studentow
http://nowaruda24.pl/1073958441/zbrodniarze-moga-jeszcze-wpasc
https://www.fakt.pl/hobby/historia/zabojstwo-studentow-w-gorach-stolowych-anie-i-roberta-zabili-neonazisci/flzc6kc
https://gazetawroclawska.pl/wroclawscy-studenci-zamordowani-w-gorach-stolowych-kto-ich-zastrzelil/ar/12683451
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-10-10/jesli-masz-ten-aparat-sprawdz-jego-numer-seryjny-moze-byc-dowodem-w-morderstwie/
https://wroclaw.wp.pl/dolny-slask-tajemnicza-smierc-w-gorach-stolowych-zagadka-sprzed-23-lat-nie-daje-o-sobie-zapomniec-6544048441883200a

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Mordestwo
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments