Ratownik morderca

Czy istnieje zbrodnia doskonała?

Wydaje mi się, że nie. Według mnie jest mitem określenie „zbrodnia doskonała”, fakt niektórym sprawcom udaje się uniknąć sprawiedliwości. Przyczyn, dla których organom ścigania nie udaje się ustalić sprawcy lub zebrany w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do skazania, upatrywać należy przede wszystkim w popełnionych na wczesnym etapie śledztwa błędach i niedociągnięciach. Wadliwie przyjęty motyw działania, źle przeprowadzone oględziny, niezabezpieczone ślady, schematyczne i niepoprawne wersje kryminalistyczne, wątpliwej jakości praca ekspertów – czyli czynnik ludzki – powodują, że zbrodnia nie zostaje wykryta. Sprawca zawsze pozostawia ślady, kieruje się własną logiką, sprytem, licząc na niedociągnięcia i rutynę policyjną. W tym przypadku miało być podobnie, a plan był dość prosty. Zabić i nie zostać wykrytym… Co więc poszło nie tak?

Jacek Ch. był ratownikiem medycznym, miał żonę, dzieci. Wydawać by się mogło, że wszystko układa się idealnie, w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Nikt nie przypuszczał, że planuje uśmiercić niczego nieświadomą żonę. Jacek Ch. postanowił wykorzystać swoje doświadczenie medyczne, jakie posiadał, będąc ratownikiem medycznym.

18 grudnia 2008 roku, rankiem, wezwał karetkę pogotowia, do swojej żony. Gdy dotarli pod wskazany adres, na pomoc jednak było za późno. Lekarka, która stwierdziła zgon kobiety, ma jednak wątpliwości, wydało jej się podejrzane zachowanie męża, który nalega, by nie przeprowadzać sekcji zwłok. Lekarka powiadamia więc o tej sytuacji policję, a gdy prokurator zjawia się na miejscu, przekonujący Jacek Ch. przekonuje go, że przeprowadzenie sekcji nie jest konieczne. W międzyczasie kontaktuje się także ze znajomym pracownikiem firmy pogrzebowej, by jak najszybciej pochować zamordowaną żonę i tym samym pozbyć się kłopotu…

Dopiero gdy firma pogrzebowa zabiera ciało zmarłej żony, postanawia poinformować o śmierci rodzinę kobiety. Ojciec zmarłej Elżbiety nie wierzy, że zdrowa, młoda kobieta odeszła z tego świata w naturalny sposób. O swoich wątpliwościach dotyczących śmierci córki, zawiadamiają prokuraturę. Rodzice są wstrząśnięci nagłą śmiercią, o czym najlepiej świadczą słowa matki zamordowanej: „Dzień przed śmiercią z nią rozmawiałam, była radosna, miała plany, miałyśmy iść na przedświąteczne zakupy, ubrać choinkę. Od stycznia, po wielu latach opieki nad dziećmi, miała pójść do pracy, zrobiła wszystkie badania, była zdrowa. Jacek nie mógł się z tym pogodzić, że zacznie pracować. Było mu to bardzo nie na rękę. Z nami jej też ograniczał kontakty, nie był zadowolony, że odwiedza babcię czy mnie”.

Prokuratura po doniesieniu o wątpliwym naturalnym zgonie zmarłej kobiety, rozpoczyna śledztwo. W kręgu podejrzanych jest nie kto inny jak mąż zmarłej Elżbiety. W styczniu 2011 roku Jacek Ch. został zatrzymany przez policję, gdy wychodził z pracy. Jego kolega tymi słowami wspomina ten dzień: „Zachowywał się normalnie, żadnych emocji. Miałem z nim wtedy zmianę, spokojnie wsiadł do radiowozu. Dla mnie był to szok. Mówiło się w pracy, że Jacek od kobiet nie stroni, ale żeby to był powód zamordowania żony? W głowie się nie mieści”.

Sekcja zwłok i badania toksykologiczne, jakie zostały przeprowadzone, wykazały, że śmierć kobiety była spowodowana wstrzyknięciem leku zawierającego ketaminę. Lek ten, który wykorzystywany jest w medycynie i weterynarii do znieczulenia ogólnego, spowodował u kobiety niewydolność krążeniowo-oddechową i doprowadził do jej śmierci. Biegli z zakresu toksykologii leków i trucizn organicznych ustalili w czasie śledztwa, że poziom stężenia ketaminy w narządach miąższowych (nerkach i wątrobie) ofiary „był olbrzymi, niespotykany dotąd w literaturze światowej”. Z opinii biegłych wynika także, że zatrucie ketaminą może naśladować naturalne przyczyny zgonu, takie jak zatrzymanie akcji serca w wyniku zaburzenia jego rytmu. U kobiety stwierdzono także obecność środków nasennych. Dawka leku była potężna, ok. 1000 mg, czyli czterokrotnie więcej, niż wynosi maksymalna dopuszczalna dawka leku dla osoby w jej wieku i z jej wagą.

W toku śledztwa wyszło na jaw także, że wcześniej oskarżony szukał nieformalnego dostępu do leków znieczulających stosowanych w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie, gdzie wcześniej pracował. Swoje zainteresowanie tłumaczył zamiarem uśmiercenia psa.

Śledczy ustalili, że prawdopodobnym motywem popełnienia tej okrutnej zbrodni, był fakt, iż prowadził on bardzo bujne życie towarzyskie, o którym zmordowana kobieta nie wiedziała. Szwagier zamordowanej twierdzi: „On ją izolował od ludzi, nie chciał dopuścić, żeby pracowała, bo wtedy mogłoby wyjść na jaw, że te jego zagraniczne wyjazdy służbowe, to w rzeczywistości schadzki z kobietami”.

Rzeszowski sąd nie miał wątpliwości dotyczących winy oskarżonego i, mimo że był to proces poszlakowy, wydał surowy wyrok, jakim w naszym prawie jest kara dożywotniego pozbawienia wolności. Jacek Ch. nie był obecny podczas ogłoszenia wyroku, możliwe, że nie miał odwagi spojrzeć w oczy rodzinie swojej zamordowanej żony Elżbiety. Wyrok został podtrzymany przez Sąd Apelacyjny, do którego sprawa trafiła za pośrednictwem adwokata, oskarżonego mężczyzny. Jego obrońca mec. Marek Książkiewicz, wniósł o zweryfikowanie opinii biegłych z Krakowa przez inną Akademię Medyczną. Według niego obie opinie różnią się stwierdzonym w nich stężeniem ketaminy, którą skazany podał swojej żonie w celu pozbawienia jej życia. Miało to świadczyć o nieumyślnym spowodowaniu śmierci i dawać podstawy do zmiany kategorii wagi przestępstwa. Pierwsza opinia biegłych mówiła o stężeniu terapeutycznym we krwi, a druga o śmiertelnym stężeniu w narządach. Jacek Ch. zarzucił ponadto biegłym, że trzymanie wątroby, nerek i mózgu w jednym pojemniku zaburzyło im zdolność do stwierdzenia prawidłowego stężenia w każdym z tych narządów. Sąd oddalił wniosek obrony i podzielił stanowisko prokuratury, że opiniach nie ma żadnych rozbieżności. W sumie pięcioosobowy skład sędziowski był podzielony w kwestii wymierzenia kary ratownikowi medycznemu. Trzech sędziów było za utrzymaniem kary dożywotniego więzienia dla Ch., dwóch natomiast za karą 25 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie jednak sąd utrzymał wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Sędzia sprawozdawca Stanisław Urban w uzasadnieniu mówił, że proces przeciwko Jackowi Ch. był poszlakowy, ale jest “bezsporne”, że to on zabił żonę.

Opracował: Jan Kryński

Źródła:
http://supernowosci24.pl/o-warunkowe-zwolnienie-morderca-bedzie-mogl-ubiegac-sie-po-25-latach-wiezienia/
https://wiadomosci.wp.pl/ratownik-zabil-zone-niespotykana-dawka-6032062480908929a
https://poranny.pl/rzeszow-ratownik-medyczny-zamordowal-zone-wstrzyknal-jej-smiertelna-dawke-leku/ar/5432816?fbclid=IwAR0regGyjDsQIRMFG_LB_q2D1mm5Y7E4TNAOq3neWwOZoal7qeohMTKpDOY

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments