Historia, jaką dziś przedstawię, dotyczy Mary Flory Bell, która do końca swych dni będzie pamiętać o tym, co zrobiła, będąc dzieckiem. Sprawą zbrodni dokonanych przez Bell w 1968 r. żyła cała Anglia. A i później, po wypuszczeniu jej na wolność, o historii zresocjalizowanej morderczyni rozpisywała się europejska prasa.
Dzieciństwo Bell to historia jak z horroru. Mary Flora Bell urodziła się 26 maja 1957 roku w Anglii. Dziewczynka wychowywała się w patologicznej rodzinie. Była nieślubną córką 17-letniej, niezrównoważonej umysłowo prostytutki Beth. Nigdy nie miała okazji poznać swojego biologicznego ojca. Od najmłodszych lat poniżana, bita i wykorzystywana seksualnie, dziewczynka przenosiła to zachowanie na podwórko i do szkoły, wdawała się w bójki, dusiła inne dziewczynki itp. Za każde złe przewinienie córki matka zabierała ją, pod budynek ośrodka adopcyjnego grożąc. że odda ją obcym ludziom. Pewnego dnia nafaszerowała córkę rozmaitymi lekarstwami tylko po to, by ta przeszła w szpitalu nieprzyjemny zabieg, jakim jest płukanie żołądka. Oczywiście przed lekarzami odgrywała zatroskaną matkę tłumaczącą, że dziecko pod jej nieuwagę samo zażyło tabletki. Bell była trudnym dzieckiem, co niewątpliwie przełożyło się na dalsze jej działanie. Mieszkając w robotniczej dzielnicy Newcastle, nikt się jednak tym nie przejmował, do czasu.
Dzień przed swoimi 11 urodzinami Mary zaciągnęła 4-letniego Martina Browna do opuszczonego domu i udusiła. Później bez skrupułów poszła na jego pogrzeb i powiedziała rodzicom chłopca, że chciałaby zobaczyć jego zwłoki. Zachowanie Mary zszokowało żałobników, ale nikt jej nie powiązał z morderstwem. Niedługo po tym wydarzeniu Mary razem z 13- letnią koleżanką zdemolowały lokalny żłobek. Zostawiła również dość niepokojącą wiadomość, która brzmiała: „I murder. So that I may come back”, była to niejako zapowiedź tego, że to nie ostatnie morderstwo. Co zrobiła policja po zebraniu śladów? Nic, bo przyzwyczajona do chuligańskich wybryków lokalnej młodzieży uznała to za makabryczny żart.
Już dwa miesiące po tragicznym morderstwie Martina, 31 lipca 1968 roku, Pat Howe szukał swojego trzyletniego brata, Briana, kiedy podeszła do niego Mary i zaoferowała pomoc w poszukiwaniach. Mary z Normą zasugerowały chłopcu, gdzie może znajdować się Brian. Rzeczywiście dziecko tam było, ale już nie żyło. Przyczyną śmierci było uduszenie, ale oprócz tego ciało było okaleczone. W jego pobliżu znaleziono nożyczki. Policja zaczęła przesłuchiwać okolicznych mieszkańców, a zwłaszcza dzieci. W końcu przyszła kolej na Normę i Mary. Obydwie jednogłośnie zeznały, że widziały jak to jakiś starszy chłopiec, atakuje małego Briana. Jednak w końcu Norma nie wytrzymała presji ze strony policji i wydała swoją koleżankę, twierdząc, że to ona zabiła Martina i Briana. Dziewczyny zostały aresztowane tego samego dnia, czyli 7 sierpnia 1968 roku. Mary była inteligentną dziewczyną, świetnie się bawiła, unikając pytań gliniarzy. Wina 11- letniej dziewczynki była bezsprzeczna, natomiast Norma została całkowicie uniewinniona, gdyż uznano ją za częściowo niepoczytalną. Wyrok zapadł „na życzenie Jej Królewskiej Mości”, co oznaczało, że dziewczynka miała pozostać w odosobnieniu przez nieokreślony czas. Mary Bell została wysłana do specjalistycznego szpitala psychiatrycznego, a pięć lat później przeniesiono ją do otwartego więzienia. Jej czas pobytu w więzieniu minął 14 maja 1980 roku. Mary Bell wyszła na wolność w wieku 23 lat. Podjęła pracę jako kelnerka, wyszła za mąż i zaszła w ciążę. Ze względu na swoją przeszłość musiała walczyć o prawo do wychowania swojej córki, która urodziła się w 1984 roku. W pewnym sensie lata leczenia zadziałały, a Mary stała się kochającą matką. Kobieta ma nową tożsamość, a jej adres zamieszkiwania jest utrzymywany w tajemnicy. Wszystko dzięki ustawie o nazwie „Mary Bell Order”, uchwalonej w Anglii 21 maja 2003 roku. Ma ona za zadanie chronić tożsamość każdego dziecka uczestniczącego w postępowaniu sądowym. Najświeższe wiadomości są takie, że Mary nadal jest zamężna oraz została babcią.
„Dziecko jest błogosławieństwem. Ona odebrała moje błogosławieństwo i pozostawiła w żałobie na resztę życia. Mam nadzieję, że patrząc na swoje dziecko, będzie pamiętała o chłopcach, których zamordowała” – mówiła matka Martina Browna. 4-letniej ofiar Mary Flory Bell, która dokładnie 16 lat po zamordowaniu chłopca sama została matką. „Nigdy nie będę miała wnuków od mojego syna. Mam nadzieję, że za każdym razem, gdy spojrzy na swojego wnuka, zrozumie, czego brakuje mojej rodzinie przez to, co zrobiła” – dodała zrozpaczona matka, gdy kilka lat temu media podały, że Mary Flora Bell została babcią.
W ten oto sposób kończy się ta smutna historia, a nam nie pozostaje nic innego jak to, by pamiętać o tym, że nawet małe dziewczynki są w stanie zabić.
Opracował: Jan Kryński
Korekta: Aleksandra Jursza
👉Zostań naszym patronem i wspomóż nasz rozwój:
https://patronite.pl/Anatomiazła
…
Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękujemy – jesteście częścią nas!!🤝
Źródła:
https://teleshow.wp.pl/miala-11-lat-gdy-zabila-dwoch-malych-chlopcow-dzis-jest-matka-i-babcia-6406379588630145a?c=96&nil=&src01=6a4c8&fbclid=IwAR1Xwuw8owDMaKZyUrBPsWDVQncPonuXS4Gr33rFQnHQTSolVqT-3K4yDYY
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mary_Flora_Bell
https://murderpedia.org/female.B/b/bell-mary-flora.htm