Podczas II wojny światowej na terenach okupowanej Polski, jak wiemy, za ukrywanie rodzin żydowskich była tylko jedna kara – śmierć. Mimo to bardzo wiele rodzin narażało swe życie, by im pomóc, nie dlatego że byli innego wyznania, lecz dlatego, że byli Polakami. W tym artykule postaram się opisać jedną z takich rodzin, która za pomoc została w bestialski sposób pozbawiona życia…
We wsi Dratowo mieszkała rodzina Marciniaków, i to właśnie o nich będzie ta smutna historia. W gospodarstwie Marciniaków ukrywał się młody Leopold Reis, ich sąsiad, którego rodzina została wywieziona do getta w Łęcznej. Ukrywał się tu także jeniec sowiecki – Konstanty Gorłow, którego jeden z braci Marciniaków znalazł w zimie na polu i udzielił mu pomocy. 10 lutego 1943 roku pod dom Marciniaków podjechały sanie a w nich dwóch niemieckich żandarmów Daniel Schulz i Heinrich Reich, Andrzej Sadowy, wójt Ludwina z nadania niemieckiego, miejscowy sołtys Mikołaj Łuczeńczyk oraz prawdopodobnie granatowy policjant Podlodecki. Jak się okazało, nie przyjechali bez celu, ktoś doniósł, że to właśnie tam ukrywa się Leopold Reis. Według ustaleń śledztwa prowadzonego przez prokuratorów IPN w Lublinie, 10 lutego 1943 r. grupa żandarmów niemieckich i tzw. granatowej policji otoczyła zabudowania rodziny Marciniaków.
Do żandarmów wyszedł Jan Marciniak, który chciał im dać łapówkę, został zastrzelony w momencie, gdy sięgał do kieszeni. Jego brat Józef uciekł w kierunku pobliskiego jeziora, ale dogonił go saniami Sadowy i tam zastrzelił. W gospodarstwie Marciniaków Niemcy odnaleźli ziemiankę z ukrywającym się jeńcem sowieckim. Zamordowano go, wrzucając do ziemianki granaty. Według ustaleń śledztwa IPN w czasie akcji niemieckich żandarmów Leopolda Reisa akurat nie było w zabudowaniach Marciniaków, a jego dalsze losy są nieznane. W tym samym czasie zginął też kolejny z braci Marciniaków, Feliks, który mieszkał w sąsiedniej wsi Uciekajka i prawdopodobnie zaniepokojony odgłosami wybuchu zmierzał w stronę zabudowań brata w Dratowie. Został rozpoznany przez sołtysa Dratowa i wskazany żandarmom. Feliks – żołnierz Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej – próbował uciec, strzelał z pistoletu, lecz został ranny, a następnie popełnił samobójstwo lub też został dobity przez Andrzeja Sadowego. Kobiety z tej rodziny, zostały zatrzymane w Ludwinie, a były to żona Feliksa – Julia Marciniak, żona Jana – Anna Jakubowska-Marciniak, wraz z córkami Krystyną Jakubowską i Heleną Marciniak. Zatrzymana została także siostra braci Marciniaków – Klementyna z dwuletnim dzieckiem żydowskim, które ukrywała, przebierając za dziewczynkę i mówiąc, że to jej nieślubne dziecko. 20 lutego 1943 r. niemiecki żandarm zastrzelił przy budynku gminy Klementynę wraz z dzieckiem oraz Annę Marciniak, która była w zaawansowanej ciąży. Julia Marciniak została zwolniona. Wybłagała darowanie życia swojej córki – Heleny, a jej starsza córka – Krystyna została wywieziona do Niemiec.
Po zakończeniu wojny w 1945 roku sprawiedliwość upomniała się Andrzeja Sadowego, który wyrokiem Sądu Okręgowego w Lublinie z 1 października 1947 r. został skazany na karę śmierci, wyrok wykonano w więzieniu na Zamku w Lublinie. Podczas przesłuchania i w trakcie procesu na pytanie: „Co obywatel robił z ludnością cywilną, będąc wójtem gminy Ludwin, ile osób zabił, ile oddał do obozu?”, Sadowy odpowiada: „Z ludnością cywilną wsi Dratów znęcałem się w brutalny sposób, zabiłem 8 osób, to jest: Marciniak Jan, Marciniak Józef, Marciniak Feliks, Malesza Mikołaj, Maleszówna Olga, dwie żydówki z imienia nie pamiętam, Jakóbowska Anna – zaznaczam, że była już siedem miesięcy w poważnym stanie”. Dalej Sadowy zeznaje, kogo wysłał do obozu Dębica i Majdanek, wymieniając w pierwszej kolejności por. Maksymiuka Teodora – pracownika WUBP Lublin i ppor. Maksymiuka Mikołaja. Heinrich Reich zginął w 1944. Franciszek Marciniak, syn Feliksa, żyje w Głogowie. 11-miesięczna wówczas Helena Mańkowska, córka Jana Marciniaka i Anny Jakubowskiej, cudem wyrwana z rąk żandarmów, mieszka w Kędzierzynie-Koźlu.
Czwarty z braci, Stanisław Marciniak, jedyny, który przeżył okres okupacji niemieckiej, był żołnierzem AK, a potem podziemia antykomunistycznego. Został aresztowany 6 października 1951 r. w Kolonii Zbereże k. Włodawy, w trakcie likwidacji grupy Edwarda Taraszkiewicza ps. „Żelazny”. Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano w styczniu 1953, w więzieniu na Zamku w Lublinie.
Takich przypadków była cała masa i nie bez powodu najwięcej z całego świata nasi rodacy mają odznaczeń Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Zdarzały się jednak również takie osoby jak Andrzej Sadowy, które ślepo wykonywały polecenia faszystów. Historia jednak pokazuje, że wielu z oprawców, mimo jakich zbrodni dokonali, nie zostali osądzeni i wiedli całkiem spokojny żywot.
Opracował: Jan Kryński
Źródła:
https://www.dziennikwschodni.pl/leczna/zgineli-bo-byli-dobrymi-ludzmi-dali-schronienie-przesladowanym,n,1000214018.html
https://dzieje.pl/aktualnosci/upamietniono-rodzine-marciniakow-zamordowana-za-ukrywanie-zydow