Mamo gdzie jesteś?

Klaudia ostatni raz widziała swoją mamę, kiedy miała zaledwie 9 miesięcy… Pamięć o niej żyje w jej sercu dzięki zdjęcia i wspomnieniom bliskich, którzy o niej opowiadają. Jej mama miała tylko wyjść tylko na chwilę. Wzięła ze sobą album ze zdjęciami. Na pewno chciała się pochwalić fotografiami swojej pociechą. I zniknęła… Nigdy nie wróciła, a jej tak ukochana córeczka mogła tylko w myślach pytać…

Mamo, gdzie jesteś?

Wierzę, że po tylu latach pęknie wreszcie zmowa milczenia. Moja mama zasługuje na wyjaśnienie, co się z nią stało. A jeśli padła ofiarą przestępstwa, sprawca powinien zostać ustalony i ukarany – podkreśla Klaudia córka zaginionej.

Joanna Zawadzka miała 20 lat. Na fotografiach widzimy piękną, uśmiechniętą, pełną życia i energii osobą. Mimo konserwatywnego wychowania była bardzo nie zależna. Czasem wymykała się jak każdy młody człowiek, aby uczestniczyć w imprezach. Mieszkała w niewielkiej, popegeerowskiej miejscowość Kikół w województwie kujawsko-pomorskim. Nie dawno zatrudniła się w biurze rachunkowym w Lipnie, a kilka miesięcy wcześniej – dwa dni po zdaniu ostatniego egzaminu maturalnego urodziła swoją córeczkę. Całkowicie straciła dla niej głowę i cała oddała się jej wychowaniu.

Tajemnice Joanny

Joanna miała jednak swoje tajemnie i być może jedna z nich stoi za jej zaginięciem. Kobieta nikomu nie zdradziła kto jest ojcem jej córeczki. Chociaż od początku spekulacji było wiele. W akcie urodzenia wpisano imię Krzysztof, które przypadkiem/lub nie nosił jeden z policjantów z pobliskiej komendy, z którym się spotykała. Czy to był przypadek, a ojcem był kto inny, a imię było dodane z innego powodu? Rodzina i znajomi stanowczo uważali, że to nie był przypadek. Wskazywali mężczyznę jako ojca dziecka.

Rodzice szanowali jej decyzję. Rozumieli, dlaczego nie usunęła ciąży. Nie wypytywali ją o nic. Z czasem Joanna postanowiła uregulować sprawy związane ze swoją córeczką Klaudią. Kilka dni przed zniknięcie pojawiła się w sądzie, aby dowiedzieć się, jak wygląda złożenie sprawy o alimenty. Nie podjęła jednak żadnego formalnego kroku w tej sprawię. Może musiała zebrać dokumenty? A może liczyła, że pogodzi się jeszcze z ojcem Klaudii? Czy to mógł być motyw?

Zaginiecie

Czekamy na jakąkolwiek informację, plotkę, czy nawet domysły. Wiem, że są ludzie, którzy boją się wyjawić pewne fakty lub myślą, że są one nieznaczące. Pomóżcie! To trwa tak długo – informował na Facebooku Paweł Zawadzki, brat Joanny.

17 lutego 1997 roku był to najzwyczajniejszy dzień na świecie. Nic nie zapowiadało, że to są to ostatnie godziny obecności kobiety w domu. Później policjanci zajmujący się sprawą zaginięcia Joanny rozkład jej dnia co do minuty. Joanna wróciła z pracy koło 18. Pobawiła się ze swoją córeczką. Rozmawiała z rodzicami, o czym z braćmi. Funkcjonariusze wiedzieli, jakie miała plany, kogo wspominała, z kim się kontaktowała.

Około ósmej wieczorem wyszła do Ani, koleżanki mieszkającej w bloku po drugiej stronie chodnika. Tamta miała maszynę do szycia, a Asia chciała uszyć pokrowiec do nosidełka dla małej. Znały się obie bardzo dobrze. Rozmawialiśmy z nią… I nic… Rozmawialiśmy z wszystkimi jej koleżankami. Nam powiedziały, co wiedzą, ale policji tego nie potwierdziły — mówi Stanisław Zawadzki, ojciec zaginionej dziewczyny.

Około godziny 21. Joanna wróciła do domu. Musiała jeszcze wyjść dosłownie na chwilkę. Nikomu nie zdradziła celu swojego wyjścia. Co do tej pory zastanawia wzięła album ze zdjęciami Klaudii. Czy chciała pokazać zdjęcia, której ze swoich koleżanek, czy ojcu dziecka? Po raz pierwszy nie wróciła na noc…
Następnego dnia ojciec Joanny zadzwonił na policję. Tłumaczył, że jego córce nigdy wcześniej nie zdarzało się nie wrócić na noc. Policjant rozumiał, ale procedury zezwalają na wszczęcie akcji poszukiwawczej dopiero po trzech dobach od zniknięcia.

„Patrzą na dziecko, które żyje, jakby mama była obok. Choć zna prawdę o tym, co wydarzyło się 17 lutego 1997 roku. Wie, że mama wyszła z domu i po prostu nie wróciła. Znikła pomiędzy dwoma blokami. We wsi, w której wszyscy znają się z widzenia”…

Joanna do tej pory zostaje osobą zaginioną, co się mogło stać?

Poszukiwania

Kiedy pytaliśmy, czy coś wiadomo o naszej córce, któryś z policjantów z Lipna powiedział, że powinniśmy sami jej poszukać w agencjach towarzyskich. Później przeprosił za to. Zrozumiałem, że nie wszystkim policjantom zależy na odnalezieniu Asi — denerwuje się Stanisław Zawadzki.

„W trakcie poszukiwań pies tropiący doprowadził do pobliskiej żwirowni. I choć policjanci kopali w miejscu wskazanym przez psa, niczego nie znaleźli. Pojechali tam z łopatami rodzice Asi. Wykopali o wiele większy dół. Córki nie znaleźli. Ślad się urwał”.

Wkrótce poszukiwania zakończono. Wiele osób wieży w to, że Joanna została zamordowana…

Wątek z zaświatów

Miesiąc po zaginięciu Joanny miało dojść w jej domu do sytuacji, która w żaden sposób nie jest związana z sprawą, ale dała wiele do myślenia jej bliskim…

„Może to mama przyszła pożegnać się z córką… Dziewięciomiesięczna Klaudia budziła się zawsze o tej samej godzinie — parę minut po północy. Zwykle płakała. Ale tamtego dnia płacz dziewczynki nie zbudził rodziny Zawadzkich. Babcia Klaudii wstała jednak z przyzwyczajenia. Klaudia opierała się o brzeg łóżeczka i do kogoś się uśmiechała. Ale w pokoju nikogo nie było… Od tego dnia Klaudia nie budziła się już po północy. A następnego dnia powiedziała pierwszy raz „mama”. Choć jej matka zaginęła miesiąc wcześniej”… – czytamy Expres Bydgoski.

Porwanie?

Sąsiedzi od razu donieśli, że w dniu zniknięcia Joanny pomiędzy blokami w Kikole stał zaparkowany samochód z dwoma mężczyznami w środku. Nikt nie zapamiętał ich twarzy. Nikt nie zapisał numerów rejestracyjnych. Joanna miała zostać potraktowana gazem pieprzowym, uderzona w głowę i wciągnięta do auta. Anonim w tej sprawie dotarł również do prokuratury, Wkrótce podstawie zeznań świadków Prokuratura Rejonowa w Lipnie wszczęła dochodzenie w sprawie porwania. Jednak szybko zostało umorzone z powodu braku dowodów.

Kto mógł porwać Joannę? Ojciec jej dziecka? Może handlarze żywym towarem? Gwałciciele, którzy później zabili swoją ofiarę? Czy było to porwanie/morderstwo na zlecenie? Czy mogli to zrobić lokalni gangsterzy tylko z sobie znanych powodów?

Krzysztof

Po zaginięciu Joanny ustalenie tożsamości ojca Klaudii stało się priorytetem. Wiele wskazywało, że może on mieć związek ze zniknięciem Joanny. Wszyscy byli przekonani, że jest to funkcjonariusz policji Krzysztof…

W małej miejscowości plotki roznoszą się błyskawicznie. Zwłaszcza gdy ktoś zachodzi w ciążę. Ludzie widzą, kto się z kim spotyka, z kim rozmawia. A jeśli dziewczyna wpada z sąsiadem, to tym bardziej nie da się tego ukryć. Poza tym wielu widziało, jak dawał jej pieniądze. I to nie był dług. Podobno obiecał jej, że jeśli urodzi, ale nie powie, kto jest ojcem, będzie regularnie dawał jej pieniądze — mówiła Marta, koleżanka zaginionej.

Krzysztof jest postacią barwną i dobrze znaną również mieszkańcom Kikoła…

„Wielu oskarża go o jeżdżenie z nadmierną prędkością, strzelanie z broni na terenie wsi. Funkcjonariusz nigdy jednak nie został oskarżony w żadnej z tych spraw. Jego przełożeni dobrze oceniają jego pracę. Bracia Asi mijają go bez skinienia głowy. Jak powietrze. Nie mają wątpliwości, że to on jest ojcem Klaudii. I że ma coś wspólnego z zaginięciem ich siostry”.

Z powodu podejrzeń o ojcostwo prokuratura podjęła decyzję o skierowaniu go na badania kodu DNA. Zdaniem ekspertów, którzy dwukrotnie przeprowadzili badania, nie jest on ojcem córki Joanny. Rodzicie kobiety nie wierzą jednak, w wiarygodność tych badań. Sugerują, że krew mogła zostać podmieniona, ponieważ w gabinecie zabiegowym znajdował się również kolega policjanta (?).

– Sprawdzaliśmy wszelkie możliwe ślady i wątki. Na wszelki wypadek również to, co policjant oskarżany przez rodzinę zaginionej robił tamtego feralnego dnia. Niestety, wszystkie nasze czynności nie doprowadziły do rozwikłania tej zagadki. Zaś Krzysztof N. z tą sprawą nie mógł mieć nic wspólnego. Wykluczyliśmy to z całą stanowczością – stwierdził Marka Olendra, były prokuratora rejonowego w Lipnie. Wg niego zarzuty rodziny Zawadzkich nie przekładają się w żaden sposób na dowody w sprawie.

Wszyscy wiemy jakie szalone lata były 90 w Polsce? Technika również nie była na najwyższym poziomie w porównaniu do innych kraju w tym zakresie. Czy mogło dojść do podwójnej pomyłki? Czy można powtórzyć badanie jeszcze raz? Jeśli nie jest ojcem – może teraz uciąć te plotki raz na zawsze…

Tu nasuwają się kolejne pytania: A jeśli Krzysztof nie był ojcem dziecka? Może wiedział, że nim nie jest i nie chciał plotek? – Ale do tego wystarczyły badania DNA. Może Joanna powiedziała mu, że jest ojcem? A może ojcem był naprawdę ktoś inny i to on stoi za zniknięciem kobiety?

Czemu Joanna mogła zniknąć? Bo ojciec nie chciał płacić alimentów? Bo nie chciał, żeby jego tożsamość została ujawniona? Bał się konsekwencji?

Trup w Piwnicy

– Badamy wszystkie możliwe wątki, nawet te, które są niewdzięczne. Takie działania zaszczytu nam nie przynoszą. Ale w pracy policji nie chodzi o zaszczyt, lecz o skuteczność. Poszukiwania formalnie trwać będą przez 10 lat od zaginięcia — mówi Anna Kozłowska, rzecznik prasowy lipnowskiej policji.

W maju 2005 roku na komendę policji w miejscowości Lipna wpłynął donos z informacją, że ciało Joanny, Z tego powodu odbył się dwa przeszukania. Za pierwszym razem piętnastu policjantów razem z wynajętą specjalnie na tę okazję ekipą budowlaną przeryło posadzkę. W pewnym momencie ktoś krzyknął „jest”. Nie było… Był to czarny humor e najgorszym wydaniu… Posadzkę trzeba było wylać na nowo. Zaledwie po 2 dniach ekipa wróciła. I tym razem również nie znaleziono niczego. Rodzina Joanny nie kryła zdenerwowania i żalu w stosunku do policji. Nie rozumieją, dlaczego posądzono ich o ukrycie zwłok córki…

Czy to ktoś starł od siebie odsunąć podejrzenia wskazując to miejsce? Może chciał aby podejrzenie padło na rodzinę Joanny? Może w ten sposób chciał zastraszyć Zawadzkich? A może to był zwykły głupi żart i nie miał w związku sprawą?

Pola i lokalni gangsterzy

Pola był to nieistniejący już klub w Lipnie. Swą nazwę zawdzięczał Poli Negri. Joanna jak i wiele osób w jej wieku często tam imprezowali. Czy to tylko wystarczyło aby łączyć lokalny półświatek z jej zaginięciem? Z tego środowiska miały pojawiać się różne informacje na temat jej losów Joannę. Z tych plotek wynikało, że nie żyje, bo żądała od kogoś alimentów i ktoś ją „uciszył”. Inne mówią, że żyje, tylko uciekła z kimś. Wzięła album ze zdjęciami dziecka, aby mieć pamiątkę…

Jeśli Joanna uciekła to czemu od tylu lat się nie odzywa? Czy była w stanie, aż tak dobrze zatrzeć ślady? I od tylu lat nikt nie wpadł na najmniejszy jej trop? Czy może była wmieszana w coś poważniejszego i dlatego musiała zniknąć? Lub zginęła bo wiedziała za dużo?

Osobiście uważam te powiązania, za absurdalne plotki. Jednak obie wersję zdarzeń są możliwe. Bliscy jednak twierdzą, że Joanna nigdy nie zostawiła by swojej ukochanej córeczki. Była jej oczkiem w głowie. Miała problem, żeby się z nią rozstać na te parę godzin gdy szła do pracy… Nawet nie mówiąc o dłuższym rozstaniu…

Setki tropów i wątków

Na temat zaginięcia Joanny w okolicy każdy ma swoją teorię. Są ludzie, którzy zapewniają, że widzieli, jak kobieta nocami przyjeżdża do rodzinnego domu i przywozi pieniądze.

W Kikole są ludzie, którzy o tej sprawie wiedzą więcej niż mówią. Skoro można było porwać Asię, to znaczy, że może to spotkać każdego. Ludzie boją się mówić. Tu gra idzie o życie, a nie o podbite oko – twierdziła jedna z koleżanek Joanny.

Rodzina zaginionej wielokrotnie odbierała anonimowe telefony z pogróżkami. Ojciec Joanny przez domofon usłyszał, że „i tak zginie razem z tym bachorem”… Mężczyzna nie był w stanie poznać głosu…

Nieoficjalnie śledczy przyznają, że w zaginięcie Joanny musiał być zamieszany ktoś ją znał…

Czy pogróżki były prawdziwe? Czy to tylko dzieciaki robiły sobie żarty?

Prokuratura

Znam wiele spraw zaginięć, ale ta jest bez wątpienia jedną z najbardziej tajemniczych. Wierzę jednak, że uda się ją rozwikłać – stwierdził prokurator Marek Olender.

Prokuratura umorzyła w końcu śledztwo w tej sprawie z powodu niewykrycia sprawcy ewentualnego przestępstwa. Jednak w tamtym roku ponownie zajęto się sprawą. Duży wpływ miała na to córka Joanny, która nie może pogodzić się z zaginięciem matki. Klaudia nie ustaje w swoje walce o prawdę. Dzięki swojemu zaangażowaniu i telewizji udało jej się dotrzeć do nowych świadków. Niestety przełomu dalej brak…

Śledztwo w tej sprawie cały czas trwa. Nadzoruje je Prokuratura Okręgowa we Włocławku, a czynności wykonują policjanci z tak zwanego Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy – mówi Wojciech Fabisiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Włocławku, która jednak nie chce informować o jego szczegółach. Na przykład o tym, co powiedzieli ci nowi świadkowie i czy rzuciło to jakieś nowe światło na to postępowanie.
Klaudia tęskni za mamą, a o tatę nie pyta…

Apel

Jeśli ktoś zna jakieś informację w sprawie zniknięcia siostry prosimy o kontakt. Można wysłać anonim lub przekazać informację przez kogoś nieznajomego. Można kontaktować się bezpośrednio ze mną lub Klaudią, czy to telefonicznie, czy na Facebooku. Można kontaktować się również z Policją w Bydgoszczy lub w dowolnym komisariacie w Polsce. Sprawa Asi zasługuje na wyjaśnienie – prosił brat Joanny.

Klaudia Zawadzka wciąż czeka na sygnały od osób, które mają informacje o jej mamie. Jej mail to: kl****************@wp.pl

Opracowała GoSia Nieć

JOANNA ZNIKNĘŁA Z ALBUMEM


https://plus.nowosci.com.pl/joanna-zawadzka-z-kikola-zaginela-w-1997-roku-dzis-determinacja-jej-22letniej-corki-sprawia-ze-temat-powraca/ar/13201292
https://expressbydgoski.pl/przysnij-mi-sie-mamo/ar/11393287?fbclid=IwAR3aUDAu8Woi4sLjFpfG9_M98mQSWbkCiokTgt6bm-aQssvzaEKny-0xOKc

Rodzina chce poznać prawdę. Sprawa zaginionej Joanny Zawadzkiej nadal trwa

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments