Ksiądz-morderca

Zrobiłem to z miłości. Poświęcenie należy uświęcać krwią”

Słowa te wypowiedział, jedyny ksiądz katolicki skazany na karę śmierci, pochodzący z Bawarii Hans B. Schmidt. Zbrodnie, jakich dokonał, wstrząsnęły całym społeczeństwem…

Hans B. Schmidt urodził się w 1881 roku w bawarskim mieście Aschaffenburgu. Jego ojciec był protestantem, zaś matka pochodziła z katolickiej rodziny. W obu tych rodzinach dość często występowały osoby z wszelkiego rodzaju chorobami psychicznymi. Podczas procesu naliczono ponad 60 krewnych z problemami natury psychicznej. Problem ten nie ominął także małego Hansa, którego fascynowała krew. W tym celu zdarzało mu się obcinać głowy gęsiom, które następnie nosił w kieszeniach. Był także częstym bywalcem w rzeźni, uwielbiał widok zabijanych zwierząt i pozyskiwania z nich mięsa. Już jako nastolatek znany był także z biseksualnych wybryków, nie przeszkodziło to mu w tym, by jego wiara się pogłębiała. Postanowił zostać księdzem katolickim i już w 1906 roku został rzekomo wyświęcony, przez biskupa Kirsteina w Moguncji. Wszyscy, którzy go znali, mieli poważne wątpliwości co do jego moralnej i psychicznej zdolności do pełnienia funkcji księdza katolickiego. Podczas studiów seminaryjnych, Schmidt został aresztowany przez bawarską policję w 1905 roku i oskarżony o fałszowanie dyplomów dla uczniów, którzy nie zdali.

Chociaż prokurator w Moguncji był zdecydowany wysłać Schmidta do więzienia, jego ojciec zatrudnił prawnika, który załatwił umorzenie oskarżeń z powodu ułomności psychicznej.

Po swoim wyświęceniu przydzielony do zadań parafialnych, we wsiach Burgel i Seelingstadt w Niemczech, ks. Schmidt często molestował ministrantów, miał romans z kilkoma kobietami, korzystał także z usług prostytutek. Posługa kapłańska w Niemczech nie trwała jednak długo, już w 1909 roku, zaledwie trzy lata po święceniach nie pozostało mu nic innego jak wyemigrować z kraju do Ameryki, by tam kontynuować posługę. Stało się tak za sprawą licznych skarg parafian i innych księży, do prałata i biskupa, którym nie odpowiadały „dziwne” kazania księdza oraz sposób, w jaki spełniał swe obowiązki. Gdy dotarł do Stanów Zjednoczonych, został przydzielony do parafii św. Jana, w Louisville, w Kentucky. Nie zagrzał tam jednak miejsca, gdyż popadł w konflikt z innym kapłanem, co o mały włos nie zakończyło się w tragiczny sposób, doszło bowiem między nimi do strzelaniny…

W 1912 roku został przeniesiony do parafii św. Bonifacego, w Nowym Jorku, gdzie poznał piękną gospodynię z plebanii, Annę Aumüller imigrantkę, która pochodziła z Austro-Węgier. Twierdził, że słyszy głos samego Boga, który nakazywał mu „kochać” Annę. Ta początkowo odmawiała, lecz upór księdza sprawił, że uległa mu i potajemnie zaczęli utrzymywać intymne relacje. Jurny ksiądz, musiał nie być do końca, z tego związku zadowolony, gdyż od grudnia 1912 roku, utrzymywał również potajemny związek homoseksualny z nowojorskim dentystą Ernestem Muretem. Jak sam wyznał podczas śledztwa, współżycie z Ernestem dawało mu więcej radości, niż stosunki z Anną. Kontrowersyjne zachowanie księdza oraz podejrzenia odnośnie związku z gosposią, wzbudziły podejrzenia przełożonych Hansa. Przełożeni piekielnego księdza, postanowili, że nadszedł czas, by zmienił po raz kolejny parafię. Tym razem jednak nie zmienił miasta, dalej prowadził posługę w Nowym Jorku w kościele św. Józefa w Harlemie. Nie przeszkodziło to jednak w utrzymywaniu bliskich kontaktów z Anną, a jak pokazało późniejsze śledztwo, para zawarła „związek małżeński”, którego udzielił sam pan młody – Hans Schmidt. Podczas jednej z takich schadzek, która odbyła się w kościele, usłyszał on polecenie od Boga, by złożyć „ofiarę” z Anny. Niedługo po tym późniejsza ofiara księdza-mordercy, wyznała mu, że zostanie ojcem…

W nocy, 2 września 1913 roku, Hans Schmidt udał się do mieszkania kobiety, by złożyć z niej ofiarę, tak jak chciał tego Bóg. To właśnie tam podciął śpiącej kobiecie gardło, wypił jej krew, po czym zgwałcił zwłoki Anny. Ciała postanowił się pozbyć w rzece Hudson, lecz zanim to zrobił, postanowił poćwiartować ciało ofiary, by łatwiej pozbyć się zwłok. Po tym brutalnym morderstwie, gdy ciało Anny spoczęło poćwiartowane na dnie rzeki, wrócił jak gdyby nigdy nic do kościoła pod wezwaniem św. Józefa i odprawił mszę świętą i udzielił komunii wiernym.

Na szczątki kobiety, 5 września 1913 roku natrafiło dwóch nastolatków, którzy spacerowali brzegiem rzeki. Rozpoczęło się śledztwo, które miało ustalić, kto stoi za tym brutalnym morderstwem…

Detektywi z hrabstwa Hudson, którzy zostali wezwani na miejsce znalezienia rozczłonkowanych zwłok, znaleźli metkę z ceną, która była przyczepiona do poszewki poduszki, za pomocą której owinięto część ciała. Ten trop pozwolił im ustalić, że została ona wyprodukowana w fabryce w Newark i że była sprzedawana wyłącznie jednemu sprzedawcy mebli z Manhattanu, George’owi Sachsowi. Po przejęciu śledztwa, przez Departament Policji Nowego Jorku, sprawą tą zajął się szef detektywów Manhattanu, Josephowi Faurotowi. Po przybyciu do sklepu meblowego, z którego pochodziła poszewka, udało się ustalić, że firma sprzedała wyłącznie dwa komplety poszewek drogą wysyłkową. Dzięki temu udało się trafić na trop sprawcy tego bestialskiego morderstwa. Po przybyciu na miejsce wypytano dozorcę, który stwierdził, że mieszkanie to jest wynajmowane przez mężczyznę, który wynajmuje to mieszkanie dla kobiety z rodziny. Mąż został opisany jako mężczyzna z ciężkim niemieckim akcentem. Po trzydniowej obserwacji, gdy nikt nie zjawiał się w mieszkaniu, detektywi postanowili wejść i sprawdzić, czy w mieszkaniu znajduje się coś podejrzanego. Pobieżne poszukiwania ewentualnych śladów ujawniły, że podłoga w mieszkaniu została niedawno solidnie wyszorowana. Detektywi znaleźli także, zaschnięte ślady krwi na ścianie mieszkania, oraz duży zakrwawiony nóż, który znajdował się w kuchni. Jak się później okazało, to właśnie przy pomocy tego noża zginęła, a następnie została poćwiartowana Anna. Na miejscu śledczy znaleźli także ubrania i listy w języku niemieckim i angielskim skierowane do Hansa Schmidta.

Listy pochodziły od kobiet z Niemiec, a także od niejakiej Anny Aumüller, której ostatni adres to 428 East Seventieth Street. Inspektor Faurot oraz detektywi Cassassa i O’Connell odwiedzili ten adres i dowiedzieli się, że Anna wyprowadziła się po otrzymaniu pracy jako gospodyni w kościele św. Bonifacego. Faurot i detektywi odwiedzili następnie kościół św. Bonifacego i zostali poinformowani przez starszego proboszcza, ks. Johna Brauna, że Anna była jego gospodynią, ale przeniosła się do kościoła św. Józefa. Zapytany, czy zna nazwisko Hans Schmidt, ks. Braun opisał go jako księdza, który był wcześniej przydzielony do kościoła św. Bonifacego, ale przeniósł się również do kościoła św. Józefa. Inspektor Faurot i detektywi Cassassa i O’Connell przybyli do plebanii św. Józefa o 1:30. Po tym, jak Faurot walił w drzwi, starszy pastor ks. Daniel Quinn, otworzył drzwi, wprowadził ich do salonu i obudził Schmidta. Po konfrontacji z inspektorem i detektywami Schmidt spanikował i przyznał się do morderstwa: „Zabiłem ją! Zabiłem ją, bo ją kochałem!”. Schmidt następnie szczegółowo opisał zabójstwo i rozczłonkowanie…

W momencie ujawnienia faktu, że brutalny morderca został schwytany i że jest to ksiądz jednej z nowojorskich parafii, wzburzył społeczeństwem. Dodatkowo gazety zaczęły się prześcigać w coraz to mocniejszych nagłówkach. Po jego aresztowaniu zareagowała także Archidiecezja Nowego Jorku, która zawiesiła na czas nieokreślony święcenia kapłańskie księdza-mordercy. Na światło dzienne, dzięki śledztwu, zostały też ukazane inne przestępstwa Hansa. Okazało się, że Hans Schmidt miał drugie mieszkanie, w którym prowadził działalność lekarską, gdyż w młodości przez kilka miesięcy studiował medycynę. W tym gabinecie przeprowadzał liczne aborcje, a także fałszerstwa dokumentów. W jednym z biurek odkryto plik pustych aktów zgonu. Duchowny planował dokonać serii morderstw dla wyłudzenia pieniędzy od towarzystw ubezpieczeniowych. Schmidta podejrzewano też o mord na dziewięcioletniej Almie Kelmer, której ciało znaleziono zakopane w piwnicy kościoła w Louisville. To właśnie tam po raz pierwszy zaczął sprawować posługę. W tej jednak sprawie na podstawie poszlak skazano na dożywocie lokalnego woźnego. Ślad zbrodni wykryto także w Bawarii, ale tamte śledztwo umorzono, gdy Schmidt wyjechał do Stanów.

Jak sami więc widzicie wachlarz zbrodni, jakich dokonał ten jedyny w historii USA duchowny skazany na śmierć, jest całkiem spory, a kara w pełni adekwatna. Podczas pierwszego procesu obrona starała się, by uznać Hansa Schmidta za osobę cierpiącą na zaburzenia psychiczne, wykorzystano w tym celu, że słyszy on rzekomo głos samego Boga. Miało to pomóc w uratowaniu jego życia. Prokuratura wezwała innych świadków, w tym lekarzy, którzy przesłuchali Schmidta w oczekiwaniu na proces i doszli do wniosku, że wbrew jego wysiłkom, by przekonać władze, że jest inaczej i wbrew bełkotom Schmidta na temat głosów wzywających go do popełnienia morderstwa na Aumüller, Schmidt był zdrowy na umyśle. Niestety ława przysięgłych nie wydała jednomyślnego wyroku. Około dwóch tygodni później podczas kolejnej rozprawy, prokurator przedstawił niepodważalny dowód świadczący o fakcie, że morderca działał z premedytacją. Okazało się, że w kwietniu 1913 r., na długo przed tym, jak ks. Schmidt otrzymał rzekome polecenie od Boga, by „ofiarować” Annę, ks. Schmidt przekonał kobietę o imieniu Bertha Zech, by udawała Annę Aumüller i kupiła ubezpieczenie na życie za 5000 dolarów pod jej nazwiskiem. Oczywiście jedynym beneficjentem tej polisy okazał się nie kto inny jak oskarżony Hans Schmidt.

5 lutego 1914 roku, ława przysięgłych po trwających 3 godziny obradach, stwierdziła, że Hans Schmidt jest winny morderstwa pierwszego stopnia i jedyną słuszną karą jaką powinien ponieść, to kara śmierci…

Po usłyszeniu wyroku ten brutalny morderca powiedział: „Jestem zadowolony z werdyktu. Wolałbym raczej umrzeć dzisiaj niż jutro”.

Obrońcy Schmidta złożyli apelację, dzięki czemu wyrok śmierci został opóźniony o około rok czasu nim przeszedł przez właściwe sądy. Podczas procesu przyznał się, że udawał szaleństwo i że osobą odpowiedzialną za śmierć Anny jest jego kochanek i przyjaciel Ernest Murete. Do zdarzenia tego miało dojść przypadkiem podczas usuwania ciąży. Nie uwierzono mu jednak i już 18 lutego 1916 roku, około godziny 5:50 w więzieniu Sing-Sing wykonano na nim egzekucję wykorzystując do tego celu krzesło elektryczne. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Chcę powiedzieć jedno słowo przed wyjazdem. Błagam o wybaczenie wszystkiego, co obraziłem lub zgorszyłem, i wybaczam wszystkim, którzy obrazili mnie!”.

Reporter dla Albany Times, po wykonaniu wyroku napisał: „Swoją ostatnią noc na ziemi spędził na głoszeniu swojej niewinności i deklarowaniu, że zawarł pokój z Bogiem. Strażnicy spodziewali się sceny, w której morderca zostanie stracony. Ale jego działania zaskoczyły ich. Był najfajniejszym człowiekiem w komnacie śmierci. Niemal dominował nad tymi, którzy pomagali w jego śmierci ”.

Opracował: Jan Kryński

Źródła:

https://faktyimity.pl/ksiadz-krwawy-zawod/

https://posty.pl/…/zabil-wypil-krew-zgwalcil-posiekal…

https://www.antyradio.pl/…/Slynni-mordercy-Ksiadz…

https://pl.qaz.wiki/wiki/Hans_Schmidt_(priest)

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments