Jeśli ktoś z was się zastanawiał nad tym, jak w okresie okupacji niemieckiej, funkcjonowała policja, to dobrze trafiliście. W tym artykule postaram się przybliżyć działania tak zwanej „granatowej” policji, która powstała 17 grudnia 1939 roku a została rozformowana w styczniu 1945 roku. Szacuje się, że w tej formacji służyło od 16 tys. do 18 tys. ludzi, którzy przed wojną także służyli w policji. Według rozkazu Heinricha Himmlera z 5 maja 1940 „zapewnienie ogólnej służby policyjnej w Generalnym Gubernatorstwie jest zadaniem policji polskiej. Policja niemiecka wkracza tylko wówczas, jeśli wymaga tego interes niemiecki, oraz nadzoruje policję polską”.
Policjantów obowiązywało umundurowanie przedwojenne z niewielkimi modyfikacjami, wprowadzanymi sukcesywnie przez Niemców. Pierwszą było usunięcie na przełomie 1939/40 orłów z czapek i zastąpienie ich herbami powiatowymi. Wyposażenie funkcjonariusza stanowił najczęściej pistolet z 5-20 nabojami lub karabin z 10-60 sztukami amunicji. Dopełnieniem wyposażenia była pałka. W przeciwieństwie do policji przedwojennej „granatowi” policjanci broni białej (t.j. szabel i bagnetów) nie nosili. Do stałych czynności Policji Polskiej należały patrole prewencyjno-interwencyjne, nadzór nad stanem sanitarnym, regulacja ruchu kołowego, służba na dworcach kolejowych, nadzór nad obowiązkiem meldunkowym. Dochodził do tego nadzór nad bierną obroną przeciwlotniczą oraz szkolenie policyjne Żydowskiej Służby Porządkowej, sprawującej wewnętrzną służbę w gettach. Bardzo niewielkie uprawnienia Policja Polska miała natomiast w stosunku do Niemców, zarówno umundurowanych, jak i cywilnych – mogła interweniować tylko w wypadku zabójstwa. Władze okupacyjne dopuszczały interwencję w stanie wyższej konieczności oraz w przypadku braku policji niemieckiej na miejscu zdarzenia.
Powojenne sądy polskie nie uznały jej za organizację przestępczą, choć wielu jej funkcjonariuszy trafiło po wojnie do więzień. Nie brakowało także przypadków, kiedy udowodniono im przestępstwa z lat okupacji, np. szmalcownictwo. W latach 1946–1952 działała Komisja rehabilitacyjno-kwalifikacyjna dla byłych policjantów, która pozytywnie zweryfikowała prawie 10 000 osób, z których ok. 2000 przyjęto do Milicji Obywatelskiej (od 1949 byli oni represjonowani). Około 600 osób skazano, w tym na karę śmierci.
Granatowa policja brała udział w realizacji polityki III Rzeszy w okupowanej Polsce, zarówno w stosunku do ludności polskiej, jak i żydowskiej. Uczestniczyła w deportacjach do pracy przymusowej, zwalczała czarny rynek i brała udział w tworzeniu i izolowaniu i likwidacji gett. W Warszawie wielu funkcjonariuszy policji granatowej wysługiwało się Niemcom; byli skorumpowani, zdemoralizowani i znienawidzeni przez ludność cywilną. Polscy policjanci musieli uczestniczyć wraz z Niemcami w łapankach, eskortowaniu ludzi do obozów przejściowych, ochronie obozów pracy przymusowej. Zmuszeni byli asystować przy egzekucjach oraz brać udział w działaniach przeciwpartyzanckich. Udokumentowano kilkanaście zbiorowych egzekucji dokonanych przez dozorowaną przez Niemców granatową policję na Polakach i Żydach (np. pluton Policji rozstrzelał 17 listopada 1942 grupę Żydów, złapanych poza gettem; w październiku tegoż roku, na rozkaz Niemców, funkcjonariusze policji rozstrzelali w lesie kabackim grupę więźniów Pawiaka oraz zamordowali 14 Polaków w lesie pod Piasecznem). Czy znaczyło to, że nie mieli oni sumienia? Otóż nie, o czym najlepiej świadczy fakt, że w lesie kabackim polscy policjanci odmówili rozstrzelania więźniów z osławionego więzienia na Pawiaku. Dwóch z tych funkcjonariuszy od razu skazano na śmierć, a pozostałych ostatecznie zmuszono do uczestniczenia w egzekucji.
Czy znaczy to, że wśród tych funkcjonariuszy byli tylko ci, którzy ślepo wykonywali rozkazy okupanta? Nie, o czym najlepiej może świadczyć fakt, że według różnych źródeł 25–30% policjantów było członkami lub współpracownikami podziemia, głównie Armii Krajowej. Pośrednio potwierdzają to raporty oficerów niemieckiej Ordnungspolizei. O tym, jak ograniczone było zaufanie władz okupacyjnych do Policji Polskiej, świadczy fakt, że żaden z trzech stopni alarmu, przewidzianych przez okupanta na wypadek powstania w Warszawie, nie przewidywał użycia policji granatowej. Przeciwnie, w trzecim stopniu alarmu Niemcy zakładali aresztowanie i rozbrojenie całej policji, a nawet jej fizyczną likwidację.
Od wiosny 1940 zaczęto tworzyć w PP struktury konspiracyjne będące częścią Polskiego Państwa Podziemnego w Policji Polskiej. Utworzono tajny sztab oraz kaptowano do współpracy funkcjonariuszy wszystkich szczebli. Tworzono całe struktury – w każdym większym komisariacie istniała tajna organizacja, a w posterunkach mniejszych i prowincjonalnych starano się mieć „zaufanych” podoficerów i oficerów.
Wiadomo, że najlepiej pamięta się tych złych, więc postanowiłem przedstawić sylwetkę osoby, która służąc w tych jednostkach pomagała w walce z okupantem. Z całą pewnością takich osób było więcej, lecz w tym artykule skupię się tylko na Józefie Laskce, który urodził się 3 listopada 1898 roku niedaleko Brzeska. W chwili wybuchu II wojny światowej i napaści Niemiec na Polskę Laska, jako funkcjonariusz Policji Państwowej, wycofał się wraz z wojskiem na wschód, docierając do Bóbrki pod Lwowem. Tam został rozbrojony przez wkraczających Sowietów, trafiając do niewoli, z której udało mu się zbiec. Przedostał się na tereny zajęte przez Niemców, w Jarosławiu po raz kolejny dostał się do niewoli, tym razem niemieckiej. W czasie przemarszu kolumny jeńców dopisało mu szczęście i w Przeworsku udało mu się zbiec. W listopadzie powrócił do Bobowej, gdzie zaraz po powrocie podjął pracę we dworze w pobliskiej wsi Stróżna, w charakterze zarządcy. W lutym 1940 r. jako były policjant został wezwany do służby w Policji Polskiej, która była częścią niemieckiego aparatu okupacyjnego. Mianowano go komendantem posterunku w Bobowej, gdzie już po miesiącu został zaprzysiężony do Związku Walki Zbrojnej, przyjmując pseudonim „Orlicz”. W styczniu 1941 r. na polecenie Komendy Obwodu ZWZ Gorlice rozpoczęły działalność komórki wywiadu, które były prowadzone przede wszystkim przez policjantów z lat międzywojennych oraz funkcjonariuszy Kripo. Początkowo nosiły nazwę sztafet ochronnych. W 1942 r. przemianowano je na „wywiad ochronny”. Tworzenie tej formacji na terenie Obwodu Gorlice powierzono innemu przedwojennemu funkcjonariuszowi PP – komendantowi gorlickiej placówki Kripo, Janowi Fereńskiemu ps. „Sęp”. Do zadań Sztafet Ochronnych należała ochrona ludności polskiej przed represjami okupanta oraz dostarczanie związanych z tym danych wywiadowi ZWZ– AK, a ponadto: zdobywanie broni i amunicji, ujawnianie konfidentów i agentów gestapo, zakamuflowanych volks- i reichsdeutschów . Jan Fereński, który pełnił w sztabie Komendy Obwodu funkcję szefa sztafet ochronnych oraz komendanta WSOP , zorganizował kilka komórek wywiadu ochronnego, z których najbardziej aktywne były ogniwa w Bobowej, Bieczu, Łużnej i Ropie. Józef Laska, wypełniając zadania postawione przed bobowską komórkę, zorganizował na terenie miasta siatkę wywiadowczą. Działając w strukturach wywiadu ochronnego ZWZ–AK zajmował się też wyrabianiem i dostarczaniem fałszywych dowodów osobistych (kenkart) dla osób ściganych przez Niemców. W taką kenkartę na nazwisko Grzegorz Krochmalny został zaopatrzony prof. Hugo Steinhaus, ukrywający się wraz z rodziną u Jana Cielucha w Berdechowie koło Stróż. Józef Laska był zaangażowany w organizację przerzutów Polaków i Żydów na Węgry. Jak sam mówił podczas jednej z rozmów ze swoim kolegą: (…) nawet złodzieja nie chcę dawać Niemcom w ręce, bo złodziejowi należy się według prawa obrona, jawny sąd i sposobność do wytłumaczenia się; zamiast tego Niemcy zadają mu torturę, a zamiast kary więzienia – śmierć! (…)
Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Bobowej w styczniu 1945 r. został aresztowany przez NKWD. Mimo interwencji ze strony władz konspiracyjnych i zebrania wielu podpisów pod petycją o uwolnienie, został osadzony w więzieniu w Sanoku. Próbę uratowania Laski podjął wówczas prof. Steinhaus. Józef Laska przebywał w Sanoku pod zarzutem współpracy z Niemcami do lutego 1945 r. Po przeprowadzonym dochodzeniu został wywieziony jako jeniec niemiecki w głąb Związku Radzieckiego. Od marca do lipca 1945 r. przebywał w obozie w Donbasie, po czym powrócił do Bobowej. W 1946 r. został zrehabilitowany, jednak do 1955 r. był inwigilowany przez Urząd Bezpieczeństwa. Zmarł 14 lutego 1989 r. Został pochowany na cmentarzu przy parafii Trójcy Świętej w Bytomiu. Uhonorowany został m.in. Krzyżem Walecznych.
Do roku 2020 piętnastu policjantów zostało odznaczonych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Byli to: Franciszek Banaś (1980), Władysław Cieśla (1991), Piotr Czachoński (1999), Jan Fakler (1974), Kajetan Gerula (1995), Paweł Gołąbek (2001), Władysław Książek (1998), Jan Kubicki (1976), Stefan Matacz (2012), Bronisław Marchlewicz (2004), Wacław Nowiński (1970), Stanisław Ratyński (1991), Władysław Szałek (1979), Stanisław Śliżewski (2008) oraz Stanisław Wiatr (2019).
Opracował: Jan Kryński
Źródła:
Na podstawie artykułu p. Michała Kalisza pt. „Józef Laska – policjant i żołnierz konspiracji”, „Rocznik Sądecki” z 2011 r., tom 39
Kolaboranci w granatowej policji. Polscy funkcjonariusze rozstrzeliwali rodaków i mordowali Żydów
https://dorzeczy.pl/historia/66013/Zdrajcy-czy-patrioci-jak-oceniac-granatowa-policje.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Policja_Polska_Generalnego_Gubernatorstwa
https://tygodnik.tvp.pl/42354127/granatowa-policja-kolaboranci-czy-patrioci
https://nowiny24.pl/cala-prawda-o-wojnie-granatowi-policjanci-bohaterowie-i-kanalie/ar/6065119
https://dzieje.pl/ksiazki/policja-granatowa-w-generalnym-gubernatorstwie-w-latach-1939-1945