Éric Borel był synem Marie-Jeanne Parenti i Jacquesa Borela – oboje służyli w wojsku w chwili jego narodzin. Po ich rozstaniu zamieszkał u dziadków i był sporadycznie odwiedzany przez matkę. Zaopiekowała się synem ponownie po zakończeniu służby i zabrała go do domu w Solliès-Pont.
Matka Borela była autorytarną pobożną kobietą. Źle traktowała i biła syna, którego uważała za „dziecko grzechu”. Éric nigdy nie nawiązał bliskiego związku z nowym partnerem swojej matki – Yvesem Bichetem, z którym często się kłócił i który go miał niekiedy bić. Jednak Franck i Jean-Luc Bichet, synowie Yvesa, twierdzili, że ich ojciec zawsze był miły dla Borela.
Éric rozpowiadał kłamstwa o bohaterskich czynach ojca podczas wojny w Indochinach i uwielbiał swojego przyrodniego brata Francka Bicheta, który służył w wojsku. Miał zamiłowanie do broni i strzelał do wróbli z pistoletu.
W wieku szesnastu lat uczęszczał do liceum profesora Georges-Cisson w Tulonie, gdzie dobre wyniki w nauce. Mówiono, że jest zdyscyplinowanym i cichym uczniem. Jednak w ostatnim roku nauki nastąpiła radykalna zmiana w jego zachowaniu – zaczął wagarować i był nieusłuchany. Regularnie powtarzał też, że nie może już znieść tego, co dzieje się w domu, że ma dość robienia prac domowych i deklarował chęć wstąpienia do wojska, jak jego ojciec i dziadek. Na tydzień przed strzelaniną powiedział także jednemu ze swoich kolegów z klasy, że popełni samobójstwo, ale nie przed zabiciem dwóch lub trzech osób.
Seria ataków rozpoczęła się 23 września 1995 r., około 18:00, kiedy szesnastolatek zabił swojego ojczyma, Yvesa Bicheta, w kuchni, strzelając do niego cztery razy z karabinu, zanim roztrzaskał mu głowę młotkiem. Policja założyła, że wcześniej się pokłócili, gdy chłopak próbował uciec z domu. Następnie w taki sam sposób zabił swojego przyrodniego brata, 11-letniego Jeana-Yvesa Bicheta, który oglądał telewizję. Po wytarciu śladów krwi czekał na powrót matki do domu.
Gdy tylko matka wróciła do domu z kościoła około godziny 20:30, natychmiast zabił ją jednym strzałem w głowę. Kiedy leżała martwa, Éric Borel po raz kolejny zaczął oczyszczać dom z krwi, zakrył ciała prześcieradłami i zamknął wszystkie okiennice, a także stalową bramę. Niosąc torbę wypełnioną jedzeniem, pieniędzmi, płaszcz przeciwdeszczowy, mapę Limoges i pistolet na kulki, uzbrojony również w karabin i z kieszeniami pełnymi amunicji, Éric skierował się w stronę Cuers. Początkowo podróżował samochodem, ale ostatecznie rozbił go o ścianę; szedł dalej pieszo. Przypuszczalnie spędził noc między winnicami.
Ciała zamordowanej rodziny znaleziono około 1 rano przez starszego syna Yvesa Bicheta, Jeana-Luca. Po zadzwonieniu na policję Jean-Luc został uznany za podejrzanego o morderstwa, gdy podawał sprzeczne informacje. Nieobecność Érica odkryto około trzy godziny później.
Następnego dnia po zabójstwie, o godzinie 7:15, Éric przybył do domu swojego przyjaciela Alana Guillemette. Kiedy matka Guillemette otworzyła drzwi, poprosił ją, żeby obudziła syna. Obaj długo rozmawiali w ogrodzie. Borel najwyraźniej chciał czegoś od Guillemette, ale kiedy ten odmówił i odwrócił się, by wrócić do domu, Éric zastrzelił go, trafiając w plecy. O 7:30 rano Borel zaczął strzelać do przypadkowych ludzi.
Najpierw strzelił do Ginette Vialette przez otwarte okno, śmiertelnie raniąc ją, a także Denise Otto, którą zabił, gdy wyrzucała śmieci. Trafił także męża Otto, Jeana, w ramię. Następnie Borel zranił starszą kobietę, która spacerowała z mężem po ulicach, i zastrzelił dwóch braci, którzy szli chodnikiem. Potem wyszedł z budynku i przeszedł przez ulicę, aby zastrzelić sklepikarza Mario Paganiego, który właśnie kupował gazetę, a także Mohammeda Maarada przed „Café du Commerce”. Marius Boudon i André Touret zostali zabici, gdy wypłacali pieniądze z bankomatu, a Andrée Coletta, gdy wyprowadzała swojego pudla na spacer. Potem zastrzelił też Pascala Mostacchi na Place Peyssoneau.
O 8:00 na miejsce przybyła policja. Zdając sobie sprawę, że jest otoczony Éric strzelił sobie w głowę, stojąc pod cyprysem przed szkołą. Świadkowie masakry stwierdzili, że przez cały czas był opanowany i spokojny, uważając, aby celować i trafiać w głowę. Powtarzał strzały, gdy nie trafił za pierwszym razem. W sumie oddał około czterdziestu strzałów.
Opracowała Natalia Montewska