Damian Rzeszowski

15 minut horroru w Victoria Crescent

To w 2011 roku sprawą Damiana Rzeszowskiego żyła Wielka Brytania. 14 sierpnia 2011 roku pochodzący z Nowego Sącza mężczyzna zabił, a raczej wymordował całą swoją rodzinę. Żonę, teścia, dwójkę dzieci, przyjaciółkę żony i jej córeczkę. Na wyspie Jersey każdy mieszkaniec do dziś pamięta zdarzenia z tej niedzieli. A nazwisko Rzeszowski stało się dosłownie synonimem zła.

Ale po kolei. Jersey to mała wyspa, na której mieszka ok. 100 tys osób. Miejsce bezpieczne, co potwierdzają statystyki policyjne. Nie zdarzają się takie zbrodnie. Nie zdarzały, aż do tamtego dnia. Ten był bardzo ciepły. Słoneczny, pogoda wręcz idealna. Wówczas odbywał się polski festiwal. Było dużo Polaków, lało się piwo, było polskie jedzenie i grała polska muzyka. Wyspiarska Polonia chciała pokazać, że nie są tylko tanią siłą roboczą, a mają też swoją kulturę i upodobania. Celem imprezy oczywiście była integracja. To właśnie podczas niej nagle rozdzwonią się telefony komórkowe. To rodziny z Polski dzwonią do swoich bliskich, Internet był jeszcze trochę ograniczony, a nie każdy miał wtedy konto na Facebooku. Natomiast w Polsce w wiadomościach ludzie już obejrzeli tragedię, która wydarzyła się w Jersey na Victoria Crescent. Cała zbrodnia zdarzyła się zaledwie półtora kilometra od festiwalu. Na drugi dzień o tragedii mówiły media na całym świecie.

Nie będziemy analizować życia Rzeszowskich. Wiadomo, że do Anglii wyjechali w celach zarobkowych. Damian i Iza byli spokojnym – na pozór – udanym małżeństwem. Mieli dwójkę dzieci, a finansowo powodziło im się nie najgorzej, bo on pracował jako budowlaniec. Stać ich było na wakacje w Polsce, ładne ubrania i dobry poziom życia. Damiana w pracy bardzo szanowano. Dużo pracował, brał nadgodziny, a jego szef ufał mu bezgranicznie. Niestety, jak to często bywa, w związku pojawiły się zgrzyty. Nie bardzo sobie z tym wszystkim radzili. Jednak ciągle starali się docierać i dawali sobie kolejne szanse. Damian był bardzo skryty. Swoje problemy i rozterki trzymał w sobie i nawet rodzice nie wiedzieli, że coś się z nim dzieje. Wiadomo: na emigracji nie jest łatwo. Często brakuje wsparcia psychologicznego. Ktoś, kto nigdy nie pracował i nie żył za granicą, tego nie zrozumie.

Niedziela 14 sierpnia, ranek, piękna pogoda. Małżeństwo Rzeszowskich wraca samochodem z wakacji w Polsce. Spędzili tam dwa tygodnie. Część w Bydgoszczy, część w Nowym Sączu. Nie były one całkowicie udane. Zgrzyty w ich związku dawały mocno znać, często się kłócili. Były też ciepłe momenty. Ale przeważały te złe. W trakcie powrotu również podróż była trochę problematyczna. 26 godzin jazdy, problemy na drodze z paliwem. To mocno nadwyrężyło emocjonalnie Damiana. Po trudach podróży docierają na wyspę. W mieszkaniu na Victoria Crescent czeka na nich ojciec Izy, Marek. On też jest emigrantem i mieszka z nimi w osobnym pokoju. Po przywitaniu kobieta rozpakowuje bagaże. I przygotowuje się do powitalnego grilla. Małżeństwo w międzyczasie ciągle się kłóci. Świadkami tego są sąsiedzi. Wyłapują polskie przekleństwa. To dziwne, ale miejscowi zazwyczaj od Polaków w pierwszej kolejności zawsze uczą się przekleństw. Ojciec Izy siedział w samochodzie przed domem. Prawdopodobnie nie chciał słuchać małżeńskich kłótni. Około południa Iza ze swoim ojcem jadą po gości zaproszonych na grilla. Martę Della Hey i jej córeczkę 5-letnią Julkę. Była to przyjaciółka Izy. A córeczka Julka to koleżanka Kingi – córki Rzeszowskich. Damian w tym czasie został z dziećmi. Ale nie jest w stanie usiedzieć w domu. Wychodzi na chwilę i jedzie na krótką przejażdżkę. 16-miesięczny Kacper i 6-letnia Kinga zostają sami w domu. Dzieci jednak spokojnie się bawią. Chwilę później wracają Iza z Martą. Córeczkę Marty ma dowieźć potem jej mąż. Iza jest wściekła na męża. Kiedy wróci, znowu się mocno pokłócą. Damian wyjdzie zapalić papierosa przed dom. Obok przechodzi sąsiadka ze swoją córką, która go pozdrawia. Mężczyzna odpowiada na powitanie. Po godzinie 13 ta sama sąsiadka ze swoich okien widzi, jak Damian grilluje mięso. A reszta rodziny spędza miło czas. Dzieci się bawią. Iza z Martą piją wino i rozmawiają. Po skończonym grillu Marek idzie do siebie. Również kobiety i dzieci wracają do mieszkania. Dzieci się bawią, kobiety nadal rozmawiają. Od grilla minęły dwie godziny. Damian wchodzi do kuchni i sięga po nóż. To ,co zdarzyło się później, zostało ustalone przez śledczych. Damian nie chciał zeznawać. Zasłaniał się niepamięcią zdarzeń. Śledczym ustalenie faktów zajęło dużo czasu. Musieli wziąć pod uwagę rozkład plam krwi, ułożenie zwłok i wszystkie inne czynniki kryminalistyczne.

Pierwszy został zaatakowany Marek, najprawdopodobniej Damian zaszedł go od tyłu. Marek siedział u siebie w pokoju i oglądał telewizję. Kiedy został zaatakowany, nawet się nie ruszył z kanapy, wszystko odbyło się z zaskoczenia. Ofiara dostała kilka ciosów nożem. Teść próbował się podnieść i dostać do salonu. Udało mu się do sypialni, na co wskazują ślady krwi. Damian cały czas zadawał mu kolejne ciosy. Jeden z nich był tak mocny, że przebił kręgosłup i trafił w rdzeń kręgowy i mógł już tylko się czołgać. Mimo to mężczyzna próbował się doczołgać do salonu, gdzie bawiły się dzieci. Nie zdołał: czas zgonu 15.35. Damian udał się do salonu, gdzie bawiły się dzieci. Marta z Izą i trójką pociech nawet nie zdawały sobie sprawy z tego, jakie grozi im niebezpieczeństwo. Marek nie zdążył krzyknąć. Dzieci bawiły się głośno. Kolejną ofiarą był 16- miesięczny Kacper. Dziecko siedziało przy stole, bawiło się samochodzikiem. Został ugodzony nożem 13 razy. Pierwsze ciosy rozerwały mu płuca, serce i wątrobę oraz inne organy. Chłopczyk upadł na podłogę i niemal natychmiast zmarł. Czas zgonu: 15.25. Po zabiciu Kacpra rzucił się na dziewczynki, Kingę i Julię. Kinga dostała 16 ciosów nożem. Julia 7 ciosów nożem w klatkę piersiową, dziewczynka próbowała się podnieść i iść w stronę matki i dostała kolejnych 9 w plecy. Policja nie zdołała ustalić dokładnie przebiegu walki Izy i Marty z mordercą. Nie udało się również ustalić, w jakiej kolejności zadawano ciosy. Martę próbował zabić w mieszkaniu, ale nie wiadomo w którym pomieszczeniu, nie wiadomo dlaczego od razu nie uciekała, prawdopodobnie próbowała pomóc dzieciom. Potem usiłowała uciec z krzykiem. Upadła obok domu sąsiadów. Iza próbowała uciec przez okno w łazience. Wydostała się na ogródek, ale nie mogła tamtędy uciec, więc z powrotem przez to samo okno weszła do domu i próbowała dostać się do drzwi frontowych. Po drodze złapała telefon komórkowy. Niestety, wykręciła numer 997 który w Jersey nie istnieje. Damian dopadł Izę na ulicy i zaczął dźgać nożem. Nic nie robił sobie z tego, że świadkowie krzyczeli i wzywali pomoc. Jeden z nich próbował go obezwładnić. Damian zagroził mu nożem, ale nie uderzył. Skierował się w stronę domu i zaczął zadawać sobie rany.
Tak wygląda odtworzony przez śledczych przebieg zdarzeń. Dziewczynki jeszcze dawały oznaki życia, zostały przewiezione do szpitala, ale żadnej z nich nie udało się uratować. Również Marta jeszcze żyła, kiedy przybyła pomoc. Ale nie dała rady: zmarła w wyniku obrażeń. Całe zdarzenie od pierwszego do ostatniego ciosu trwało 15 minut. Tylko 15 minut. Rzeszowski był ranny, miał 27 ran kłutych, które sobie sam zadał. Został przewieziony razem z Martą, Julia do tego samego szpitala. Przeżył tylko on.

Proces Rzeszowskiego

On sam nie chce rozmawiać ze śledczymi. Mówi, że ze zdarzenia nic nie pamięta. Zasłania się niepamięcią. Proces zaczyna się dokładnie rok po tragedii. Biegli musieli stwierdzić, czy był on poczytalny. Sprawa ta stała się bardzo głośnym procesem sądowym. Rzeszowski został skazany na 30 lat więzienia. „Tuż przed ogłoszeniem decyzji juratów sędzia Michael Birt przypomniał zgromadzonym przebieg zbrodni. Zwrócił się bezpośrednio do Damiana Rzeszowskiego: “Syna Kacpra pięciokrotnie ugodziłeś nożem w klatkę piersiową. Kiedy osunął się pod stół, ponownie go dźgnąłeś, używając innego noża. Córkę Kingę dźgałeś w sumie szesnaście razy: trzy razy w klatkę piersiową, trzynaście razy w plecy. Julia de la Haye, która miała nieszczęście przyjść do was z matką na grilla, jej zadałeś siedem ciosów w klatkę piersiową i dziewięć w plecy. Dziewczynka dała radę przeczołgać się do przedpokoju, ale tam ponownie ją zaatakowałeś. Przeciw niej również użyłeś dwóch różnych noży. Podobnie jak przeciw Marcie, matce Julii. Rannej kobiecie udało się jeszcze wybiec przed dom. Nieprzytomna upadła na ulicę. Twojego teścia Marka ugodziłeś dwoma nożami dziewięć razy. Próbował uciekać, a ty nadal go dźgałeś. Jeden z twoich ciosów był tak potężny, że uszkodził Markowi kręgosłup, nóż utkwił w kości. Wreszcie wziąłeś się za żonę. Po tym, jak została dwa razy pchnięta nożem, Izabela próbowała uciekać, wydostała się na zewnątrz przez okno w łazience. Goniłeś ją. To musiało być przerażające. Na ulicy, gdzie leżała już Marta, zadałeś Izabeli kolejne ciosy…” (fragment reportażu “Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey” Ewy Winnickiej i Dionisiosa Sturisa, wyd. Czarne 2019)”. Damian Rzeszowski zmarł 31 marca 2018 roku w więzieniu w niewyjaśnionych okolicznościach. Źródło: Głosy, co słyszał morderca. Reportaż Ewy Winnickiej i Dionisiosa Sturisa.

Autor: Renata Waligórska
Korekta: Aleksandra Jursza

👉Zostań naszym patronem i wspomóż nasz rozwój:
https://patronite.pl/Anatomiazła

Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękujemy – jesteście częścią nas!!🤝

https://noizz.pl/big-stories/glosy-damian-rzeszowski-zabil-na-jersey-rodzine-reportazewy-winnickiej-i-dionisiosa/dtmyvq5
https://tvn24.pl/swiat/zamordowal-cala-swoja-rodzine-rusza-proces-polaka-z-jerseyra271109-3504407
https://www.polishexpress.co.uk/tajemnicza-smierc-za-kratkami-polak-ktoryzamordowal-cala-swoja-rodzine-na-wyspie-jersey-nie-zyje

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments