Carl Panzram

Stany Zjednoczone od początków swego istnienia posiadają bardzo liczną grono seryjnych morderców. Dziś przybliżymy sobie sylwetkę jednego z nich. Osobnik ten był bezlitosny i okrutny dla swych ofiar. Jak sam się przyznał: „Byłem tak przepełniony nienawiścią, że nie było we mnie miejsca na uczucia takie jak miłość, litość, uprzejmość, honor czy przyzwoitość, moim jedynym żalem jest fakt, że nie urodziłem się martwy lub, że w ogóle przyszedłem na świat.”

Carl Panzram, urodził się 28 czerwca 1891 roku w Minnesocie. Był synem pruskich imigrantów, którzy postanowili spróbować szczęścia w Ameryce. Jego dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych Jako nastolatek miał ogromne problemy z prawem z powodu licznych włamań i kradzieży, był także uzależniony od alkoholu. Wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie, ale należy wziąć pod uwagę fakt, że gdy miał 7 lat ojciec odszedł z domu i brakło męskiej ręki. Sam o sobie zresztą mówił: “Byłem ludzkim zwierzęciem odkąd się urodziłem… Byłem złodziejem i kłamcą. Im byłem starszy, tym bardziej okrutny się stawałem.” W wieku 11 lat dokonał pierwszego poważnego przestępstwa, włamał się do domu sąsiada. Zabrał wszystko co się dało, włącznie z bronią. Chwilę po tym włamaniu został pobity przez braci do nieprzytomności, a następnie aresztowany i wysłany do ośrodka dla trudnej młodzieży. Trafił do ośrodka Red Wing, niedaleko rzeki Mississippi, gdzie przebywało razem z nim 300 innych chłopców w wieku od 10 do 20 lat. Mieszkańcy ośrodka otrzymywali chrześcijańskie wychowanie, więc kiedy źle się zachowywali lub mieli problemy z nauką, byli karani przez dyżurujących strażników. Carl był więc często bity i dość szybko rozwinął w sobie nienawiść do strażników i wszystkiego co było związane z religią. Im częściej go bito tym większa była nienawiść. Wiedział doskonale, że zemści się za doznane krzywdy. Nocą, 7 lipca 1905 roku, przygotował proste urządzenie i zaprószył ogień w szkolnym warsztacie, po czym go opuścił. Ogień szybko strawił budynek, spalił go doszczętnie, podczas gdy Carl leżał w swoim łóżku i śmiał się obserwując jak dokonuje się jego słodka zemsta. Aby uwolnić się z tego miejsca zrozumiał, że musi mówić to co chciał usłyszeć personel i komisja do spraw zwolnień. Jak sam później mówił: „Byłem zreformowany… Chrześcijanie nauczyli mnie jak być hipokrytą i nauczyłem się więcej o kradzieżach, kłamstwach, nienawiści, podpalaniu i zabijaniu. Nauczyłem się, że penis może służyć do czegoś więcej niż oddawanie moczu i że odbyt może służyć czemuś innemu…” Gdy w końcu przyjechała matka by go zabrać do domu, aby nie pracować na farmie przekonał matkę by wysłała go do szkoły – miał zaledwie 14 lat. Podczas jednej z lekcji wdał się w kłótnię z nauczycielem, za co został dotkliwie ukarany biczem. Chcąc się zemścić, zdobył broń i planował zastrzelić swego nauczyciela na oczach całej klasy, na szczęście mu się to nie udało i został wyrzucony ze szkoły. Niecałe dwa tygodnie później wskoczył do pociągu towarowego i rozpoczął swą morderczą wędrówkę po stanach. To właśnie niedługo po swej ucieczce został brutalnie zgwałcony przez czterech włóczęgów, to właśnie te doświadczenie spowodowało, że resztki empatii jakie miał, zostały zniszczone na zawsze. Niedługo potem Carl Panzram został skazany za włamanie w Butte, w stanie Montana i otrzymał wyrok jednego roku w Ośrodku Poprawczym Stanu Montana w Miles City. Wiosną 1906 roku, mając 14 lat, przybył, aby odbyć swoją karę. Miał już posturę mężczyzny i ważył około 80 kilogramów. W ciągu kilku tygodni uzyskał reputację urodzonego przestępcy i więzienny personel szczególnie na niego uważał. Jeden ze strażników obrał sobie za cel uprzykrzanie życia Panzramowi: „Ciągle mnie denerwował, aż w końcu zdecydowałem się go zamordować.” Niedaleko warsztatu znalazł ciężką deskę i pewnej nocy, kiedy strażnik odwrócił się do niego tyłem, roztrzaskał mu czaszkę. Miał już dość życia w więzieniu i postanowił się z niego wydostać, nawet, jeśli miałoby to oznaczać jego własną śmierć. W 1907 roku udało mu się uciec z niejakim Jimmiem Bensonem. W pobliskim miasteczku udało im się ukraść kilkanaście pistoletów i udali się do miasta Terry, gdzie okradli i spalili kościół. Jak sam później przyznał doświadczenia z Red Wing sprawiły, że uwielbiał podpalać kościoły, a swój stosunek do religii opisywał tymi słowami: „Naturalnie, teraz bardzo kocham Jezusa. Tak, kocham go tak mocno, że chciałbym go ukrzyżować jeszcze raz!”

W 1907 roku, gdy miał 15 lat, wydawać by się mogło, że zmieni swoje postępowanie. Zaciągnął się do wojska, kłamiąc na temat swojego wieku. Wyjechał do obozu dla rekrutów, który wtedy znajdował się w Fort William Henry Harrison, dalekiej placówce w zachodniej Montanie. Problemy sprawiał już od pierwszego dnia służby, został oskarżony o niesubordynację, ponieważ odmówił pracy do której był oddelegowany. Nie był to jednak jedyny jego wybryk za który trafił do wojskowego aresztu, ewidentnie nie był w stanie dostosować się do wojskowej dyscypliny. W kwietniu 1908 roku włamał się do budynku kwatermistrza i ukradł sporo ubrań wartych ponad 88 dolarów. Za ten czyn został aresztowany i skazany na wydalenie ze służby, utracenie pensji i zesłanie na trzy lata ciężkich robót. Karę miał odbyć w Więzieniu Federalnym Leavenworth w stanie Kansas. Władze więzienia nie wiedziały, że miał tylko 16 lat, więc traktowano go jak każdego innego mężczyznę. Został przydzielony do rozbijania skał w kamieniołomie, co robił przez 10 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu. Stał się przez to silny i nabrał muskulatury, a pracując planował co zrobi, kiedy już się stamtąd wydostanie. Dzień po dniu stawał się coraz bardziej zgorzkniały i zły, zżerany przez żądzę zemsty. Czekał tylko na dzień, kiedy znów stanie się wolny. Dzień ten nastąpił w roku 1910, nie miał dokąd pójść więc postanowił udać się w podróż przez stany, oczywiście dokonując przy tym kradzieży, podpaleń i napadów. Często też spędzał czas w więzieniu, lecz zawsze udawało mu się albo uciec albo wyrok był tak niski, że odsiedział go w całości.

Latem 1920 roku, włamał się do domu przy Whitney Avenue numer 113, który wyglądał na należący do kogoś zamożnego. Jak się później okazało był to dom Williama Tafta, byłego prezydenta USA i ówczesnego Prezesa Sądu Najwyższego, tego samego który w 1907 roku skazał go na karę więzienia w Więzieniu Federalnym Leavenworth. Poza biżuterią i papierami wartościowymi, ukradł stamtąd także pistolet Colta 1911, który posłużył mu do dokonania kilku morderstw. Z pieniędzy jakie dostał za biżuterię i papiery wartościowe zakupił niewielki jacht o nazwie „Akista”. W 1920 udał się swym jachtem do City Island gdzie przez około trzy tygodnie, werbował do pracy na jachcie marynarzy, a później gwałcił ich i zabijał. Jak sam później mówił: „Każdego dnia lub co dwa dni udawałem się do Nowego Jorku i szukałem marynarzy. Piliśmy i jedliśmy, a kiedy byli wystarczająco pijani szli do łóżka. Kiedy spali wyciągałem mojego kolta, którego ukradłem z domu pana Tafta i strzelałem im w głowę.”
Ciał pozbywał się niedaleko „Latarni Straceńców”, gdzie odpowiednio obciążone zwłoki nie miały najmniejszych szans na odnalezienie. Z dwoma swoimi ostatnimi pasażerami na pokładzie popłynął w dół wybrzeża New Jersey aż dotarł do Long Beach Island, gdzie zamierzał zabić ich obu. Niestety, po drodze rozpętała się potężna wichura i „Akista” rozbiła się o skały. Panzram dopłynął do brzegu i ledwo uszedł z życiem. Dwaj marynarze dopłynęli do plaż znajdujących się na północ od Atlantic City.

W 1921 roku uciekając ze stanu Connecticut, ukrył się na statku płynącym do Angoli, portugalskiej kolonii położonej na zachodnim wybrzeżu Afryki. Udało mu się znaleźć pracę w Kompanii Naftowej Sinclaira jako majster na platformie wiertniczej. Oczywiście nie zagrzał tam długo miejsca. W przybrzeżnym mieście Luanda, Panzram zgwałcił i zabił 11-letniego chłopca. Jak później opisywał: „Zostawiłem go tam, ale najpierw uprawiałem z nim seks, a potem go zabiłem. Jego mózg wylewał się uszami, gdy go zostawiłem. Myślę, że już nigdy nie będzie bardziej martwy.” Był podejrzewany o to zabójstwo, jednak nie było na to dowodów. Niedługo po tym zatrudnił sześciu tubylców, by zabrali go do dżungli na polowanie na krokodyle. Nie spodziewali się, że mają do czynienia z bezwzględnym mordercą. Kiedy ruszyli w dół rzeki wracając z polowania, w dość krótkim czasie zastrzelił ich a ciałami nakarmił krokodyle. Zdał sobie sprawę, że tym razem może się nie wywinąć, gdyż był widziany z ofiarami jako ostatni. I miał rację, gdyż lokalna policja zaczęła mu deptać po piętach. Udało mu się ukryć na pokładzie innego statku, który podróżował do Ameryki i w lecie 1922 roku wrócił do ojczyzny.

Po powrocie do ojczyzny trafił do miasta Salem, w stanie Massachusetts, znanego z XVII-wiecznych procesów czarownic. Tam, pewnego upalnego popołudnia, 18 lipca 1922 roku, napotkał 12-letniego chłopca idącego samotnie wzdłuż drogi. Chłopiec nazywał się George Henry McMahon i został kolejną ofiara tego bezwzględnego zwyrodnialca. Opisywał tą potworną zbrodnię w następujący sposób: „Złapałem go za ramię i powiedziałem, że zamierzam go zabić. Zostałem z nim około trzech godzin. W tym czasie uprawiałem z nim seks sześć razy, a potem zabiłem go rozbijając jego głowę kamieniem, aż zobaczyłem wypływający mózg… W gardło wepchnąłem mu kilka stron wyrwanych z gazety.” Gdy opuszczał miejsce tej bestialskiej zbrodni, został zauważony przez dwoje mieszkańców Salem. Wydawał się być nerwowy i rozgorączkowany, został też przez nich dobrze zapamiętany. W 1928 roku to właśnie dzięki tym świadkom udało się rozwikłać zagadkę śmierci biednego chłopaka.

Nocą, 26 sierpnia 1923 roku Panzram włamał się na stację kolejową na Chatsworth Avenue. Używając siekiery, którą znalazł na zewnątrz, roztrzaskał duże okno i wszedł do środka. Znalazł mnóstwo walizek należących do pasażerów pociągu, który miał odjechać następnego dnia. Kiedy buszował wśród bagaży natrafił na policjanta, oficera Richarda Grube, który robił swój poranny obchód. Trafił za ten czyn na pięć lat do więzienia, początkowo było to sławne Sing Sing, lecz nie pozostał tam długo. Został odesłany do Clinton Prison, więzienia dla takich ludzi jak Carl Panzram…
W więzieniu tym nie było miejsca na litość, dla takich ludzi jak Panzram. To właśnie tam po nieudanej ucieczce gdy połamał sobie obie nogi, jak gdyby nigdy nic został zawleczony do celi. Jak sam opowiadał: „Zostałem rzucony do celi bez żadnej pomocy lekarskiej ani chirurgicznej. Moich złamanych kości nie nastawiono. Moje kostki i nogi nie zostały włożone do gipsu… Lekarz nigdy nie przyszedł i nikt inny nie mógł nic dla mnie zrobić… Po 14 miesiącach bezustannej agonii zostałem zabrany do szpitala, gdzie operowano mnie na przepuklinę i wycięto mi jedno jądro.” Odsiadując resztę kary zaczął snuć szczegółowe plany na temat zabicia tak wielu ludzi, jak tylko potrafił. Chciał wysadzić tunel kolejowy, gdy będzie przejeżdżał przez niego pociąg i wysłać do jego wraku trujący gaz. Chciał za pomocą dynamitu wysadzić most w Nowym Jorku, a potem obrabować zmarłych i rannych, którzy będą umierać na jego oczach. Jednak większość jego skomplikowanego planu, a zarazem ta jego część, która miała zabić największą ilość ludzi dotyczyła zatrucia źródła wody, z której korzystali wszyscy w wiosce Dannemora. Do strumienia, który wpadał do zbiornika wodnego wioski chciał wrzucić sporą ilość arszeniku. Gdy wyszedł w 1928 roku nie zmienił się, dalej chciał mordować, tym razem jednak na większą skalę. Rozważał plan zatopienia brytyjskiego okrętu wojennego zadokowanego w porcie w Nowym Jorku w celu sprowokowania wybuchu wojny pomiędzy Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi. Na szczęście żaden z tych planów nie wypalił…

Nie pozostał długo na wolności, został aresztowany i odstawiony do więzienia w Waszyngtonie. Często mówił tam o zbrodniach jakich dokonał, co nie uszło uwadze strażnikom. To właśnie także tam poznał 26-letniego syna żydowskiego imigranta, Henrego Lessera – strażnika więziennego. Gdy przyjmowano Panzrama do więzienia, zapytał go za co został zamknięty, w odpowiedzi usłyszał jedno krótkie zdanie: „Reformuję ludzi”. To właśnie on z sobie tylko znanych przyczyn odczuwał coś w rodzaju sympatii do tego wściekłego człowieka, którego wszyscy inni nienawidzili. Zaprzyjaźnił się z wściekłym na cały świat Panzramem dając mu dolara na papierosy i dodatkowe jedzenie. W całym swym życiu ten bestialski morderca nigdy nic nie dostał, wszystko musiał brać samemu. To właśnie dzięki temu młodemu strażnikowi Carl Panzram, który na swym koncie miał ponad 1000 gwałtów, 22 morderstwa, oraz niezliczone kradzieże i podpalenia, postanowił spisać swą historię.

Częsta zmiana aliasów pozwoliła mu działać przez długi czas, podobnie jak niezbyt dobrze działający przepływ informacji między poszczególnymi stanami, czy nawet hrabstwami. Proces za kradzieże i włamania rozpoczął się 12 listopada 1928 roku, a wyrok jaki zapadł może wzbudzać wiele kontrowersji. Podczas tego procesu postanowił bronić się samemu, a swoim nieprzewidywalnym, agresywnym zachowaniem szokował członków ławy przysięgłych, która składała się z 9 mężczyzn i 3 kobiet. Pod koniec rozprawy Panzram zasiadł na stanowisku do przesłuchań i nie tylko przyznał się do włamania, ale opowiedział sądowi, że specjalnie został w tamtym domu przez kilka godzin, w nadziei, że właściciele wrócą i będzie mógł ich zabić. 12 listopada 1928 roku uznano go winnym wszystkich zarzutów. Sędzia Walter McCoy skazał go na 15 lat dla pierwszego zarzutu i 10 lat dla drugiego. Panzram musiał odsiedzieć 25 lat w Federalnym Więzieniu w Leavenworth, w Kansas. Gdy usłyszał wyrok na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech, a do sędziego powiedział: „Odwiedź mnie!” Do więzienia trafił 1 lutego 1929 roku, a jeśli ktoś myśli, że to koniec, to jest w błędzie…

To właśnie w tym więzieniu 20 czerwca 1929 roku zabił swą ostatnią ofiarę, Roberta Warnke, który będąc pracownikiem cywilnym był on opiekunem pralni w której pracował jeden z najniebezpieczniejszych więźniów. Często sporządzał notatki na Panzrama, za co ten był karany izolatką. Gdy niczego nieświadom spisywał jakieś dokumenty, Carl Panzram wziął długi, metalowy pręt, używany do przesuwania skrzyń, podszedł do niego od tyłu i bez mrugnięcia okiem zabił go. Wpadł w dziką furię i zdemolował całe pomieszczenie, a więźniowie, którzy również tam pracowali, ledwo uszli z życiem.

Proces w tej sprawie ruszył 14 kwietnia 1930 roku, również i teraz postanowił, że nie skorzysta z adwokata. Gdy zapytano go czy przyznaje się do winy, odpowiedział drwiąco: „Jestem niewinny! A teraz udowodnij moją winę, rozumiesz?”

Na ustalenie werdyktu przez ławę przysięgłych, potrzeba było zaledwie 45 minut, a wyrok mógł być tylko jeden – śmierć. Wyrok ten dla Panzrama był ulgą i sam chciał by wykonać go jak najszybciej. 5 września 1930 roku. O 5:55 rano Carl Panzram został zabrany z celi i eskortowany do szubienicy. Wspiął się po 13 stopniach na platformę z szubienicą i stał wyprostowany, podczas gdy strażnicy próbowali włożyć mu na głowę czarny kaptur. Zanim udało im się tego dokonać, Panzram splunął w twarz kata i warknął: „Pospiesz się ty sukinsynie z Indiany, mógłbym zabić 10 osób, podczas gdy ty się obijasz!” Kiedy kaptur zabezpieczono, strażnicy oddalili się o krok i dokładnie o 6:03 rano drzwi zapadni otworzyły się z hałasem. Jego duże ciało szarpało się i huśtało na boki w ciszy. Uznano go martwym o 6:18 rano. Po autopsji jego ciało zostało pochowane na więziennym cmentarzu, a na jego nagrobku wyryto tylko jego numer „31614”.

Opracował: Jan Kryński

Źródła:

Panzram, Carl


https://pl.wikipedia.org/wiki/Carl_Panzram
https://www.wattpad.com/648950984-seryjni-mordercy-17-carl-panzram
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/107678/panzram-a-journal-of-murder

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments