Bestia w klatce?

Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie istnieje już sześć lat. Okoliczności w jakich ta placówka powstała, budzi wiele kontrowersji. W momencie gdy z zakładu karnego, na wolność wyjść miał Mariusz Trynkiewicz zwany „szatanem z Piotrkowa”, państwo przypomniało sobie o tym, że jest więcej osób skazanych, których wyroki nie są adekwatne do popełnionych przestępstw.

W ten oto sposób 22 listopada 2013 roku niemalże jednomyślnie rząd przyjął ustawę o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób, znaną bardziej jako ustawa o „bestiach”. Opiekę nad tą placówka sprawuje Ministerstwo Zdrowia, nie ma tam strażników – zamiast nich są ochroniarze, o tym kto zasługuje na to by się tam znaleźć decyduje Sąd Cywilny. Jest to celowy zabieg po to by ominąć prawo według którego za daną zbrodnię nie można powtórnie karać…

Teoretycznie do ośrodka tego trafić miały osoby pokroju Mariusza Trynkiewicza czy Leszka Pękalskiego. W praktyce zaś jest zupełnie inaczej, przebywają tam także pacjenci, którzy w więzieniu nie spędzili nawet 3 lat. Dlaczego? Zgodnie z ustawą z 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej, decyzję o umieszczeniu w Gostyninie podejmuje sąd cywilny na wniosek dyrektora zakładu karnego i po zasięgnięciu opinii psychiatrycznych i psychologicznych, zaś sama procedura może trwać wiele miesięcy. Dyrektor więzienia wniosek powinien złożyć na 8 miesięcy przed opuszczeniem więzienia przez taką osobę. Często jednak ustalenie faktycznego stanu zdrowia i rozpatrzenia wszystkich za i przeciw, przez sąd wymaga jednak o wiele więcej czasu, a działania w pospiechu mogą doprowadzać do pomyłek.

Do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu trafiła między innymi skarga mężczyzny, który w ośrodku został umieszczony po 10 miesiącach przebywania na wolności. Zanim zapadło prawomocne postanowienie znalazł pracę, założył rodzinę. Nadal przebywa w placówce, mimo że sam jej dyrektor wnioskował o zwolnienie go i stosowanie nadzoru prewencyjnego. Do Gostynina może trafić każdy, kto kończy wyrok i choćby przez chwilę odbywał karę w systemie terapeutycznym oraz w trakcie odbywania kary zdiagnozowane zaburzenie osobowości lub upośledzenie umysłowe. A więc np. może to dotyczyć sprawcy wypadku drogowego, który leczył się w więzieniu z alkoholizmu. Rozprawy w sądzie cywilnym odbywają się bez udziału osoby, która ma zostać umieszczona w tym zakładzie. Nie ma więc możliwości by sąd przed podjęciem decyzji, wysłuchał takiej osoby. Terapie w ośrodku nie są obowiązkowe i tylko nieliczni biorą w nich udział z nadzieją opuszczenia tej placówki. Problem polega na tym, że osoby te nawet po pozytywnej opinii przez psychologów i psychiatrów na wniosku dyrektora o zwolnienie z placówki, praktycznie nie mają szans na jej opuszczenie. Dzieje się tak ze względu, iż sąd powołuje swoich biegłych, którzy weryfikują stan pacjenta. Sąd na podstawie opinii biegłych odrzuca wniosek o zwolnienie z ośrodka. Opinia ta jest negatywna, gdyż nikt nie weźmie odpowiedzialności za osobę tam umieszczoną.

Wśród znajdujących się tam osób znajduje się jedna kobieta. Podczas wywiadu z Onetem powiedziała: „Mężczyźni się tu ślinią i masturbują na mój widok. Staram się ukryć, że jestem kobietą. Ja mam sumienie. Ludzie, którzy tu siedzą, nie mają wyrzutów sumienia. Czasem opowiadają mi o sobie. O tym, co zrobili, o tych, których zgwałcili i zamordowali. A ja nie mogę zrozumieć, jak można było zabić dziecko, a potem je zakopać. Często zamykam się w pokoju i nie chcę mieć z tymi ludźmi nic wspólnego”. Jak się stało, że tam trafiła? Przebywała w kilku szpitalach psychiatrycznych, a okres poprzedzający pobyt w Gostyninie spędziła w jednym z łódzkich zakładów karnych. Trafiła tam za usiłowanie zabójstwa pacjentek szpitala w Bolesławcu. W maju 2016 roku została umieszczona w placówce, gdzie przebywa mimo faktu, że lekarze z tegoż ośrodka stwierdzili u niej schizofrenię paranoidalną i powinna odbywać leczenie w zupełnie innej placówce. Przeniesienie pacjentki proponowali psychiatrzy, RPO, dyrektor ośrodka, a mimo to płocki sąd pozostał niewzruszony w swojej decyzji, powołując się opinie biegłych, których sam powołał. Kłopot polega na rozbieżności opinii. Wspomniani biegli uważają, że pani Janina „nie cierpi na chorobę psychiczną w postaci schizofrenii” tylko na „zaburzenia osobowości chwiejnej emocjonalnie typu borderline”. Ocena stanu zdrowia w tym przypadku nie jest łatwa, właściwe byłoby więc powołanie jeszcze jednego zespołu biegłych z zakresu psychiatrii, lecz niestety na takie rozwiązanie nie godzi się płocki sąd.

Teraz przytoczę kilka wypowiedzi z artykułu, w którym prof. Monika Płatek opisuje historie osób umieszczonych w tym dość specyficznym ośrodku: X. odbywał karę w więzieniu półotwartym. Nigdy, będąc w więzieniu, nie był poddawany terapii, wychodził na zewnątrz, pracował, i mimo to trafił tutaj – do Gostynina. Napisał do mnie: „Szanowna Pani błagamy o pomoc. Nie mamy już siły. To miejsce jest gorsze niż więzienie. Chciałbym mieć szansę więcej o tym powiedzieć… jak dożyję. Ten Ośrodek to nie terapia. To obóz”. Z. nikogo nie zabił, nie zgwałcił, trafił do Gostynina, bo naraził się funkcjonariuszom. Powiedzieli mu, że i tak nigdy im tego nie udowodni. To prawda, nie udowodni. Pisze: „Tu na siłę robi się z ludzi »bestie«”. K. wyszedł na wolność, założył działalność, rodzinę, urodziło mu się dziecko. Cofnęli go z wolności do Gostynina. Bo? Ustawa na to pozwala. Pisze: „Jan Paweł II mówił, że człowiek w więzieniu nie przestaje być człowiekiem. Ale w Gostyninie to nie obowiązuje”. S. odbył 15 lat kary za przestępstwa z przeszłości. Żałował, ułożył sobie na nowo życie, stał się innym człowiekiem. Mimo tego trafił do Gostynina: „Nasza codzienność to cenzura, rewizje, prowokacje. Niszczą człowieka i twierdzą, że to przystosowanie do życia w społeczeństwie, (raczej pod mostem). Musimy to wszystko znosić i się cieszyć, bo jak nie to grożą, że wpiszą, że nie ma w nas samokrytyki, empatii czy żalu za przeszłość”.

Gdy otwierano placówkę w Gostyninie, telewizje pokazywały przygotowane dla „bestii” luksusy: kolorowe ściany, na nich obrazki, pokoje jedno- i dwuosobowe. To miał być dowód, że warunki zasadniczo różnią się od więziennych, że to placówka lecznicza, a nie penitencjarna. Reali jednak pokazują, że dziś osoby tam umieszczone siedzą po 8–10 osób w tych pojedynczych pokojach, śpią na piętrowych łóżkach – co, zważywszy, że to ponoć placówka medyczna, jest sprzeczne z prawem. Powierzchnia na osobę jest mniejsza niż w więzieniach, w których odbywali kary. Ale w przeciwieństwie do więzień nie ma przepisów regulujących, ile metrów kwadratowych na głowę mają mieć „pacjenci”. Ośrodek przygotowany był na kilkanaście osób. Dziś jest ich około 90, a według rozporządzenia ministra zdrowia – powinno być tam maksymalnie 60 osób. Ten limit minister ma całkiem znieść. Może sobie na to pozwolić, bo dyrektor Ośrodka i tak musi przyjąć każdego skierowanego przez sąd, nie ma możliwości kazać czekać w kolejce z powodu braku miejsc. Ośrodek jest otoczony pięciometrowym murem, wszędzie są kamery monitorujące każdy aspekt życia osób tam umieszczonych, nawet toalet. Wszechobecna ochrona pilnuje także osób podczas widzeń czy wizyt adwokatów. Osoby, które przebywając w więzieniu, korzystały z przepustek, będąc tutaj, mogą o tym zapomnieć. Nawet w przypadku śmierci członka rodziny…

Osoby, które zostały umieszczone w tym ośrodku, muszą dostosować się harmonogramu dnia, który wygląda następująco:
7.00 – pobudka w dni powszednie, soboty, niedziele i święta,
7.00 – 8.00 toaleta poranna w dni powszednie, soboty, niedziele, święta,
8.00 – śniadanie,
8.15 – 8.30 wydawanie leków, zabiegi,
9.00 – 13.00 zajęcia zgodne z harmonogramem,
13.00 – obiad,
13.15 – 13.30 wydawanie leków, zabiegi,
13.30 – 18.00 zajęcia zgodne z harmonogramem,
18.00 – kolacja,
18.30 – 19.30 zajęcia zgodne z harmonogramem,
sport i rekreacja w dni powszednie, soboty i niedziele odbywa się zgodnie z harmonogramem
20.00 – 21.00 toaleta wieczorna (dopuszcza się inne godziny mycia w czasie wolnym od zajęć),
21.00 – 21.15 wydawanie leków, zabiegi,
22.00 – 6.00 cisza nocna, pobyt w swojej sali lub na świetlicy.

Ta naprędce pisana ustawa z całą pewnością jest potrzebna, by odizolować „bestie” od społeczeństwa, jednak mnogość błędów nie pozostawia złudzeń, że istnieje potrzeba jej poprawy. W końcu nikt z nas nie chciałby tam trafić…

Serdecznie zapraszam również do odsłuchania materiału na temat tego miejsca pod tym linkiem:

Polecam również podcast o Mariuszu Trynkiewiczu w wykonaniu Moniki z kanału Kryminalne Historie:

Opracował: Jan Kryński

Źródła:

https://oko.press/prof-platek-ostrzega-w-gostyninie-dojdzie-do-nieszczescia-straszne-skutki-ustawy-gowina-o-bestiach/

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1768742,1,osrodek-w-gostyninie-bestie-poza-prawem.read

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/1465630,osrodek-w-gostyninie-ustawa-o-bestiach.html

https://portalplock.pl/pl/19_wiadomosci_z_regionu/1006_powiat_plocki/23916_jedyna-kobieta-w-o-rodku-w-gostyninie-bestia-to-slowo-do-mnie-nie-pasuje.html

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments