19 lat, 7 miesięcy i 6 dni – tyle spędził niesłusznie w więzieniu Arkadiusz Kraska. Wyszedł rok po tym jak wypuszczono Tomasza Komendę.
Nawiązanie do sprawy Komendy nie jest tu przypadkowe. Obaj panowie zostali niesłusznie skazani i przez wiele lat walczyli z wymiarem sprawiedliwości. W przypadku Arkadiusza „zła reputacja” ułatwiła skazanie go. Wczoraj do kina wyszedł film opowiadający o losach Komendy, a Arkadiusz musiał stawić się na rozprawie w sądzie. Bo jego walka o odzyskanie dobrego imienia jeszcze się nie skończyła.
Tło
Przełom lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych dla Szczecina był burzliwym czasem. Przemiany ustrojowe wiele zmieniły na lepsze, ale stały się też katalizatorem bezprawia. Miastem rządziła mafia, na ulicach było słychać strzały. Przestępczość rosła…
Młodych złodziei samochodów nazywano wtedy „Młode wilki”. Od razu przypomina się film o tym tytule i od razu jesteśmy w stanie wczuć się w klimat tamtych dni… Młodzi ludzie, kluby, imprezy i kroniki kryminalne. Wiele z tych osób pochodziło z dobrych domów. Robiło kariery sportowe, ale skusiła ich adrenalina i łatwy pieniądz. Miasto było też polem porachunków gangsterskich między konkurencyjnymi grupami. Na ulicach umierali ludzie. W egzekucjach ginął nie tylko ten, kto był celem, ale często też przypadkowi świadkowie tych zdarzeń…
W tym czasie Arkadiusz nie cieszył się dobrą reputacją i to go zgubiło…
Morderstwo
8 września 1999 roku ulice świecą pustkami. Wszyscy zgromadzili się przy telewizorach, aby zobaczyć mecz Polska-Anglia. Około 20:20 dyżurny odebrał telefon. Rozmówca się nie przedstawił. Do dziś nie wiadomo kto wykonał ten telefon…
W pobliżu stacji CPN przy Kopernika leżało dwóch mężczyzn z widocznymi śladami po kulach na plecach i piersiach. W bramie Pasażu Handlowego A–Z naprzeciwko stacji miało dojść do bójki, która zakończyła się krwawą rzezią, a dwa samochody odjechały z piskiem opon z miejsca zdarzenia.
– Pan rzecznik siedzi sobie w fotelu i mecz ogląda, a tu w mieście strzelanina, krew się leje” – powiedział reporter TVP, więc poderwałem się na nogi i pognałem na Kopernika – wspomina telefon jaki dostał Przemysław Nadolski, rzecznik szczecińskiej policji.
Na miejsce zbrodni natychmiast przyjechali funkcjonariusze. Ogrodzili teren taśmą i zaczęli szukać świadków oraz śladów strzelaniny. Ofiarami okazali się Marek C. i Robert S., znani w świecie przestępczym Szczecina złodzieje samochodów. Wiele osób pomyślało sobie wtedy w duchu, że to „kolejne porachunki mafijne”.
Marek nie odzyskał przytomności. Zmarł zaledwie godzinę później. Robert w karetce powiedział, że nie wie kto pociągnął za spust. Wspominał tylko, że jego żona jest w ciąży, a od miał tylko odwieźć kolegę do centrum. Miał tylko swojej ukochanej powiedzieć:
„Wstaw ziemniaki, zaraz wracam”. Nie wrócił już nigdy. Trzy kule okazały się śmiertelne. Mimo usilnych starań lekarzy zmarł w klinice na Unii Lubelskiej.
Egzekucja przy Kopernika wstrząsnęła światem przestępczym miasta jak i samą policją. Zamordowani nie byli „zwykłymi złodziejami samochodów”. Marek był ulubieńcem szefa trójmiejskiego gangu – Nikosia z Gdańska. Był specjalistą w swoim fachu. Natomiast o Robercie, który był mniej powiązany z tym strukturami mówiono: „zginął tylko dlatego, że był z Markiem”.
Opinia publiczna naciskała na szybkie znalezienie i ukaranie winnych. Liczył się wtedy wynik, aby uspokoić nastroje i podreperować już nadszarpniętą opinię o policji. Szybkie znalezienie kozła ofiarnego było gwarantem sukcesu.
Szukać winnego…
Wybór padł na Arkadiusza Kraskę. Czemu na niego?
Wydawał się idealnym kozłem ofiarnym. Człowiek z mroczną przeszłością i niejasnymi powiązaniami. Trzymał z każdym, a jednak z nikim. Cieszył się niezbyt dobrą sławą. Było tylko jedno ale: on tego nie zrobił…
Arkadiusz nie był grzecznym chłopcem. Był związany ze środowiskiem „kibolskim”. Chodził na ustawki, szkolił się w sztukach walki. Miał kolegów po każdej strony barykady…
To właśnie na niego padł wybór.. Pierwszy raz został zatrzymany już trzy dni po morderstwie. Podczas oględzin nie znaleziono jednak niczego co mogłoby potwierdzić, że brał udział w bójce. A tym bardziej żadnych dowodów mogących świadczyć o tym, że kogoś zabił…
Jednak po dwóch tygodniach policjanci ponownie zapukali do drzwi Arkadiusza. Tym razem z portretem pamięciowym rzekomego sprawcy. Tylko że ów portret nijak miał się do wizerunku Arkadiusza. Pogrążyło go dość słabe alibi. Podczas egzekucji na Kopernika jako zapalony fan piłki nożnej oglądał mecz – jak większość zwykłych obywateli. Ten fakt potwierdziły dwie osoby, jednak dla prokuratury żadna z nich nie była wiarygodna. Jedną z nich była Mirela, partnerka mężczyzny, która – jak przekonywał prokurator – mogła kłamać by chronić ukochanego, Drugą osobą był kolega, który – być może powodowany stresem – plątał się w zeznaniach. Sąd skazał go za składanie fałszywych zeznań…
– Trzy dni po zabójstwie zatrzymano mojego brata. Po zrobieniu oględzin, gdyż zdarzenie poprzedziła bójka, wypuszczono Arka na wolność. Po 2 tygodniach zatrzymano go ponownie. Wtedy znany był już portret pamięciowy zabójcy. Nie odpowiadał on opisowi Arka. Podczas okazania na komisariacie zawsze stał jako osoba nr 4. Na tej podstawie został rozpoznany. Jak się później dowiedzieliśmy od policjanta, było to wbrew procedurze. Osoba podejrzana na każdym okazaniu winna mieć inny numer. Niestety adwokat, którego dostał zamiast go bronić, sprawdzał co Arek wie i czy komuś może zaszkodzić – tak wspomina te dramatyczne wydarzenia siostra Arkadiusza – Dorota.
Wyrok
– Co wy robicie?! Skazujecie niewinnego człowieka! – krzyczał Arkadiusz w sądzie po ogłoszeniu wyroku.
W marcu 2001 roku szczeciński sąd uznał go za winnego i skazał na karę dożywotniego więzienia. Kluczowym dowodem były zeznania świadków incognito…
W skandalicznym w moim odczuciu uzasadnieniu wyroku napisano: „Społeczne poczucie sprawiedliwości wymaga, by sprawców tego typu przestępstw karać w sposób surowy i bezwzględny, eliminując ich definitywnie z ulic, zapewniając w ten sposób bezpieczeństwo w miastach, będących arenami porachunków”.
– To był trudny i smutny proces. Arek był traktowany jak najgorszy przestępca… Według mnie, sędzia był od razu nastawiony na skazanie go. Odmówiono mu prawa do poddania się badaniu wariografem oraz prawa do zadawania pytań świadkom incognito. Pobrane ślady zapachowe nie wykazały śladów mojego brata. Na łuskach nie było jego odcisków palców. Świadkowie incognito 8 razy zmieniali zeznania. Na jednym ze świadków wymuszono zeznania… jednak sąd nie dał temu wiary… Przy ogłoszeniu wyroku sędzia wyraźnie powiedział, że zachodzi prawdopodobieństwo, iż Arek jest winny zarzucanego mu czynu… Czy na tej podstawie można kogoś wysłać za kratki do końca życia?! – wspomina siostra Arkadiusza.
Wyprowadzany z sali Arkadiusz klęknął przed matką Marka i uderzając się w pierś zapewniał:
– Pani Ewo, ja go nie zabiłem! Przecież Marek był moim przyjacielem! – wtedy także matka Marka uwierzyła Arkowi i jak sama wielokrotnie później zapewniała, dalej wierzy w niewinność Arkadiusza.
Zmęczeni wieczną niepewnością spowodowana walkami grup o władzę nad Szczecinem mieszkańcy tego pięknego miasta i mogli odetchnąć z ulgą na wieść, że „jeden z nich” poszedł siedzieć. Z mediów wyłonił się obraz Arkadiusza jako mordercy złego do szpiku kości, który ma krew na rękach. Wielu uważało, że dożywocie to słuszna kara dla takiego zwyrodnialca.
Ale już wtedy ulica znała prawdę. Wiedzieli, że to nie on zabił! Wiedzieli – i dalej wiedzą, kto ma krew na rękach i kto pociągał za sznurki…
Zamknąć usta? – Jednak niewinny
Jeszcze gdy Arkadiusz przebywał w więzieniu jego siostra Dorota została zapytana czemu brat nie chce ułaskawienia. Wtedy odpowiedziała tak:
– W tym momencie sprawa zostałaby zamknięta, a on nadal byłby z łatką zabójcy. Mój brat jest ofiarą systemu. Jeśli będzie trzeba, odsiedzi do końca swoich dni. Jest człowiekiem niewinnym i prosi tylko o rzetelne ponowne przeprowadzenie procesu.
„Prokurator Barbara Zapaśnik (wówczas w stanie spoczynku, dziś w szeregach Prokuratury Regionalnej w Szczecinie), która miała odwagę wygłosić inny pogląd na sprawę Arkadiusza Kraski, szczeciński półświatek poznała od podszewki. Pracując w Wydziale do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, posłała na długie wyroki ludzi z gangu „Oczki”. Zaraz potem oskarżała gang „Goryla”. Właśnie w tamtym śledztwie przekazywano jej pierwsze sygnały, że to nie Arkadiusz Kraska jest zabójcą. Prokurator chciała przyjrzeć się strzelaninie na nowo, lecz nie pozwolili jej na to przełożeni. Awansowali ją do Prokuratury Apelacyjnej, a z czasem wyrazili zgodę, by odeszła w stan spoczynku”.
Dziś Barbara Zapaśnik znów jest czynnym prokuratorem…
W marcu 2019 roku złożyła w Sądzie Najwyższym wniosek o wznowienie postępowania w sprawie zabójstwa oraz uniewinnienie Arkadiusza. To wtedy machina poszła w ruch. W końcu realne stało się odzyskania choć reszty życia. W swoim wniosku pani prokurator wskazywała, że podczas śledztwa miało dojść do przestępstwa w postaci preparowania dowodów i mataczenia. Już miesiąc później Sąd Najwyższy podjął decyzję o wstrzymaniu wykonania kary.
Arkadiusz Kraska wyszedł na wolność po 19 latach, 7 miesiącach i 6 dniach. Jednak nadal nie może czuć się wolny.
Świadek – nie świadek
Jedna z kobiet, która przyczyniła się do zamknięcia Arkadiusza, przyznała się do kłamstwa.
– Zastraszono mnie i zmuszono do zeznawania nieprawdy. Z upływem lat narastała we mnie świadomość tego, co zrobiłam niewinnemu człowiekowi. Jestem gotowa powiedzieć to wszystko przed sądem, jeżeli proces Arkadiusza Kraski zostanie wznowiony – zadeklarowała.
Była też inna kobieta, która była świadkiem strzelaniny, ale nie dopuszczono jej do zeznań. Jakiś czas temu znaleziono ją martwą…
„Nie miałam wówczas świadomości, że moje zeznania posyłają na dożywocie niewinnego człowieka. Byłam przesłuchiwana w tej sprawie w prokuraturze. Nie pamiętam dziś, kto mnie przesłuchiwał, ale od początku mówiłam, że byłam zastraszana przez policjanta i że nikt nie brał pod uwagę prawdy. Usłyszałam, że teraz jestem niewiarygodnym świadkiem i nie wiadomo, czy moje zeznania w ogóle będą brane przez sąd pod uwagę. Przed sądem mówiłam to samo, co w prokuraturze. Sędzia prowadzący rozprawę powiedział, że mam nie mataczyć, bo dostanę wyrok za składanie fałszywych zeznań. Na kolejnej rozprawie też powiedziałam, że to nie był Arek, ale chyba nikt mi już nie wierzył”.
Walka o stracone życie
To jeszcze nie koniec! Arkadiusz jest na wolności, ale musi się jeszcze zmierzyć z sądem. W ostatnim czasie pojawili się nowi świadkowie i dowody, które mogą pomóc w uniewinnieniu mężczyzny. Walka ciągle trwa. Czy w końcu prawda i sprawiedliwość zatriumfują?
– Jestem zszokowany i zdruzgotany, ale nie mam zamiaru się poddać – mówił Arkadiusz.
Czekając na wyrok…
Kolejne procesy nie przynoszą rozwiązania. Czekamy na sprawiedliwość…
Pozostaje mieć nadzieje, że w końcu z sali rozpraw wyjdzie jako człowiek wolny. Komenda przetarł szlaki. Teraz czekamy na Arkadiusza… Czy to się stanie już niebawem? Wierzymy mocno, że tak!
Opracowała GoSia Nieć
Korekta Vanessa Soroka
Książka „Wrobiony w dożywocie” dziennikarki Ewy Ornackiej – w której szczegółowo jest opisana cala sprawa Pana Arkadiusza
https://www.youtube.com/watch?v=Q4fLoSX9pQA&feature=youtu.be&fbclid=IwAR2CqxRSP0CD31KLbNFeGAED2XLYaQ45OjY5eO3Ou3FVTM0sEVmatK8e_yE
https://gloswielkopolski.pl/arkadiusz-kraska-zostal-nieslusznie-skazany-za-podwojne-zabojstwo-w-wiezieniu-przesiedzial-prawie-20-lat-teraz-walczy-o/ga/c1-15170724/zd/45274854?fbclid=IwAR2CqxRSP0CD31KLbNFeGAED2XLYaQ45OjY5eO3Ou3FVTM0sEVmatK8e_yE
https://wiadomosci.onet.pl/arkadiusz-kraska
https://wiadomosci.wp.pl/tag/arkadiusz%20kraska
https://natemat.pl/288777,Wrobiony-w-dozywocie-to-tragiczna-i-wzruszajaca-historia-arkadiusza-kraski#
http://konfrontacja.com.pl/nasze-sledztwa/zmuszanie-do-seksu-szantaz-i-zastraszanie-swiadkow-czyli-jak-policja-wrobila-w-dozywocie-niewinnego-czlowieka
https://pikio.pl/nasz-wywiad-siedzi-nieslusznie-w-wiezieniu-18-lat-nie-chce-ulaskawienia-chce-uniewinnienia/?fbclid=IwAR2CqxRSP0CD31KLbNFeGAED2XLYaQ45OjY5eO3Ou3FVTM0sEVmatK8e_yE