Śmierć w burdelu: alkohol, narkotyki, zawały serca i rock n’ roll
Tekst jest skierowany do osób pełnoletnich. Proszę, aby osoby wrażliwe nie czytały tego. Artykuł zawiera opisy prawdziwych zdarzeń. Jest pełen wulgaryzmów i porusza tematy ciężkie, szokujące, a nie moralne.
PISOWNIA ORYGINALNA
„Prostytucja najstarszy zawód na świecie” – i jednocześnie najtrudniejszy”
„Prostytutka i kot 9 żyć mają”
– Czy miała Pani w swoje pracy sytuacje zagrożenia życia?
– Ba! Nawet kilka! W swoim pierwszym miejscu pracy już zdarzyła mieć w ciągu pierwszy 2 miesięcy. Chyba najbardziej ta dramatyczną – może bo pierwsza. Dzięki Bogu instynkt zawodowej kurwy i człowiek nie zawiódł. Pojechałam na wyjazd. Kierowca taxi miał nas zawieść do klienta. Mieli być to dwaj dobrzy znajomi – stali klienci taryfiarza. Mimo oporów zgodziłyśmy się pojechać na mieszkanie prywatne z koleżanką. Zawsze, gdy wspomina to zdarzenie w mojej głowie pojawia się głos: „Wąż mnie zwiódł”. Jest taka zasada, że jeździ się tylko na hotele lub na mieszkania klientów, które same dobrze znamy. W razie problemów łatwiej uciec i wezwać pomoc. Więc ruszyłyśmy. Dwóch panów. Na początku wszystko normalnie: buzi, buzi, dupci, dupci, ale wzięli coś nie świeżego (środki odurzające przyp. red). Nagle coś im dosłownie ODJEBAŁO. Skończyło się tak, że jeden topił koleżankę w wannie, a ja z pistoletem przy głowie musiałam robić loda. Co raz wolniej i wolniej żeby zasnął i żeby uciec. Koleżance też udało się z bakteria wrócić do łóżka i go głaskać, aż zasnął (znajdywałyśmy się w tym samym pomieszczeniu). Miedzy czasie wolną ręką udało mi się sięgnąć po telefon i napisać do barmana SMS:
„Pomocy mam pistolet przy głowie”
Wiesz co mi odpisał?
„Nakrzycz na niego”
Za to ten barman wyleciał i dostał przekope. To mogło skończyć się źle…
W końcu miały myśmy niemal pewność, że śpią. Porozumiewawczo wymieniłyśmy spojrzenia. Szybciutko zebrałyśmy rzeczy pod pachy i uciekłyśmy jak stałyśmy prawie nagie. Biegłyśmy przez siebie kilka ulic. W końcu udało nam się znaleźć postój i wróciłyśmy na cyrk. A taryfiarz, który nas zawiózł tam później przyznał, że nie znał ich tylko tak gadał, bo dawali mu dużo kasy za przywiezienie dziewczyn. Od tego czasu w miejscu nie był obsługiwany lub mu nie płacili…
-Czy zgłosi Panie te zdarzenie na policję?
-Nigdy w życiu. To były inne czasy. Nie wiadomo z kim tańczyli Ci faceci. Może oni sami byli psami? Do tej pory zresztą tak w większości przypadków jest. Wracając do mojego tańca ze śmiercią – kochanka wszystkich prostytutek. Kolejny przypadek – również wyjazd na hotel. Może nie są takie ryzykowane, ale jednak. Przyjechała kasa z góry. Gruby Niemiec leży na mnie i mnie posuwa, gdy z nad oparcia łóżka wyciąga nóż i krzyczy:
– I’ AM KILL’ U YOU POLISH JUDE
Nie wiem jaki cudem udało mi się go zepchnąć. Milion myśli – działam jak zwierzę. Rzeczy pod pachę i hen przed siebie. Ubrałam się w windzie. Nawet nie wiem czy facet za mną wyleciał. Nie wiele pamiętam. Tylko jak biegłam w za dużych szpilkach przed siebie. Innym razem to już na mieszkaniu była nad ranem w weekend. Zdarzyło się, że akurat przez te parę chwil byłam sama. To był właśnie taki czas. Przyszedł młody chłopak. Nawet papierosem mnie poczęstował (dziewczyny zawsze patrzą pobłażliwym okiem, na takim klientów, którzy poczęstują – przyniosą prezent). Szybko zrobiłam swoje. Przy wyjściu zaczął mnie dusić. Życie mi nie przeleciał przed oczami. Więc stwierdziłam, że przeżyje i zaczęłam się bronić. Udało mi się uciec Pietrow wyżej nad nam mieszkał spał sobie alf. Klient zbiegł, ale na mieście zrobiono wielka akcje „dusiciel” i złapano gnoja. Co z nim się stało nie wiem? Tych przypadków było więcej, ale gdybym o nich tu opowiedziałam pewne osoby mogłyby mnie rozpoznać… Również zdarzyło mi się przedawkować.
Temat narkotyków zostanie rozwinięty w osobnej części tego artykułu.
– Poznała lub słyszała Pani o osobach miały podobne opresję?
-Słyszałam wiele historii o tym jak dziewczyny znikają/ umierają. Często zwłaszcza przy wschodniej znikały, bo zostawały wyłapane i sprzedane. Nawet 5 lat temu słyszałam o przypadku, gdzie młodej dziewczynie udało się uciec przed handlarzami. Nie raz było się bitym torturowanym… Każda ma przynajmniej kilka historyjek o tym jak uciekła śmierci…
– Słyszała Pani o przypadkach zgonów w agencjach towarzyskich?
– Tak. Wszystkie dziwki szczególnie są narażone na wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwa. Obcowanie z pijanymi niebezpiecznymi czubami. To jak loteria, większości udaję się wyfiksować. Jednak któraś musi kostucha zabrać. O niektórych wolę nie mówić, ale było takich parę o których mogę… Jedna dziewczynka – C. pojechała na wyjazd do gangsterski przez duże „G” z jakąś niedorozwiniętą rozmowo koleżanką. C. później mówiła, że ta druga była bezczelna. Nie umiała się zachować w tym zacnym gronie. Uspakajała ją. Widział, że chłopaki co raz bardziej nabuzowani, mają kasę i będą płacić, ale tu trzeba delikatnie: „misiu, kotku itd.”. Wiadomo, że za chwile zapłacą za przedłużenie, ale ona zaczęła szczekać. Oni w końcu nie wytrzymali. Na tym zabawa się skończyła. Wyrzucili ją przez okno. W przeciągu kilku minut opróżnili mieszkanie, ani śladu po niech ona też szybko ewakuowała się w tym zamieszaniu.
-Kolejna, ale taka chyba legendą jest, bo słyszałam ją z wielu ust. W Wawie przyszedł facet i powiedział, że dużo zapłaci tej, której najbardziej będzie krzyczeć. Jednak się zgodziła. Dziewczyny miały się podśmiechiwać, że tak dużo krzyczy, bo suma musiała być ogromna. Przestała, a facet nie wiadomo kiedy wyszedł. Dziewczyny zobaczył, że długo prostituila nie schodzi do nich, więc po nią poszły. Zastały tam jej rozczłonkowane ciało..
„Za te co odeszły palimy w oknach świece…”
-A co się stanie jeśli znajdzie się martwą pracownice w agencji towarzyskiej? Trudno znaleźć jakieś doniesienia prasowe na tent temat.
-Jak to co w las i wywieź jak najdalej. Od czasu do czasu, gdy słyszę że gdzieś w lecie znaleziono ciało kobiety od razu myślę, że to pewnie dziwka taka jak ja. Policja też to wie i w pierwszym odruchu sprawdza wszystkie okoliczne mieszkania i agencje. Nie raz byłam w tej sprawie przesłuchiwana tak samo jak chodzi o zaginione, których rysopis pasuję do tych co szukają.
-Moja dobra znajoma co rok odwiedza w rocznice śmierci grup swoje tragicznie zmarłe przyjaciółki. Razem przyjechały do Polski z Ukrainy wiele lat temu. Pracowały razem na jednej z agencji. Kiedyś przyszła rano i ją znalazła… Była drobnej budowy ciała znajdywała się miedzy podkładem, a materacem. Nie żyła. Prawdopodobnie ostatni klient ją udusił. Nikt go nie kojarzył – nikt go nie widział. W ciągu nocy przewija ich się dziesiątki. Podrzucili jej ciało, gdzieś w parku. Później wyczytała, że ktoś ją znalazł. Jest pochowana jak NN na jednym z cmentarzy -udało to się ustalić właśnie tej Ukraince. Ona dalej przebywa w Polsce nielegalnie i dalej pamięta o swoje przyjaciółce…
-A czy zdarzają się zgony wśród klientów?
-Na mnie osobiście mężczyzna dostał zawału. Na szczęście przeżył. To był sąsiad, który często przychodził na szybki numerek. Szybko przenieśliśmy niezauważani go pod jego dom (burdel i jego miejsce zamieszkania dzielił tylko mur). Jednak żona dowiedział się, kto wezwał pomoc. Tak skończyły się jego eskapady. Teraz wspominam tą historię z ulgą. Nie wiem jakby to na mnie wpłynęło, gdyby wykitował. Na bajzlu był bardzo lubiany, więc wszystkie prostitutili odwiedzały go tłumnie w tym szpitalu. Był najbardziej popularnym pacjentem na oddziale – wszyscy mu zazdrościli. W sumie co miał do stracenia, żona już i tak wiedział i się wyprowadzała… To że był sąsiadem i lubiany może uratowało mu życie. Inni nie mieli takiego szczęścia. Znajomej klient padł na zawał wywieźli go na ławeczce w parku i anonimowo zawiadomili policję. Innym razem laska była tak napruta, że nie zauważyła, że koleś zeszedł. Wywieźli gdzieś go w nocy sztywnego. Pewnie do innego województwa. Ta sama laska rano po całej sytuacji jakby nigdy nic malowała sobie paznokcie, a pozostałe były zmulone przygniecione ciężarem tych doświadczeń… A ona do nas:
Lepszy będzie blady czy nonowy róż?
Tępa dzida po całości. Nawet mogła udawać. Bo za pierwszy razem takie rzeczy ruszają i każda jest przybita. Jednak ona była na to za głupia… Nowa szkoła eh…
– A czy straciła Pani kogoś bliskiego?
-Moja bliska koleżanka B. zmarła z powodu przedawkowania. Wieczorem z nią rozmawiałam. Pracowałyśmy w różnych miastach, ale umawiałyśmy się za parę dni na jej urodziny na tej samej miejscówce. Rano dostałam telefon od innej wspólnej znajomej, że nie żyje. Zostawiła dwóch synów i męża. Byłam na jej pogrzebie. Wersja oficjalna – atak padaczki, aby jej synowie nie widzieli. Jej mąż ujawnił później nam wyniki toksykologii. Mało nie brakło tablicy Mendelejewa. Szkoda jej… Bardzo B. lubiłam.. Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się o jej śmierci. Pamięć o niej towarzysz mi do dziś.
– Wspominała Pani o samobójstwie swojego przyjaciela, które zmieniło Twoje życie. Zrozumiała, że miał do czynienia z tym półświatkiem. Może mi Pani o tym opowiedzieć?
-Często słyszy się o samobójstwa wokół mnie. Ta czy tamta popełniła samobójstwo. Czasem zostawiają list. Czasem do końca nie wiadomo jak umarli jeśli znaleziono ich w łóżku. Inaczej Było z A. był moim przyjacielem. Wielkim człowiekiem. Pokrzywionym psychicznie. Miał swój burdelik – kilka mieszkaniówek. Prywatny harem prostytutek, który go uwielbiały. Laski czuły się zobowiązane z nim być mimo, że ruchu nie było i w kasie pusto. Ćpali i pili z nim wszyscy i za wszystko. Imprezy z nim mogę liczyć w dobach… Był związany ze świtem przestępczym, ale był trochę z boku, od głównego nurtu miastowych. Taka ich ‘maskotka”. Był związany ze środowiskiem sportowy. Znany szanowany, miał niepełnosprawną córkę, dla której założył fundacje i zbierał na leczenie. Po kilka dniach ostrej imprezy, gdy zbliżał się zjazd chciał się zabić. Wielokrotnie dziewczyny i kochanki, go od tego odwodziły. W końcu mu się udało – bo był sam – nie miał go kto powstrzymać. Powiesił się w sowim domu po kłótni z żona, która uciekła chyba do rodziców. Dowiedziałam się o jego śmierci będą po drugiej stronie Polski, Nie byłam w stanie jechać. Uwielbiałam z nim rozmawiać, imprezować i nie tylko. To była prawdziwa bliska przyjaźń. W ostatniej rozmowie telefonicznej powiedział do mnie:
„Tylko Ty od mnie nic nie chcesz”.
Czuł się wykorzystywany przez kurwy, kochankę, żonę i innych alfów, kolegów którym pożyczał kasę, bo on zawsze miał pełno kasy. Jego życie skończyło się przedwcześnie. Po śmierci A. piłam i ćpałam kilka tygodni. Wywaliło mi korki! W jedne w dzień się zebrałam się ze wszystkimi tobołami, zmieniłam nr zostawiła mieszkanie i zaczęłam nowe życie – czyste życie bez burdelu – jak na razie.
Osobno przytoczę tu historie koleżanki Pani Reginy. Jej poparcie możemy znaleźć w Internecie…
„Ruska kurwa”
– Była taka dość słynne sprawa z Podkarpacia. Moja znajoma został zaatakowana na własnym mieszkaniu przez młodego gnojka. Chwile wcześniej był u innej mojej koleżanki, ale wyczuł, że nie jest sama więc zrezygnował z usług. Przyszedł do R. i nie wiedział, że obok śpi ochroniarz/jej facet. Mężczyzna grubo po 50. Koleżanka tez do młodych nie należała. Przyszedł z reklamówka, w której miał ukryty nóż. Zaatakował ją i walił nożem. Wyleciał jej stary jego zaczął ciąć. R. udało się uciec i zawiadomić sąsiadkę, która natychmiast zadzwoniła na policje. On uciekł – wsiadł do pociągu. Dzięki połączenia telefonicznym namierzyli go. Prokuratora jej powiedział, że na pewno dostanie 15,a nie wyjdzie przez 8 na pewno… Sąd zrobił sobie cyrk z tego! Ogłosił, że facet jest nie winny. Znaleźli jakieś śmieszne błędy proceduralne. Najlepsze jest, że gdy wszyscy wyszli, a na rozpraw został R to sędzia powiedział:
„Przez stara ruska kurwę nie zniszczmy młodemu polakowi życia”!
Później się okazało, że jego siostra to policjantka, a jego rodzina ma kilka piekarni, ale tu wchodziły koneksje. Został uniewinniony. Czekam, aż kogoś zabije. Mam nadzieje, że to nie będzie kurwa tym razem… Sędzina będzie mieć czyjeś życie jeszcze na sumieniu!
-Czy zdarzają się, że przychodzą ludzie, którym ostatnim życzeniem jest współżycie?
-Oczywiście. Raz spotkała się z bardzo smutną, a jednoczenie wzruszające jak na standardy burdelowskie sytuacją. Mianowice, żona w zaawansowanym stadium raka (w trakcie chemii) przyszła do agencji z mężem. On nie chciał, ale ona nalegała. Wiedziała, że jest mężczyzna i że ma swoje potrzeby. Ona już nie mogła… Nie chciała go ograniczać. Dla niej wystarczyło to, że był. On nie chciał jej ranić póki żyje. Ona chciała, żeby to zrobił z dziewczyna z agencji niż z kochanką… Wiedziała, że potrzeba seksu może wziąć nad nim górę. Bardzo mądra kobieta! Wybrali mu dziewczynę i z nią poszedł. Długo rozmawiałyśmy tą kobieta. Wyjaśniła nam powody swojej decyzji. Po wszystkim wyszli razem. Ona wspierała się na nim. Nie było widać cienia złości – zawiści. Nie dopytywałyśmy się prostytutki, z którą wyszedł czy było coś czy nie. Niech to żyje w takiej romantycznej wersji moich wspomnień…
– Innym razem przyszedł na agencje chyba najprzystojniejszy facet jakiego w życiu widział, Miał ze sobą wynik – rak złośliwy ostatnie stadium… kilka miesięcy życia. Przystojny, bogaty – chciał się bawić póki może. Przetrwonić ten cały majtek, który zbierał. Nie miał dziewczyny, żony nikogo bliskiego. Spędził u nas dwa tygodnie. Mówił, że to były najpiękniejsze dwa tygodnie w jego życiu. Robiłyśmy wszystko, aby czuł się wyjątkowy. Zostawił nam swój numer. Często do niego dzwoniłyśmy, aż telefon zamilkł… Chyba na wieki…
-Kolejny mężczyzna z wyrokiem śmierci chodził i zaliczał po kolei wszystkie dziewczyny z Roksy w mieście. Miał marzenie. Przed śmiercią przelecieć całe miasto. Trochę to nawet romantyko…
„Alkohol leje się strumieniami. Z pępka możesz spić tequile z cipki wciągnąć koks lub fetę, a na deser dobić tabsem – o to zwykła noc na bajzlu”.
– Jak wygląda sprawa z alkoholem w godzinach pracy?
-Alkohol leje się strumieniami. Umilamy sobie nim czas. Łatwiej jest wtedy ruchać się z klientami. Bardziej się chce, jesteś w stanie to znieść, czas Ci szybciej mija – to jest motywacją. Naciągniesz gamonia na drinka dla Ciebie to też dostaniesz z tego prowizje. Łatwo popaść w alkoholizm. Po tym opadają pewne zachowania i lecisz jeszcze nie tak jak po ćpaniu, ale jest fajnie. Dlatego mężczyźni lubią takie burdele – frywolne najebane panie bez hamulców. Nie da się tam nie pic! To nieodzowna cześć tej pracy! Alkoholizacja jest wręcz wymagana! Jak wytrzymać i dać z siebie choć minimum zagazowania, żeby klient był zadowolony… Mimo, że normalnie takiego byś patykiem nawet nie dotknęłaś? Śmierdzi jest stary, brzydki, albo jeszcze gorszy? – po alkoholu nie ma to znaczenia! Kasa wynagradza wiele. Czasem brzydki tez jest miły. Pijesz bo musisz się otumanić, później bo to lubisz, a po czasie robisz to co dziennie przed i po musisz wpić, aby żyć. Zawsze piłam tak, aby się dobrze wyruchać z klientem – ruchałam się do wytrzeźwienia. Były prostytutki, który dawały rade na trzeźwo – podziwiam.
-Narkotyki?
-Oficjalnie narkotyków na burdlu, ani mieszkaniu nie ma. Nieoficjalnie biorą wszyscy, albo większość – wyjątek potwierdza regułę. Nie da się pracować w tym biznesie i nie nigdy nie mieć z tym styczności. Chociaż klient chcę Cię poczęstować – zwykle tak się zaczyna. Spróbuj to zostanę – spróbuj to dam Ci hajs – takie dla opornych, które nie skorzystała z możliwości wśród swoich. Zdarzaj się dziwki, które nie biorą – ale raczej próbowały. Nie wierze takim, które są święte i nigdy nic, Potem po pracy idą i wciągają z kumplem, lub nawet w domu własnym – obok dzieci śpią… Oj znam kilkanaście takich historii… Narkotyki dają poczucie, ze jesteś Bogiem angażujesz się – czujesz – masz milion pomysłów. Jednak zajady niszczą Ci psychikę. Im więcej tego bierzesz, tym krócej jest fajnie, a dłużej trwają doły. Wtedy wkręcasz sobie i szukasz problemów. Rodzą się teorie spiskowe w Twojej przećpanej głowie,. Nie chce Ci się pracować. Twój mózg przestaje działać. Ćpać najlepiej od czasu, do czasu , ja ćpałam latami z przerwami. To wyniszcza każda sferę mojego życia – znieczuliła ją na dobre. Po eskapadach na haju masz później moralniaki – ze takie cos robiłaś z byle jakim klientem za kasę. Chciał by się tak podniosłego przeżyć z kim prywatnie, a tu urok został odebrany. Bez tego w ogóle byś tego nie zrobiła… Narkotyki są wszędzie – w każdej warstwie społecznej. Nawet w Bolcie czy Ikarze na odpowiednią komendę rozwiną Ci swój asortyment. Wchodzę do nowego burdlu pytać o prace i widzę barmana – wielkie oczy – przespany – mój klimat będzie fajnie. Kiedy kurtyna spada w dół, a klientów nie ma imprezujemy sami ze sobą, ochroniarze prostytutki i alfonsi. Picie ćpanie na potęgę. Sex miedzy sobą… Tańce, hulańce i swawole!
„Dobrze, że alkohol wymazał tyle moich c**wych wspomnień”
„Sex, narkotyki i rock n’d roll”
– Jak wygląd kwesta chorób wenerycznych i HIV i AIDS?
– Kiedyś w burdelu trzeba było mieć podbity przegląd u ginekologia, aby pracować. Teraz już nikt tego nie wymaga. Dziwki same dbają o swoje zdrowie. Na ogol maja jednego zaufanego ginekologia, który wie czym się zajmują. Chodzą do niego regularnie. Korzystają z jego rad. Czasem jesteśmy lepiej zabezpieczone/wyposażone w środki zapobiegawcze niż żony tych ginekologów w czasie zdrady. Czasem mogą się zdarzyć jakieś choroby wtedy leczenie farmakologiczne i nie zbędny – zakaz pracy. Najczęściej zdarzają się grzybice nawet od uprawiania sexu w gumce! Niestety tak jest, gdy za często używasz swojego narzędzia pracy. Na HIV i AIDS chodzę regularnie.. Tak jak większość moich znajomych. Nigdy nie wiadomo. Czasem człowieka poniesie… Jak wspominałam po alko i narkotykach hamulce ostro puszczają. Nie wiem jak w tym młodszym pokoleniu, ale raczej większość dziewczyny dba o swoje zdrowie. Chyba, ze to kurwy najniższego sortu – że za wino nawet żulowi obciągnie. Adekwatnie w ogóle prostytutka jest bezpieczniejsza niż nowo poznana laska na dyskotece w czasie jedno razowego numerku. Nie raz mówię do klienta: zabezpieczajcie się! Jak Ty je wkładałeś bez to ilu przed Toba nawet tej samej nocy to robiło.? A później problemy – weneryk leczenie. A jak masz bąbę i przywleczesz zarazę do domu? Koniec miłości i związku. Puszcza Cię z torbami. Zawsze staram się edukować partnerów seksualnych jak są mili i fajni. Młodych tłumacze jak się zabezpieczać i nie dać się na dziecko złapać. Innych dokształcam w sferze chorób. Taka wiedza to jest na wagę złota!
– Miała kiedyś Pani przypadek, że Pani rady uratowały komuś życie?
-Tak. Dostałam kiedyś telefon. Byłam na mieszkaniu gdzieś na Śląsku. Klient się mnie pyta czy to ja byłam wtedy i wtedy, tu i tu w Szczecinie. Ja odpowiedziałam, że tak. Stwierdził, że przyjedzie za kilka godzin. Oczywiście w to nie uwierzyłam. Jednak faktycznie się zjawił i stwierdził, że uratowałam mu, życie. Dwa lata wcześniej był u mnie. Opowiedział mi o sowim problemie. Ze sex się co raz bardziej wydłuża. Żona ma już tego dość. On nie wie co się dzieje. Nawet tabsy nie pomagają. To rzuciłam mu, że może jakiś guz coś uciska. Nie dawało mu to spokoju. Zdecydował się przebadać. Faktycznie okazało się rak – pierwszym stadium. Wyleczył się, stosunki z żona nigdy nie były lepsze. Szukał mnie od dawna, żeby mi podziękować. Przywiózł ze sobą wielki bukiet róż, drogiego champana i dał mi 2 tyś złotych. Posiedział chwile wypił kawę i pojechał – bez sexsu. To była jedna z najbardziej zaskakujących sytuacji w moim życiu…
„Pieprzne historie” – dodatek
„Wieczór kawalerski I”
Czas około rok 2008
Miejsce: Jedna z agencji w byłej stolicy Polski
Wiadomo jeździło się na wieczory kawalerskie. Z nimi mam związanych parę zabawnych historyjek. Kiedyś pojechałam z koleżanka do baru. Impreza zamknięta kilku chłopa. Całkiem miło. Wiadomo striptiz później jak ktoś chciał za dodatkowa kasę dupcył. Na szczęście w tym momencie stałyśmy nagie przy barze, gdy wkroczyła Pani Młoda z brzuchem i reszta obstawy. Ucieczka jak w komedia – ciuchy i pod bar, Kelner wyprowadził nas sekretnym wejściem. Goniły nas jeszcze baby chwilę. Widziałam tylko kontem oka jak Pani Młoda leje Pana Młodego po pysku. Nie wróżyłam temu małżeństwo długiej przyszłości…
„Anal bez analu”
Czas rok 2001
Miejsce: Agencja w centrum Polski
Przyszedł facet i szukał dziewczyny, która uprawia sex analny. Nie była to wtedy popularna usługa i bardzo rzadko któraś przyznawała się, że ją wykonuję. Ja wcześniej próbowałam to tylko prywatnie. Impreza trwała, facet kasiasty. Stawia drinki. I co chwile podbija cenę. Żadna nie chce się zdecydować. Gdy doszło do 5 tyś złotych – nie wytrzymałam zgłosiłam się. Myślę – „chuj za te 5 tysięcy przetrzymam”. Oczywiście kasa z góry. Poszłam z nim na górę i nasmarowałam sobie odbyt sowicie jakimś żelem. Żeby nie bardzo bolało jak będzie wchodził. Dupa mega spięta.. Założył gumkę zaczyna wkładać. Ledwo mnie dotknął i się spuścił. Ubrał się i wyleciał jak oparzony z cyrku. Wyszłam śmiejąc się. Inne dziwki wzięły mnie za szurniętą. Dogryzały czy mi się, aż tak podobało… Jednak szybko je wyjaśniłam. Miło dostać kasę za nic i jeszcze wkurzyć inne. Któraś też mogła się zdecydować i by nie ruchał, a kasa na stół.
„Wieczór kawalerski II”
Czas rok 2011
Miejsce: Pewne miasto na wschodnich rubieżach naszego pięknego kraju
– Byłam na sympatycznym wieczorze kawalerskich. Chyba zaliczyłam większość obecnych tam kawalerów z Panem młodym na czele. Tydzień później przyjechał facet. Wybrał mnie żeby poszła z nim na wesele. Dziewczyna wcześniej z nim zerwała, a już naopowiadał, ze przywiezie jakaś. Nie chciał być pośmiewiskiem. Pojechaliśmy, a tu zestaw Panów z kawalerskiego – mina Pana Młodego, gdy mnie zobaczył – bezcenna. Strach i przerażenie, a ta konsternacja, kiedy klient przedstawił mnie jako swoją dziewczynę. Naturalnie jego koledzy zachowali fason, ani mu nie powiedzieli, że jestem dziwką, ani sami się nie ujawnili. Bardzo szybko spiłam partnera – był strasznym burakiem tak na marginesie – i poszłam szampańsko się bawić z innymi. Przy okazji jakiś płatny numerek zaliczyłam.
„Sex – telefon”
Czas 2015 rok
Miejsce Mieszkaniówka w Małopolsce
Na mieszkaniówce była koleżanka ze swoim facetem, który był w lekkim stopniu niepełno sprawnym. Jednak nie był zdolny to żadnej pracy fizycznej. Więc to ona pracowała, on żeby jej pomóc nie dość, że sprzątał prał i robił wszystko na mieszkaniu to do tego odbierał jej telefony. Mówił piskliwym głosem. Gamonie się nawet nie orientowali z kim naprawdę rozmawiają. Raz przyszedł klient. Mniej więcej tak wyglądała rozmowa:
K- Klient
D-Prostytutka
K: To chyba nie z Tobą rozmawiałem przez telefon.
D: Tak z koleżanką
K: To ja chciałbym z koleżanką. Ma taki seksowany głosik.
Rozmowa odbywała się na korytarzy. Ja z jej facetem siedziałam w pokoju. W tym momencie już tarzaliśmy się ze śmiechu.
D: Ale ona nie pracuje.
K: Ale ja chce zapłacę. Niech mi się chociaż pokaże.
Tu nastąpiły długie prośby i błagania. W końcu koleżanka wzięła 300zł od niego i zawołała: „Ania” – tym imieniem opisywała, tą niepracująca koleżankę. I wyszedł jej facet, który miał 2m wzrostu: i powiedział tym swoim piskliwym głosem:
„Co k**wa?”
Oczywiście klient zwiał, a kasa została…
Rozwiązanie zagadki:
„Są dwa typy prostytutek: jedna woli zrobić loda minetę, a druga mineta, ale loda nigdy . Zgadnijcie czemu tak jest…”
-Wszystko to sprawa miejsc erogennych i tego co chcemy zostawić sobie dla prywatnych racji.
Opracowała Nika