Wyznania emerytowanej prostytutki cz 1

„Kiedyś myślałam, żeby napisać o tym książkę. Jednak doszłam do wniosku, że za dużo osób zobaczy jakie to fajne i przybędzie mi konkurencji”.

Tekst nie nadaje się dla osób wrażliwych, jest przesiąknięty wulgaryzmami (pisownia oryginalna).

– Osoba, która postanowi zacząć taką pracę powinna wiedzieć, że już nigdy nie będzie taką samą osobą. Zmieni się jej życie i sposób patrzenia na świat. Trzeba mieć tego świadomość. Pamiętajcie: „niewiedza jest błogosławieństwem”.

Kobieta, z którą rozmawiałam kazała się określać jako „Regina z Lublina”, ponieważ w tym mieście zgodziła się na spotkanie i rozmowę. Co nie do końca musi oznaczać, że z stamtąd pochodzi, bo na razie jest – jak sama się określa – „prostytutką w stanie spoczynku” i wcale nie wyklucza powrotu do zawodu.

– Spodziewałaś się, że będę wyglądać jak te porno star. Niestety, większość prostytutek to zwykłe kobiety w różnym wieku i o różnych kształtach, takich jak ja… Nie wyróżniają się niczym. W tłumie byś nie rozpoznała. Prędzej to te szare myszki, niż królowe życia.

Na spotkaniu pojawia się kobieta około po 40, choć sama nie chce przyznać, ile ma lat. Typ urody słynnej Dagmarki Kazimierczak. Przede mną stoi postawna blondynka ubrana w dresy, a złote kolczyki, łańcuszki i inne dodatki aż kipią. Gdy porównałam ją z gwiazdą „Królowe Życia” w wersji XXL zaczyna się śmiać. Stwierdza, że wiele osób jej to mówi. Łączy je jeszcze parę innych rzeczy, ale o niektórych woli milczeć. Nie chce odpowiadać na pytanie, jak zaczęła się jej przygoda z płatną miłością. Więc pozwalam mówić jej o tym, co chce przekazać.

„ Prostytucja to nie zawód – to styl bycia”

– Każda dziewczyna zaczyna inaczej. Gdy około dwie dekady temu zaczynałam pracę większość około – bo 70 % kobiet – to były samotne matki, które zdecydowały się na taką pracę z powodu ciężkiej sytuacji. Było też wiele dziewczyn ze wschodu, które przyjeżdżały, żeby się dorobić – również dla rodziny. Na dziewczyny, które przyszły, bo chciały tylko zarobić i lubiły te sporty patrzono się dziwnie – jak na „kurwę”. Z biegiem lat ten dysonans się zmienił. Teraz większość pracujących to młode dziewczyny lubiące tzw. „łatwy pieniądz”. Najczęściej są to takie wredne Karinki spod bloku. Fura skóra i komóra – oto, co się dla nich liczy. Dziewczyny ze starej szkoły dbały o klientów, starały się spełniać ich potrzeby i były zwyczajnie miłe. Niestety, nowa szkoła wygląda tak: „Ruchaj i Spierdalaj”.

Na pytanie, czy właśnie to nowe pokolenie prostytutek sprawiło, że odsunęła się od zawodu odpowiada przecząco. Tłumaczy, że to bardziej złożony problem związany ze śmiercią jej bliskiego przyjaciela. Kontynuuje dalej:

– To jest różnica pokoleń i podejścia. Nie bez powodu powszechne jest stwierdzenie: „prostytutka to zawód, a kurwa to cecha charakteru”. Jakby głębiej się nad tym zastanowić, to mężczyzna szanuje prostytutkę (pomijając, że wie za co płaci) – to on widzi ją jako osobę pracującą – wykonującą swój zawód i gdzieś wbite ma z tyłu w głowy, że robi to najczęściej dla dzieci i rodziny. Natomiast kurwa robi to z każdym i za darmo – bo chce, lubi czy ma taką potrzebę. U prostytutek też się wyróżnia prostytutki i kurwy prostytutki – te, które dają klientom/znajomkom za darmo albo uprawiają sex bez zabezpieczenia, albo robią dziwne rzeczy, które są niemoralne nawet dla tak zepsutych kobiet jak prostytutki.

„Jest prostytucja pośrednia i bezpośrednia. Pośrednia jest wtedy, gdy kobieta za wikt i opierunek świadczy ci usługi seksualne. Bezpośrednia jak od razu jej za to płacisz”.

Agencja

W końcu zadaję kluczowe pytanie jak wygląda ten świat od kuchni. Tyle jest o nim mitów. Jaki jest cennik usługi itd.

– Zaczynałam moja karierę od pracy w burdelu w dużym mieście na zachodzie Polski. Nie było wtedy tzw. „mieszkaniówek”. Była jeszcze opcja stanie przy drodze, ale tak nisko jeszcze nie upadłam. Wiadomo, dużo alkoholu znieczula człowieka i człowiek szybko się przystosowuje. Wtedy klubem rządzili jeszcze alfowie (pieszczotliwa nazwa alfonsów) – osób, które czerpały korzyści majątkowe z nierządu. Niektórzy byli skłonni „testować nowe dziewczyny”. Co moim zdaniem nigdy nie powinno mieć miejsca. Godzina przyjemności kosztowała 250 zł, połowa dla klubu, połowa dla Ciebie. Chyba że klient został przywieziony przez taksiarza, to wtedy taxi dostawało 100 zł, a Ty i klub 75 zł. Były jeszcze półgodzinki za 200 zł, ale nikt na nie zostawał. Z reguły nikt nie był trzeźwy, a pijanemu trzeba dłużej. W godzinie był sex i tzw. „lodzik” w zabezpieczeniu – a bez była to dopłata od 100 zł w górę. Mi osobiście zdarzyło się wydrzeć za loda 10000 zł i tylko dlatego, że klient był pijany i obleśny. Wziął mnie do pokoju i spytał, ile za loda bez gumy. Strasznie nie chciałam mu tego zrobić, więc wymieniłam rzeczoną cenę, a on mi ją po prostu wyjął z kieszeni i dał. Później pracowałam w wielu różnych klubach na terenach całej Polski. Czasem podstawowe zasady się zmieniły, np. w godzince 2 razy sex, w pół godziny raz. Ceny też z biegiem lat zaczęły spadać w dół. Często jeździło się jeszcze do klienta na hotel na minimum 2 godziny, czasem do ich domów, jeśli już się ich dużej znało i mieli dobrą opinię.

Co z upijaniem i narkotyzowaniem klientów? Jaka jest prawda? Czy ona lub jej koleżanki stosowały takie „sztuczki”?

– Prawda jest taka, że z każdego drinka, którego dziewczynie kupi klient zawsze coś ma (określoną kwotę). Plus znieczulenie w ogóle. Kiedy dajesz barmanowi znać, albo zna Cię na tyle, że w pewnym momencie przestaje Ci serwować alkohol, tylko daje tzw. „puste drinki”. Czy ktoś rzucał się, żeby ją odurzyć? Nie było po co, dziewczyny same wiedziały jak upić i wydrzeć kasę. Być może gdzieś były takie sytuacje, również o takich słyszałam, ale osobiście nie miałam tej wątpliwej przyjemności próbować. Jedynie eksperymentowałam ze słynnym wlaniem wody utlenionej do alko. Nie zauważyłam żadnej różnicy…

Teraz pytam o wspomnianą wcześniej pracę na mieszkaniu i jak wyglądają układy z osobami, które trzymają na nich rękę.

Mieszkaniówki i dyskretne kochanki – zmiana pokoleń

„Teraz faceci wolą przyjść zrobić swoje i wyjść. Zamiast siedzieć i bawić się w burdelu. Wyskoczyć w czasie pracy na mały numerek. Teraz wolą typ spotykania się z prostytutką, jak z dyskretną kochanką”.

– Teraz czasy się bardzo zmieniły. Roksa i Odloty dały dziewczynom wolność. Już nie są przywiązane do jednego miejsca, burdelu lub alfonsa. Jeśli w którymś klubie nie dogadały się z alfem, to ten dzwonił do znajomych w okolicy, żeby tej nie zatrudniać. Wtedy oni dyktowali warunki. Teraz to się zmieniło, bo są mieszkanówki. Najpierw były prowadzone jak burdele, czyli pół na pół, później 50 zł od pozycji, a teraz płaci się po prostu dniówkę od 100-200 zł za dobę korzystania z mieszkania, które zostało wynajęte pod pracę dla dziewczyn.

Pani Regina zrobiła krótkie wprowadzenie do struktur organizacji. W późniejszych częściach materiału temat zostanie bardziej rozwinięty.

Kilka słów o miastowych

Dawniej nie było to takie łatwe. Najgorsze, jak wpadali miastowi (tak samo w czasem wpadali na burdel – bo mogli). To był terror, wybierali dziewczyny, które – nie bójmy się tego słowa – gwałcili, bili nie płacąc. Właściciel nic nie mógł zrobić. On się im opłacał, a jak robili „wlota” potrafił dobę lub więcej pić, ćpać i rozrabiać. Dochodziło do dantejskich scen. Sama przytoczę tu kilka. Kiedyś wracając od wyjazdu z klienta ochroniarz przed wejściem powiedział mi, żebym dosłownie „spierdalała”, bo miasto na salonach. Innym razem wpadli, ustawili nas w szereg i wybierali, które sobie biorą do używania (na szczęście mnie wtedy nie wybrali, bo byłam niepomalowana i skacowana, że naprawdę mega nieatrakcyjnie wyglądałam). Wybrali wtedy taką młodziutką dziewczynkę. To był jej pierwszy nalot, więc nie wiedziała, ani nie czuła, co się świeci. Wstawiła się za nią starsza stażem prostytutka. Mówiła, żeby nie brał gówniary, bo ona się nie zna, ona doświadczona lepiej mu zrobi. Wszystkie zrozumiałyśmy, że ona się dla niej poświęca. Jest długo w branży, niejedno widziała i wie jak ich ułagodzić. Gówniara natomiast uznała, to że ta chce jej odbić klienta i zaczęła szczekać do niej. Mówiła, ze ona też się postara. Nie miała pojęcia, co ją czeka… I to bez zapłaty… I wziął ją „przeruchał w każdy otwór”. Dziewczyna już nigdy nie wróciła. Kolejny raz zrobili wpadówke, gdy byłam w pokoju. Na szczecie pokój był malutki i z trzech stron było dopchane łóżko. Jakiś cudem udało mi się podnieść i wejść pod nie. Dół był zabudowany. Gdy weszli szukać dziewczyn mnie nie znaleźli. Całą noc słyszałam tylko krzyki i płacze zza ściany. Oczywiście, te wydarzenia miały miejsce na przestrzeni kilku lat w różnych miejscach w Polsce. Słyszało się o różnych innych tego typu akcjach. Chyba najsłynniejsza na Lelewela we Wrocławiu.

Powrót do tematu „Mieszkaniówek”

– Później w czasie, gdy zaczęły się mieszkaniówki miastowi mieli swoje rewiry. Podzielili miasta. Jeśli ktoś nie z nich na ich terenie miał mieszkanie, to musiał zapłacić za parasol bezpieczeństwa. Ale jak pojawiła się dziewczyna robiąca sama na siebie, to jej mieszkanie zostawało szybko zlikwidowane. Umawiali się jako klient, wchodził demolował wszystko, niszczył telefony. Tak samo działo się, gdy parasol nie został opłacony lub właściciel mieszkaniówki popadł z nimi w konflikt. Były naturalnie tzw. wolne miasta, gdzie nikt ich nie pilnował. Najczęściej małe i prowincjonalne. Rzadko znajdowały się tam mieszkaniówki, ale można było znaleźć zawsze odpowiedni hotel, gdzie wejść nie było przez recepcje i można tam było pracować. Z czasem przeniosłam się na te mniejsze miasta. Ponieważ będąc jedyną dziewczyną w okolicy zarabia się naprawdę dobrze. W miastach kwestia miastowych i podziałów praktycznie umarła. Zdarza się w skrajnych przypadkach. Teraz alf jest podnajemca mieszkań do pracy dla dziewczyn.

„Praca jak na taśmie. Hurt, detal, dupa, kup”

– Na takim mieszaniu pracuje się hurtowo, odbiera telefony i przyjmuje klientów jeden za drugim. Kiedyś, kiedy burdele dopiero przechodziły w takie mieszkania, było tak, że dzwoniłeś na dane ogłoszenie, wychodziło Ci kilka dziewczyn i sobie wybierałeś. Takie mieszkanie mogło mieć ponad 100 różnych ogłoszeń na różne zdjęcia i typu urodzin. Jak przyszedłeś wybierałeś tą, która Ci się spodobała. Teraz jest inaczej. Każda dziewczyna ma swoje ogłoszenia i pilnuje klientów. Nawet jak jest więcej dziewczyn na tym samym mieszkaniu, to każda ma swój pokój. Staramy się tak dogadywać, żeby dwóch na raz nie weszło, by się nie pogubić.

„Małe kłamstewka. Jak przyjdzie to już zostaje. Nie lubią wychodzić z pełnym workiem, jak dziewczyna nie odpowiada zdjęciom z ogłoszenia”

– Ogółem, jeśli chodzi o ogłoszenia to kwestia jest zabawna. Na ogół kobiety zawsze kłamią te kilka lat w dół. Często zdarza się, że zdjęcia są „lekko” przekłamane. Jednak nieraz z premedytacją przychodzisz na szczupłą 30, a wychodzi ci na ogół 40-letnia gruba baba. Nie jestem za takim oszukiwaniem. Zdjęcia sesyjne na tego typu portalach są na ogół przekłamane. Większość klientów się już na to nacięła. Najlepiej, żeby zdjęcia pochodziły z komórki. Wtedy mniejsze prawdopodobieństwo, że trafisz na minę. Pod względem oszustwa i matactwa mistrzynią jest moja znajoma. Ma kilkanaście ogłoszeń w różnych cenach (o tym wspomnę za chwilę) w przedziale wiekowym od 29 do 45, gdzie sama jest już grubo po 55, Ma też jedno ogłoszenie na dominację. Gdzie świadczone przez nią usługi zawsze wyglądają tak bulwersująco samo. Bierze kasę klienta obowiązkowo do kopania. Później poskacze po facecie pięć minut jak się nie spuścił to wyrzuca go twierdząc, że sobie wcześniej konia zwalił i nie może dojść. Taka technika jest dobra na wypad i zdojenie jednego miasta. Później wszyscy wystrzegają się jej ogłoszeń. Później jak „spali adres”. Mówią ci, że pod tym adresem są dziewczyny, co oszukują, to obroty w przyszłości spadną wszystkim. Boją się przyjść, że znów na nie trafią. Wiedzą, że tu oszukują.

Przypominam, o cenach. Jakie są? Jest jedna dla wszystkich? Czy zależy to od miejsca?

„Najtańszy produkt ma najwięcej chętnych”

– Ta sama dziewczyna ma kilka ogłoszeń. Często w różnych cenach. Im ładniejsze zdjęcia, tym droższe. Większość idzie na taniznę. Pakiet usług każda ma swój. Kiedyś trzeba było płacić ekstra za loda bez gumy. Teraz niektóre mają to w cenie. Podobnie z analem. Wszystko zależy od dziewczyny i od oferty. Ceny są różne. Można spotkać nawet za pomoc lub 30 zł numerek. Są to najczęściej menelice, które zrobią wszystko, żeby dostać na flaszkę. (Panowie, wystrzegajcie się, weneryki nie śpią!). Cena mniej więcej zaczyna się od 100 zł w góry i wszystko zależy od dziewczyny, miejsca i ogłoszeń. Jeśli wbija na miasto i średnia cena to 150, to dajesz większość ogłoszeń za 150 plus jakieś jedno za 120 jak konkurencja i jedno lub dwa za wyższą i np. w tej wyższej proponujesz jakieś dodatkowe usługi w cenie.

Jakie są różnice w pracy na agencji, a mieszkaniu?

– W agencji musisz walczyć o każdego klienta. Przychodzi, siadacie wszystkie wokół niego jak w zoo i zgadujecie, proście o drinki, mówcie, którą by tu wybrał, kusicie jedna przez drugą. Normalnie jak małpy. I łaskawie jedną z was wybierze. Pewnie będzie chciał jeszcze pogadać zanim pójdzie na pokój. A może chcieć tylko pogadać? I czas i kasa stracona, bo mógł Cię wybrać inny klient. Takie konkurowanie o względy klienta wiązało się z wieloma konfliktami wśród dziewczyn. Nawet do rękoczynów. Samej zdarzało mi się pobić lub pokłócić z inną o klienta. Dla chętnego na numerek pójście do burdelu było też niebezpiecznie. Nigdy nie wiesz, kto Cię tam zobaczy. Jeśli jesteś kawalerem to nie masz nic do stracenia, ale jeśli nie – musisz się strzec. Poza tym samo parkowanie pod takim miejscem było ryzykowne. Nie wiadomo kto zobaczy Twój samochód, a łatwo dodać dwa do dwóch. Na mieszkaniu jest łatwiej. Najczęściej – jak sama nazwa wskazuje – znajduje się w bloku na osiedlu. Wszędzie możesz zostawić samochód. Umawiasz się z konkretną osobą. Przychodzisz, płacisz, robicie swoje bez zbędnego gadania. Następny już w końcu czeka.

Na tym kończymy dzisiejszą część „Wyznań emerytowanej prostytutki”

W kolejnych częściach wyznań Pani Regina opowie o tajnikach swojego zawodu (czego mężczyźni szukają u takich kobiet), o sytuacjach na jakie jest narażona, o jej bliskich znajomościach ze słynnymi z osobami z półświatka, uzależnieniach i przypadkach śmierci prostytutek (i nie tylko).

Pani Regina chce zostać anonimową, wywiad został nagrany i znajduje się w archiwach redakcji. Również zostały nam pokazane dokumenty świadczące o prawdomówności tej osoby.

Opracowała: Nika

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments