Po ponad 25 rozprawach i niemal roku, od rozpoczęcia procesu w czwartek, 16 marca, Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał wyrok w sprawie morderstwa Pawła Adamowicza.
Stefan Wilmont, oskarżony o popełnienie tej zbrodni, został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności, którą odbywać będzie w systemie terapeutycznym. Warunkowe przedterminowe zwolnienie będzie dla niego możliwe nie wcześniej niż po upływie 40 lat odbycia kary. Sąd zgodził się na ujawnienie danych personalnych oraz wizerunku oskarżonego. Zdaniem sądu, motywacja zbrodni nie była polityczna. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Sędzia Aleksandra Kaczmarek, przewodnicząca składu orzekającego, ogłosiła wyrok wraz z uzasadnieniem, co zajęło jej ponad godzinę czasu. „Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w dziejach powojennej Polski” – powiedziała przewodnicząca składu orzekającego.
Aleksandra Kaczmarek,podkreśliła, że zabójstwo prezydenta miało miejsce na oczach tysięcy widzów i uczestników imprezy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sędzia wyjaśniła, że najważniejsze kwestie w sprawie to motyw działania sprawcy, jego stan zdrowia psychicznego oraz poczytalność.
W swoim uzasadnieniu Sąd przytoczył także przebieg ostatnich dni przed zamachem oraz samego ataku. W tym miejscu sędzia Kaczmarek podkreśliła, że Stefan Wilmont działał całkowicie sam. Żadne dowody nie wskazują na to, aby ktokolwiek zlecił mu zabójstwo prezydenta lub aby ktokolwiek współdziałał z nim w tej sprawie, a wszelkie medialne spekulacje na ten temat są fałszywe.
W momencie, kiedy odczytywana była przez sąd liczba obrażeń, które Wilmont zadał Pawłowi Adamowiczowi, na twarzy mężczyzny malował się uśmiech.
– Stefan Wilmont nie jest chory psychicznie, o czym świadczy fakt, że urojenia występowały epizodycznie. Schizofrenia jest procesem przewlekłym. Przeprowadzone badania nie wykazały uszkodzenia centralnego ośrodka nerwowego. U Stefana Wilmonta nie było objawów koniecznych do stwierdzenia schizofrenii – zauważyła sędzia.
