Jak co weekend

Jak co weekend poszłam jako wolontariusz do pobliskiego przytuliska. Jeden z wolontariuszy zaproponował mi wspólny spacer z Runą, zgodziłam się. Jak zawsze dużo rozmawialiśmy i śmieliśmy w sumie ze wszystkiego.

W pewnym momencie zobaczyłam siebie – z liną, miałam tą linę w ręce i powoli zawiązywałam ją na szyi Runy. Runa zaczęła piszczeć. A ja ją zawiązywałam coraz mocniej.

Stanęłam jak wryta, przestałam się odzywać i powoli szłam w tył przyglądając się temu co właśnie robię z Runą. – Co się dzieje?! – Nie odpowiedziałam.

Runa padła na ziemię. Została uduszona. Odwiązałam linę i zaczęłam iść powoli w naszą stronę.

Przerażona zaczęłam uciekać. – NIKOLA STÓJ! – dobiegłam do przytuliska, cała zapłakana i dostałam ataku paniki. Siadłam na ziemi wtuliłam się w Fione i jedyne co robiłam to płakałam. – Co się dzieje młoda? – usłyszałam głos jednej z pracowniczek. Nic nie odpowiedziałam, nie miałam siły nie widziałam co.
– Co jej się stało?
– Nie mam pojęcia nagle stanęła patrzyła przerażona na Runę zaczęła się wycofywać aż nagle uciekać. Nikola już dobrze spokojnie. – wtedy on mnie przytulił a ja powoli się uspokajałam. Kiedy doszłam do siebie zapytali:
– To powiesz nam co się stało?
– Zabiłam ją. – wyrwałam się z uścisku i biegłam w stronę domu. Nigdy jednak do niego nie dotarłam. Nie zauważyłam nadjeżdżającego pociągu.
Autor: Nikola Korzeniewska

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Inne
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments