Ludobójstwo w tzw. Wolnym Państwie Kongo choć nazywane jest potocznie zbrodnią przeciwko ludzkości to nigdy nie zostało zakwalifikowane jako unicestwienie mniejszości etnicznej czy narodowej. Jednak jest wyjaśnienie tej sytuacji. Proste i niestety smutne- kto by się przejmował losem ,,jakiś czarnych”. Ten rasizm jest obecny nawet dziś i nie chodzi tylko o Belgów, ale i całe ONZ. Jak doszło do tego ludobójstwa? Oto historia prywatnego państwa Leopolda II.
Historia zaczyna się w 1865 r., kiedy 30 letni Leopold II przejmuje tron po swoim zmarłym ojcu. Ma bardzo wygórowane ambicje. Chce podporządkować sobie Holandię, Nową Gwinee czy wyspy Fidżi. Na szczęście parlament hamował ambicje młodego króla, ale nie oznaczało to, że władca szybko złoży broń. Nawiązał on kontakt z podróżnikiem i dziennikarzem Mortonem Stanley’em, który wcześniej walczył w czasie wojny secesyjnej, ale teraz organizował wyjazdy do niezbadanego kraju środkowoafrykańskiego-Kongo. Brytyjczycy i Francuzi odmówili mu sfinansowania wyprawy, ale król Belgii z radością udzielił podróżnikowi wsparcia. Po wstępnym rozpoznaniu władca Belgii postanowił wbrew parlamentowi przejąć Kongo jako osoba prywatna sprawa ( stricte mówiąc stowarzyszenie). Utworzył on Międzynarodowe Stowarzyszenie Afrykańskie, a po przetasowaniach, przekupstwach i innych machlojkach zmieniono nazwę na Międzynarodowe Stowarzyszenie Kongo. Oficjalnie organizacja ta miała krzewić wartości chrześcijańskie, działalność misjonarzy, likwidacja niewolnictwa oraz uczenie dzieci tubylców. Leopold organizował także wyjazdy i podróże murzynów z Kongo do Belgii, gdzie zwiedzali tamtejsze miasta. Jeden z uczestników takiego wyjazdu napisał, że zetknęli się z ,,szafą, w której przechowywano jedzenie, a one się nie psuło”. Takie wyjazdy miały kilka czynników: po pierwsze-propaganda europejskości ( uświadomienie murzynów, że warto przejmować wartości paneuropejskie),
po drugie-wpajanie kultu pracy ( pokazanie, że trzeba się napracować aby coś osiągnąć, ale warto to robić), po trzecie – murzyni byli ciekawostką dla Belgów. Jednak czwarty powód był mroczny, a Belgowie przeszli samych siebie. Utworzyli bowiem tzw: ,,Ludzkie zoo” czyli odtwarzali murzyńskie wioski i przywozili do nich Kongijczyków ku uciesze Belgów. Szybko ten pomysł skopiowała Francja, a także Niemcy. Aby zacieśnić związki nowych poddanych Leopolda II do państwa zwiększono pobór do Force Publique. W 1891 r. liczba żołnierzy wynosiła 1500 ludzi, a w 1901 już 17 tys. To wojsko kolonialne będzie brało czynny udział w ludobójstwie. Na razie panuje spokój, lecz nie na długo. Chciwość i ekonomiczne zyski niedługo przysłonią oczy królowi i Belgom.
Nadszedł wreszcie rok 1890. Dla Konga oznaczał to początek rzezi i piekła na ziemi porównywalnego z tym, jaki stworzyli naziści ponad pół wieku później w obozach zagłady na terenie okupowanej Polski. Jak pisze w swojej książce holenderski historyk David von Reybrock Leopold II wydał szereg decyzji, które doprowadziły do nacjonalizacji 99% całego potencjału gospodarczego . Cytując ww historyka:
,, Pigmej, który zbierał kość słoniową aby ją sprzedać dopuszczał się kradzieży wobec państwa, a brytyjski kupiec, który chciał te ciosy kupić dopuszczał się paserstwa”. Jednak kość słoniowa szybko się kończyła, ale wcześniej z ,,wybawieniem” dla Leopolda II ,,przyszedł” szkocki weterynarz John Dunlop, który dwa lata wcześniej opatentował gumową oponę. Okazało się, że prywatna kolonia króla Belgów jest obrośnięta najważniejszym surowcem potrzebnym do wytworzenia takiego produktu- chodzi mianowicie o kauczuk. Tak zaczęło się piekło Kongijczyków. Wymagano od murzynów, aby dostarczali coraz więcej kauczuku. Niech teraz przemówią statystyki- w 1891 r. wywieziono 100 t kauczuku, 5 lat później już 300 t, a w 1906 r. było to już 6000 t kauczuku. Taki rekordowy wynik jawił się jako gospodarczy cud w Kongo, a na rozkaz króla nie pchano już pieniędzy w Kongo, tylko chciano wyeksploatować je do zera. Zamiast podatków zbierano świadczenia w postaci kauczuku.
Jednak Belgowie zaczęli się martwić. Nie chodzi jednak o poprawienie warunków tubylcom, ale poddani Leopolda II w metropolii zastanawiali się ile kul Force Publique zużywa na zabijanie czarnych, a ile zużywa się na polowania- w końcu kule też kosztują. I tak Belgowie wpadli na jeden z najmroczniejszych pomysłów w historii ludzkości. Otóż zabitym za ,,niesubordynacje” czarnym odcinano prawą dłoń i wędzono ją, potem wkładano ją do worka z innymi odciętymi dłońmi. Poborca podatkowy, który składał raport swemu białemu zwierzchnikowi musiał pokazać tzw załączik. A owym załącznikiem były dłonie w worku. Żołnierze Force Publique dokonywali zbrodni i tortur na swoich pobratymcach bez obecności białych.
Cytując Bartosza Borkowskiego, historyka i twórcy kanału ,,Oblicza XX wieku”, który powiedział: ,,Jeżeli myślicie, że to Kongijczycy Kongijczykom zgotowali ten los to jest to błędne założenie”. Czas powiedzieć o nadzorcach, którzy okryli się złą sławą podczas ludobójstwa- głównie chodzi o Alberta de Permontiera -oficera Force Publique i Leona Fievera -komisarza prowincji równikowej. Pierwszego można nazwać ,,kongijskim Amonem Goethem”, gdyż tak samo jak komendant obozu KL Plaszow Permontier urządzał sobie polowania na przechodzących obok murzynach. Fiever dokonywał ekspedycji karnych, a podczas jednej z nich zabił osobiście 550 osób, a w czasie kolejnych karnych ekspedycji jego ofiary liczono już w tysiącach. Leopold II oczywiście o wszystkim wiedział, ale zamiatał skargi pod dywan i dalej nadawał Fieverowi i Permontierowi przywileje.
Niestety pomimo samowolki Belgów świat patrzył i nie reagował. Do czasu. Pierwsze doniesienia szły od pastorów protestanckich, ale nie dawano im wiary, gdyż uważano, że są uprzedzeni. Bardziej poważnie wzięto ten problem po wywiadzie z uchodźcą z tzw. Wolnego Państwa Kongo, który opowiedział o tych okropieństwach. Do Kongo został wysłany brytyjski konsul na Afrykę Roger Casement, który opisał wszystkie tortury i mordy na tubylcach. Jako, że był autorytetem moralnym uwierzyło mu wielu ludzi. Leopold przyciśnięty do ściany wysłał niezależną komisje, która oschle wymieniała tortury i mordy na Kongijczykach.
Spowodowało to protest znanych ludzi kultury i aktywistów. Należeli do tej grupy m.in. Mark Twain, Edmund Morel czy Józef Korzeniowski ( znany bardziej jako Joseph Conrad). Ponadto sam autor przyznał nieoficjalnie, że tworząc swoje opus magnum pt ,,Jądro ciemności” to postać Kurtza wzorował na Leonie Fieverze. W 1906 r. belgijski profesor prawa Felicien Cattier wydał książkę o sytuacji w Wolnym Państwie Kongo . Napisał w niej : ,,Państwo kongijskie nie jest państwem w ogólnym tego słowa znaczeniu. To przedsięwzięcie finansowe”. Po tej publikacji parlament zarządał od króla oddanie kolonii we władanie parlamentu. Przez 2 lata Leopold II grał na czas i wyciskał ostatnie zyski z Konga, przy okazji niszcząc wszystkie dowody świadczące o ludobójstwie. 15 listopada 1908 r. Kongo przeszło pod panowanie Brukseli i zmieniło nazwę na Kongo Belgijskie. Jednak bilans krzywd był straszny. Historycy obliczają , że mogło zostać wymordowanych ok.11 mln Kongijczyków, zaś inni naukowcy twierdzą, że nawet 15 mln. Jeżeli te szacunki nie są przesadzone to Leopold II jest na trzecim miejscu podium niesławnej listy przywódców z największą liczbą ofiar podczas swoich rządów. Tzw ,,Wielka Czwórka” wygląda następująco:
1. Mao Zedong- 80 mln
2. Józef Stalin-60 mln
3. Leopold II- 15 mln
4. Adolf Hitler- 11 mln.
,, Mordercy nie są potworami. Są ludźmi. I to jest w nich najgorsze”
Alice Sebold- brytyjska pisarka.
Źródła:
1. Oblicza XX wieku ,, Największe zbrodnie króla Belgów”
2. https://ciekawostkihistoryczne.pl/2018/03/18/krew-10-milionow-ludzi-na-rekach-ten-europejski-wladca-dla-zaspokojenia-wlasnych-ambicji-dokonal-ludobojstwa-na-niewyobrazalna-skale/
3. https://dorzeczy.pl/historia/32668/Krol-Belgii-Leopold-II-wymordowal-8-mln-ludzi-w-prywatnym-panstwie.html
4. http://dziennikarstwo.wroclaw.pl/zapomniana-zbrodnia-czyli-ludobojstwo-kongo/