
Przemoc w rodzinie to temat Tabu. Nie zawsze jest w rodzinach tak jak sobie wyobrażamy. Czasem z zewnątrz wygląda to zupełnie inaczej…
Warto również rozważyć jak wielu toksycznych ludzi pojawia się w naszym życiu. To będzie krótkie streszczenie ostatnich 13 lat mojego życia.
Jest rok 2007
Byłam po kilku nieudanych i bardzo burzliwych związkach, jestem dorosłym dzieckiem alkoholika i pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Wcześniejsze związki wyglądały trochę podobnie, ale byłam silniejsza.
2007 rok styczeń 14
Poznałam jego, jest młodszy przychodzi do mnie do domu ze szkolnym kolegą. Nie wiem, dlaczego mnie zainteresował, młodszy , taki zwykły ,zimne oczy ,skrzywdzona mina. Zaczyna mnie odwiedzać po miesiącu prawie u mnie zamieszkał.
Początki : spokojne zachowanie, podchody, powolne podważanie granic ,lekceważące podejście
Picie , używki, zero pomocy ekonomicznej , ja sponsor.
Potem : zachowania coraz bardziej agresywne ,coraz mniej udaje ,ciągle naciąga granice zaczyna mi ubliżać na temat mojego wieku, wyglądu i fizjonomii utrzymuje kontakt z wieloma kobietami -a ja ślepa
Próbuję to przerwać jest 2007/2008
Płacz, błaganie, zapewnienia miłości. Zmniejszenie agresji, przepraszanie, propozycja małżeństwa i wspólnego dziecka, całkowicie wchodzi w moja rodzinę, w międzyczasie picie , używki, agresja, przepraszanie i tak wkoło, zaczyna wyrzucać mnie z MOJEGO DOMU, przepraszanie, picie agresja coraz gorsze kontakty z moimi dziećmi, ciąża, poród dziecko, w międzyczasie jak zwykle , picie , agresja.
Chrzciny, stoły fruwają on pije na chrzcinach ledwo stoi na nogach nie wiem, czy coś dziś pamięta.
Marzec 2009 ślub , w tym dniu trzeźwy prawie do końca dobry znak ? Gówno NIE
Pracuje , rzuca jakieś grosze, na pierwszym miejscu są jego zachcianki przemoc słowna wobec domowników, ciągle pije , skupiony na sobie( coraz więcej żądań długi – MOJE)
Przeprowadzka do mieszkania, które uzyskałam, zanim go jeszcze poznałam, pierwszy błąd wpisuje go do umowy. Przemoc się nasila
Pracuje, przerwy w zatrudnieniu , pije coraz gorsze kontakty z dziećmi, coraz większa agresja, wydzielanie jedzenia . Małe przerwy coraz większa rywalizacja z moimi dziećmi. Coraz większa agresja
Problemy z dziećmi , sądy, kurator, ośrodki. Wina zrzucana na mnie i moje dzieci. Mam wrażenie że chce się ich wszystkich pozbyć i zając ich miejsce. Zaprzecza. Mówi, że są rozwydrzone i brak im wychowania. Zaczynam sobie zaprzeczać, brakuje mi sił na reakcję.
Podejmuję decyzje o zmianie miejsca. Mam wrażenie, że w innym mieście się zmieni.
Gówno !
Zła decyzja
Odizolowałam najstarsze dzieci od niego( intencje miałam dobre, chciałam ograniczyć im kontakt z nim.) z założenia dziś wiem, że to była zła decyzja. Przeprowadzka do innego miasta.
Pije codziennie jest na zasiłku rehabilitacyjnym, ma dopływ kasy, nie musi pracować.
Rzadko się awanturuje. Bada grunt w nowym miejscu, szuka uwagi innych kobiet.
Osłabia mnie emocjonalnie przerywa każdą moja próbę kontynuacji nauki, krytykuje mój wygląd. Odsuwa od znajomych. Trzeba mu przyznać, że czasem kupuje mi prezenty dziś widzę to jako próbę przekupstwa. Oszukania moich uczuć.
Dopisek z 2020 roku po terapii: metoda kija i marchewki. Znana w psychologii.
Zmiana miasta 2013 rok – Szczecin to najgorszy okres mojego życia. On idzie na zawodowego żołnierza. Pije codziennie. Zmienia się na jeszcze gorszego. Chłopcy uciekają z domu , córka mieszka osobno 700 km ode mnie. Picie, miodowy miesiąc, napięcie , awantury to codzienność. Czasem przeszkadza mu zwykła zabawa dzieci albo byle szmer, kłótnie o wszystko , mydło, jedzenie. W najgorszych momentach zostaję że wszystkim sama. Ucieka mój młodszy syn 14 latek to już nie jest zwykła ucieczka. Znowu zostaję ze wszystkim sama. Trzeba się przeprowadzić, bo są problemy z mieszkaniem. Wszystko muszę sama, bo on jest ciągle pijany. Sprawa ucieczki mojego syna jest bardzo poważna mijają miesiące, wpadam w depresję .
Staram się żyć , działam jak automat, uciekam emocjonalnie od wszystkiego. To najcięższy okres w moim życiu , na przemian obwiniam siebie i jego o to, co się stało.
Ale nie mam siły działać. On szuka miłości w sieci. Mam to w dupie, ale on kłamie tym kobietom na mój temat ,to mnie wkurza, a on uważa, że to zazdrość. Zaczynam sama szukać syna to już pół roku. Jestem bezradna, samotna a jeszcze młodszy syn sprawia problemy. A on pije sobie . I Awanturki.
Podejmuję życiową decyzję wracam do Łodzi w końcu to moje miejsce , tu miałam najbardziej pozytywny okres mojego życia. Inaczej się nie pozbieram.
Powrót 2015 rokczerwiec. Mój syn zostaje gdzieś…. tam nie wiem gdzie.
Łódź , mieszkanie za odstępne zakupione za ulgę prorodzinną na wszystkie moje
dzieci i nasze wspólne.
On znajduje prace, w końcu zaczyna płacić swoje rachunki. Ja dla niego emocjonalnie umarłam. On ma ciągle pretensje ze z nim nie rozmawiam, że się nim nie zajmuje tylko siedzę w necie. Zajmuję się poszukiwaniem zaginionych dla mnie to taki substytut normalnej egzystencji. Nie mam z nim wspólnych tematów. On mówi tylko o
sobie i swojej pracy. Jestem jak robot , pracuję, robię to co do mnie należy. On pije ,znowu sięga po narkotyki. Są awantury, interwencje policji, wyrzucanie z domu.
Oczywiście mnie, żeby nie było niedomówień. On ciągle szuka w sieci kobiet. Mam to w dupie, ale on nie chce do żadnej pójść. Dziwi mnie, tylko że te kobiety nie słyszą, że on do nich dzwoni po pijaku, i tylko po pijaku. A według niego są takie inteligentne i wykształcone nie to, co ja.. Jego słowa oczywiście. Ciągle wyrzuca mnie z domu,
twierdzi, że wszystko jest jego , potem ma przerwy w piciu. Wymogłam na nim podczas jednej z nich zmianę umowy mieszkania. To ja jestem głównym najemca. W końcu to sam by tych pieniędzy nie dostał, gdyby nie moje dzieci to pewnie jeszcze on fiskusowi by musiał dopłacić. Ma przerwy w piciu i ciągi naprzemiennie . Raz już wynajęłam mieszkanie i chciałam się wynieść i o zgrozo znowu mnie urobił , KURWAMAĆ czemu znowu dałam się zbajerować…. ???? Ulegam zostaję.
W święta 2016/2017 zostawiam go samego. Pierwsze normalne święta od 10 lat spędzam urodziców. Choć moja rodzina jest dysfunkcyjna łączą nas silne więzi. Po świętach wracam . Nadal to samo , pije, awantury, abstynencja i rollercoaster trwa. Zmienia prace ale nic więcej się nie zmienia. Ja już siadam psychicznie , mojego syna nadal
nie ma. Pracuje na czarno. Poniżej moich kwalifikacji , czuje się jak śmieć. We wrześniu 2017 roku dzwoni policja. Odnalazł się mój syn. 3 lata tyle trwał ten koszmar, którego nie życzę nikomu. Wraca do domu w październiku , początki są trudne, ogromne napięcie. Wszyscy się zmienili. Widać, że on Pan mężuś niedługo wybuchnie, już widzę jak zbiera się w nim para. Jest listopad z 3 na 4 rok 2017 on pije już drugi dzień. Z godziny na godzinę jest coraz bardziej agresywny. Kulminacja i sięga po nóż , mówi, że mnie zarżnie na śnie. Padają straszne słowa. O godzinie 4. 30 nad ranem wychodzę na komisariat policji. Lawina ruszyła. To koniec.
Dopisek 2020: tu warto przytoczyć znane z psychologii zjawisko gotującej się żaby.
Po prostu udało się w końcu wyskoczyć.
Potem przeprasza jak zawsze prosi o szansę. Ja sama nie wiem znowu, choć myślę inaczej się zgadzam. Ale wiem, że tym razem już będzie inaczej. Sprawy nie wycofam.
On na ten moment nie pije, zalewa mnie miłością i uczuciami, ale ja czuję tylko awersję. Już nie chcę z nim być.
Po kilku latach a dokładnie w 2020 roku w listopadzie czyli 3 lata po wszystkim postanowiłam wrócić do tego artykułu i uzupełnić go o dalsze losy.
Po zgłoszeniu sprawy na policję udałam się w kolejnych krokach do poradni uzależnień. Poddałam się terapii dla osób współuzależnionych. W tym czasie zmieniłam też miejsce zamieszkania. Relacje z alkoholikiem uległy znacznej zmianie. Zaczęłam budować z powrotem swoje poczucie wartości. Cały czas kontynuowałam
terapię. W międzyczasie czasie działy się różne złe rzeczy. Sprawy sądowe, rozpoznanie choroby nowotworowej. Ciężka sprawa. Psychofag bo taki dostał przydomek pojechał zarabiać za granicę. Zmieniał prace jedna za drugą i w
międzyczasie pił. Była to też ucieczka bo trwała cały czas sprawa o znęcanie się.
Poszukiwała go od czasu do czasu policja. Cóż ja miałam na głowie walkę o życie.
Rozpoznanie było paskudne rak złośliwy stopień drugi w końcu sama sobie go wychodowałam. Jego alkoholizm przestał mnie obchodzić. Jeszcze przed diagnozą złożyłam pozew rozwodowy. Cały czas korzystałam z pomocy psychologicznej.
Chorobę pokonałam. Rozwód przez epidemię koronawirusa przeciągnął się do sierpnia tego roku. Psychofag przestał pić o dziwo od lutego do sierpnia nic. Nawet dało się czasem z nim żyć. Psychofag w sierpniu zaraz po rozwodzie oznajmił że ma nową kobietę i znowu zaczął chlać. Cóż ona młodsza, bogata, wpatrzona w niego jak w Boga. Wszystko mu kupuje, wszystko finansuje. W październiku kazałam się wyprowadzić. Poszedł w podskokach. Jakby na to czekał. Cóż nadal mamy kontakt, bo mamy syna, a ja nadal korzystam z pomocy psychologicznej bo moje poczucie wartości spadło poniżej podłogi. Poczułam się jak śmieć. Jak łatwo psychopacie wymienić sobie życie kiedy to które miał zrobiło się niewygodne. Stara żona zaczęła się stawiać, nie daje pić ani rządzić, dupy też nie daje bo za bardzo nie może. Sądzę że długo będę jeszcze budować własne poczucie wartości. Przyznam że zazdroszczę mu tego jak szybko się urządził, młoda kobieta z dzieckiem, robi wszystko czego on zapragnie. Widać że już zatraciła swoje ja ,już na początku.
Nawet mi jej trochę żal.. widzę siebie sprzed 13 lat……. I on dalej chleje.
A ja nadal zbieram swoje życie do kupy. Nawet po związku z psychofagiem trzeba
przeżyć żałobę.
źródło: Życie
autor: Anonim