Proces sądowy Bartka był pełen nieścisłości i niedomówień. W aktach sprawy znajdują się dowody, które świadczą na korzyść mężczyzny. Mimo to został on skazany na 15 lat więzienia za próbę morderstwa…
Związek Bartka i Kamili wydawał się być udany. Kobieta pracowała, a mężczyzna zajmował się córeczką. Dziewczynka była bardzo związana z ojcem. Cieniem na relacji miedzy małżonkami nałożył się konflikt kobiety z jej rodzicami o sprzedaż jej mieszkania, które de facto należało do ojca Kamili. On aby uniknąć płacenia podatku zapisał je fikcyjnie na córki…
W czasie dwóch awantur domowych interweniowała policja, zostali wezwani przez ojca kobiety. Według opinii śledczych w domu małżonków miało dochodzić do aktów brutalnej przemocy. Sąsiedzi niczego nie zauważali.
A jaka jest prawda?
Medialny lincz
Media już dzień po tym wydarzeniu wydały wyrok: jest winny!
Prasa zrobiła z Bartka potwora. W prasie możemy przeczytać, że mężczyzna od 2013 roku do czerwca 2016 roku miał znęcać się nad żoną różnymi metodami. Aż w końcu miał dopuścić się próby morderstwa wypychając ciężarną kobietę z balkonu na pierwszym piętrze. Żona twierdziła, że uciekając z zamkniętego na klucz mieszkania sama próbowała zsunąć się z balkonu i to wtedy upadła. „Fałszywe” zeznania Kamili wynikać miały nie ze złej woli, a mechanizmu psychicznego powodującego, że “nie chce dopuścić do siebie świadomości, że osoba, z którą się związała” mogła zamachnąć się na jej życie.
Z ustnego uzasadnienia wyroku wyłaniał się prawdziwy horror, jakiego miała doświadczać przez lata kobieta ze strony męża. Męża którego jak określił sąd znęcał się “ze szczególnym okrucieństwem nad osobą najbliższą”. Mężczyzna miał czynić to m.in. bijąc pięścią, otwartą dłonią, metalową rurką, kablem, książką. Według orzeczenia rozbił jej także lustro na głowie, wiązał ręce, założył worek na głowę, przypalał papierosami pośladki i wbijał w nie igłę, groził zabraniem dziecka i śmiercią, nagrywał rozmowy i zmuszał kobietę by rejestrowała je sama, zmuszał do stosunku seksualnego, zamykał nagą na balkonie i wyrzucał z domu by spała w piwnicy albo na dworcu.
Mężczyzna został skazany na 15 lat więzienia i 50 tys. zł zadośćuczynienia względem ofiary.
Okazuję się jednak, że nie wszystko było tak czarno białe…
Czy sąd mógł aż tak się pomylić?
Czy został skazany niewinny człowiek?
Dowody, które świadczą na korzyść Bartka:
Balkon
Prokurator napisała w oględzinach, że miejsce zdarzenia (balkon) było miejscem trudno dostępnym nawet dla jednej osoby.
Oględziny balkonu zostały wykonane w dzień zdarzenia zaraz po wypadku. Jednoznacznie wynika z nich, że mężczyzna fizycznie nie mógł wypchnąć Kamili. Miejsce to było zagracone- brakowało na nim wolnej przestrzeni. W miejscu, w którym miało dojść do wypchnięcia stały puste kartony. Jeśli mężczyzna by stał/ poruszał by się w tym miejscu musiałyby zostać ślady – chociaż wgniecenia. Stan kartonów był nienaruszony. Nie było również żadnych fizycznych śladów szamotaniny.
Na parapecie na parterze i okolicznym murze nie było śladów biologicznych. Kamila wypadając z balkonu miała uderzyć głową o parapet piętro niżej. Biorąc pod uwagę taki przebieg zdarzeń musiałyby się znajdować w tym miejscu. Potwierdził to biegły sądowy Wojciech M.
Prokurator twierdził: że na balkonie istotnie nie było zbyt wiele miejsca, jednak przebieg zdarzeń odtworzony przez sąd był możliwy do zaistnienia, czego dowiódł choćby wynik eksperymentu procesowego.
Eksperyment procesowy nie miał żadnego wyniku, ponieważ nie został przeprowadzony do końca. Manekin nie został wyrzucony. Podczas takiej próby wypchnięcia manekina, mogło się okazać, że nie może on wypaść, ponieważ osoba wypychająca go, blokuje go na tak małej przestrzeni. Podczas eksperymentu procesowego balkon był już w zupełnie innym stanie niż podczas zdarzenia.
Urazy
Kamila stojąc plecami do balustrady balkonu, wypadając przez nią miała zrobić „fikołka”. Jednak brakuje na jej plecach śladów zranień, które wskazywałyby na taki przebieg zdarzeń. Musiałaby mieć poprzeczne ślady na plecach, w postaci zranień, zadrapań i sińców. Jej obrażenia miały całkiem inny charakter… Na rękach Bartka nie znaleziono DNA jego żony co potwierdziły badania.
Narzędzie zbrodni
Kamila zeznała, iż uciekała przez balkon podobno przed bijącym ją metalową rurką mężem. Policja przeszukała miejsce zdarzenia i jej nie znalazła. Wkrótce mieszkanie zostało sprzedane i opróżnione. Nasuwa się tu wniosek, że gdyby rzeczona rurka istniała, to powinna się odnaleźć najpóźniej podczas opróżniania mieszkania do sprzedaży.
Sędzia w pisemnym uzasadnieniu wyroku stwierdziła, że przedmiotowa rurka nie została zabezpieczana przez funkcjonariuszy Policji, lecz, że jest to zaniedbanie leżące po stronie organów ścigania, a nie mogące obciążać pokrzywdzonej i oceny jej wiarygodności. Ani słowem nie wspomniała o tym, że mieszkanie zostało opróżnione do ostatniej rzeczy przed sprzedażą jeszcze podczas trwania postępowania przygotowawczego.
Świadkowie: robotnicy
Oskarżenie mężczyzny o próbę zabójstwa zostało oparte o zeznania świadków. Byli to robotnicy układających chodnik, którzy wg opinii biegłego obserwowali zdarzenie około jednej sekundy. Mężczyźni wielokrotnie zmieniali swoją wersję wydarzeń. Nie byli pewni tego co właściwie widzieli. W ogóle nie chcieli zeznawać i zrobili to dopiero pod groźbą kary grzywny. Jeden z nich mdlał na procesie, i potrzebna była obecność psychologa. Jeden ze świadków zeznał, że prokurator domagała się od niego określonych zeznań…
Świadek ten podczas procesu na pytanie adwokata Bartka, czy odpowiadał na odczepnego, czy miał dość przesłuchania prokurator, potwierdził, że miał dość, że nie odpowiadał na odczepnego, ale odczuwał, że ma odpowiadać tak, jak tego oczekiwał prokurator. Powiedział, że miał tego już dość.
Czy na takich zeznaniach można oprzeć akt oskarżenia i skazać człowieka na 15 lat więzienia?
Nagrania i zdjęcia:
Dokumentacja wszystkich spotkań Kamili z jej rodzicami została zarejestrowana na nagraniach, które realizowała sama Kamila. Sąd mógł je odsłuchać i porównać z z zeznaniami rodziców Kamili oraz jej samej. Okazuję się, że nie zrobił tego z dość błahego powodu!
Biegły informatyk Witold S. w swej opinii napisał, że poddane przez niego badaniom nagrania, nie były możliwe do przesłuchania z uwagi na ich obszerność. Ich długość miała wynosić 573,5 godziny. Okazało się, że ich całkowity czas to: 69h:19min:22sek, a nagrania można było przesłuchać w zupełnie rozsądnym czasie…
Istnieją duże rozbieżności pomiędzy zeznaniami świadków, a treścią nagrań. Zostały nawet złożone zawiadomienia o składaniu fałszywych zeznań przez rodziców i ich córkę Kamilę, która nagrywała spotkania z rodzicami. Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie składania fałszywych zeznań, twierdząc, że nie ma znamion przestępstwa.
Sąd w uzasadnieniu wyroku twierdził że w aktach są zdjęcia Kamili ze „śladami na twarzy” wykonane pod koniec lipca i na początku sierpnia 2015 roku. W aktach nie ma takich fotografii! Zignorowane przez sąd i prokuraturę nagrania dowodzą, że w tym czasie kobieta nie miała żadnych obrażeń na twarzy. Wiedzę na ten temat dostarcza nam nagranie z dnia 5.08.2015 roku, na którym Kamila grozi ojcu, że zawiadomi policję, jeżeli będzie nachodził ją w pracy.
Mówi mu:
„Nie mam podbitego oka. Żal ci dupę ściska, że jest sprzedawane mieszkanie, dlatego to robisz”.
Świadek Aleksandra
Aleksandra zeznała, że dzień przed wypadkiem widziała się z Kamilą i nie widziała u niej jakichkolwiek obrażeń. Potwierdziła tylko, że wizyta była krótka, a Kamila była mocno zamyślona. Wspominając o treściach SMS i rozmowie telefonicznej otrzymanych od Kamili kiedy ta była w szpitalu nic nie wspomina o tym, że Kamila mogła być wcześniej pobita przez męża. Kobieta zeznała za to że pobitą przyjaciółkę widziała niedługo przed urodzeniem drugiego dziecka. Ale w tym czasie Bartek przebywał już w areszcie. Więc nie mógł być jego sprawcą… Podczas procesu nikt na to nie zwrócił uwagi…
Sędzia przywołując w uzasadnieniu wyroku zeznania Aleksandry, zupełnie je zmieniła pisząc, że Aleksandra widziała Kamilę dzień przez wypadkiem z podbitym okiem i że już ze szpitala Kamila powiadomiła ją, że dzień przed wypadkiem, została pobita przez Bartka.
Walka o mieszkanie
Od jakiegoś czasu Kamila z mężem toczyła spór o sprzedaż mieszkania, które użytkowali. Mieszkanie było zapisane na nią i jej siostrę, ale faktycznie należało do jej ojca, który wykonał ten zabieg, aby uniknąć płacenia podatku. W lutym 2016 roku sąd zniósł współwłasność mieszkania i nic nie stało na dradze, aby je sprzedać. Ojciec kobiety próbując zatrzymać sprzedaż mieszkania zgłosił do MOPSU, że w domu córki ma dochodzić do aktów przemocy. Dowody, które nie potwierdzają tej wersji, znajdywały w nagraniach, które realizowała przez trzy lata Kamila, którymi sąd w ogóle nie był zainteresowany, a dnia 21 .02.2020 roku wydał postanowienie o zniszczeniu dysku, na którym te nagrania się znajdowały.
Kiedy nie zadziało fałszywe oskarżenie o przemoc domową Marek 18.04.2016 roku złożył kolejne doniesienie. Tym razem oskarżył córkę o nękanie swoich rodziców… Czy ofiara przemocy domowej może być sprawcą nękania?
Psycholog
Zgodnie z opinią biegłej psycholog, Kamila nie przejawia skłonności do kłamstwa, fantazjowania, zniekształcania rzeczywistości czy uzupełniania luk pamięciowych fałszywymi zmyśleniami. Złożone przez świadka zeznania miały spełniać kryteria wiarygodności.
W uzasadnieniu wyroku sąd w oparciu o opinię biegłej psycholog napisał, że Kamila kochała swojego męża i nie mogła dopuścić myśli, że chciał ją zabić, więc zaprzeczała temu w swojej świadomości i w efekcie tego został uruchomiony mechanizm wyparcia z jej pamięci okoliczności wypchnięcia jej przez męża z balkonu, dlatego przez cały proces konsekwentnie zeznawała, że sama wyszła z balkonu. Sąd stwierdził, że opinia biegłej jest wiarygodna.
Biegła psycholog z jednej strony twierdzi, że Kamila nie uzupełnia luk pamięciowych fałszywymi zmyśleniami, a z drugiej strony twierdzi, że wyparła z pamięci fakt wypchnięcia jej przez męża? Więc jak rozumieć dokładny opis Kamili tego, w jaki sposób wyszła sama z balkonu?
Sąd wsparł się tą sprzeczną wewnętrznie opinią biegłej i odrzucił zeznania Kamili o jej samodzielnym wyjściu z balkonu, które były spójne z dowodami zebranymi w aktach. Dlaczego?
7 metrów pod ziemią
Matka Kamili, Ewa na jednym z nagrań, które realizowała Kamila, po tym gdy została oszukana przez swoją córkę, mówi do niej zdenerwowana, aby „poszła sobie do szkoły aktorskiej”.
Zeznania Kamili od samego początku były niespójne. Jednak sąd wziął je za pewnik. Miesiąc po ogłoszeniu wyroku udzieliła wywiadu w programie „7 metrów pod ziemią”, gdzie po raz kolejny zmieniła swoją wersję wydarzeń ubarwiając je o nowe fakty… Kamila w szpitalu zeznała, że:
Była jakaś kłótnia o kasę fiskalną, że mąż chciał ją wziąć, chociaż nie mógł, więc ona wówczas zadzwoniła po swojego ojca. Kamila wskazała, że wtedy chyba po raz pierwszy doszło do jakiejś potyczki fizycznej z mężem. Była wtedy u nas Policja i zabrała męża.
Z notatek policyjnych zawartych w aktach sądowych pojawia się całkiem inny obraz sytuacji. Mężczyzna nie został zatrzymany przez funkcjonariuszy oraz nie stwierdzono oznak przemocy fizycznej…
We wspomnianym wywiadzie w programie „7 metrów pod ziemią”, Kamila zupełnie inaczej przedstawia początek przemocy:
Reporter: Ten pierwszy moment, kiedy to było coś więcej niż popchnięcie?
Kamila: Myślę, że jakieś mocniejsze uderzenia, a później pierwsze pobicie. Pamiętam, że to pierwsze pobicie było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. I żeby to nie trwało dłużej padłam na ziemię i udawałam, że zemdlałam. I wtedy mój były mąż zaczął płakać tak, jakby się zreflektował, że zrobił coś złego. Wołał do mnie, żebym się obudziła i po chwili ja zaczęłam się przebudzać.
Reporter: I jak on się zachowywał? Przepraszał cię?
Kamila: Tak, przepraszał. Mówił, że nie wie, jak to się stało, później po tym zdarzeniu był bardzo czuły i po tym zdarzeniu życie wróciło do normy.
Warto dodać, że tej historii próżno szukać w całych jej zeznaniach, jakie złożyła w sprawie.
Styczeń 2017 Kamila opublikowała w Internecie opis drastycznej przemocy, która później została wciągnięta do sprawy, jako „fakt”. Opisuje w nim:
Że mąż położył mnie na ziemi w kuchni, związał za ręce do tyłu, związał też nogi, na głowę nałożył worek na śmieci, ściągnął spodnie i pośladki przypalał papierosem i z tego, co pamiętam, to nakłuwał też igłą. Nie wiem, ile tak leżałam może godzinę lub półtorej, aż w końcu przeciął więzy, to były plastikowe paski i pozwolił iść spać.
Gdy sąd próbuje dociec szczegółów, Kamila twierdzi, że taka sytuacja miała miejsce tylko raz i było to rok przez wypadkiem.
Kamila umieszcza to zdarzenie w połowie 2015 roku. Nagrania, które realizowała w tym okresie ukrytą kamerą ze spotkań z rodzicami, nie wskazują, aby miała miejsce okrutna przemoc. Jednak pamiętajmy, że ofiary potrafią dobrze się maskować.
Jednak w czasie procesu sama podważyła te zeznania podając inne ramy czasowe, w których miało dochodzić do przemocy, mówiąc, że ta prawdziwa przemoc zaczęła się od początku 2016 roku, a wcześniej były krzyki, przemoc psychiczna oraz incydentalne szturchnięcia.
I warto przypomnieć, że Kamila w 2019 roku, udziela wywiadu i w nim opowiada jakąś zupełnie nową historię, która w żaden sposób niebyła poparta zeznaniami z rozprawy oraz dowodami. Wskazuje całkiem inne wydarzenie jako początek przemocy..
Więc kiedy się ona zaczęła? Można tłumaczyć, że kobieta doświadczyła traumy i dopiero teraz z nią walczy i wyjawiła prawdę na wizji… Ale czy tak było?
Walka
To tylko część nieprawidłowości, które znajdują się w uzasadnieniu wyroku sądu. Bliscy Bartka walczą o niego, ale ciągle odbijają się od muru. Piszą do prokuratury, sądu, ministerstwa sprawiedliwości wykazując błędy procesowe. Myślę, że w świetle przedstawionych niejasności powinno dojść do ponownej rozprawy, która by raz na zawsze wyjaśniła wszystkie aspekty tej sprawy. Tu rodzi się pytanie:
Czy to niewinny człowiek został skazany?
„Sprawa jest w toku, Sąd Najwyższy może zdecydować o uchyleniu wyroku. Nie mam możliwości wpływu (i całe szczęście) na sposób orzekania przez sądy, a więc zmuszony jestem doradzać Pani cierpliwość i wiarę w sprawiedliwość” – wiadomość od znanego polityka…
Jest nadzieja!
Tekst powstał dzięki współpracy z Ciocią Bartka.
Opracowała Nika
Dokumentacja sprawy znajduję się do wglądu redakcji
Doniesienia medialne:
https://tvn24.pl/pomorze/gdansk-wypchnal-ciezarna-zone-z-balkonu-jest-prawomocny-wyrok-ra986905-2302277 https://gdynia.naszemiasto.pl/tag/wypchnal-zone-z-balkonu
Wywiad z Kamilą
https://vod.pl/programy-onetu/7-metrow-pod-ziemia-przemoc-domowa/0e6cc8p https://natemat.pl/270291,ofiara-przemocy-domowej-opowiada-o-swoim-zyciu-z-mezem-przemocowcem