Pedofil animator z Centrum Zabaw

„Jeśli chcesz zorganizować dla swego dziecka imprezę, zgłoś się do nas. Możemy przygotować pełne zabawy przyjęcie dla dzieci od 5 do 18 lat. Damy wam do dyspozycji świetny ośrodek wypoczynkowy z domkami (…)”

Tak wyglądała oferta Centrum Zabaw Fun Park, w której pracował Marek M. (38 lat), animator kultury, sportu i rekreacji, a wcześniej dziennikarz trzech stacji radiowych. Wspaniały i przykładny ojciec trójki dzieci, działacz społeczny… Teraz, czytając na pozór zwykłe ogłoszenie, przechodzi nas dreszcz, bo wiemy, kim naprawdę był.

– Jak ujawniono, Marek M. nie tylko wykorzystywał zaufanie dzieci, ale także podstępnie podawał im środki znoszące możliwość świadomego odbioru bodźców i świadomej obrony w celu doprowadzania małoletnich do czynności seksualnych. Zdarzenia te utrwalał przy użyciu telefonu komórkowego – przekazała Prokuratura Krajowa.

Marek był ohydnym pedofilem, który świetnie wtopił się w otoczenie. Jego powierzchowność w żadnym stopniu nie sugerowała, jak bardzo zły i zepsuty jest w środku. Był wielkim, dobrze zbudowanym mężczyzną, ważącym ok. 120 kg – taki przysłowiowy „misiek”. Osoby te zawsze wzbudzają w nas zaufanie i ciepłe uczucia. Jednak w tym przypadku było inaczej… Marek na co dzień pracował w Fun Park – centrum zabaw dla dzieci zabaw, położonym 15 km od Bydgoszczy. Kusił rodziny bogatą ofertą: trampoliny, paintball, zjeżdżalnie, bilard, noclegi w domkach campingowych. Wręcz idealne środowisko dla takiego zwyrodnialca. Czuł się tu jak ryba w wodzie. Dzieci go uwielbiały, a rodzice uważali, że to animator z powołania…

Krótko przed zatrzymaniem w 2017 roku Marek organizował jeszcze koncerty charytatywne. Dzięki temu ciągle zdobywał zaufanie dzieci, a szczególnie ich rodziców. Osoby znane w regionie robiły sobie z nim zdjęcia. Był powszechnie uznawany za człowieka, który oddał serce dzieciom…

Człowiek orkiestra, nie było dla niego sprawy nie do załatwienia. Gdy otworzył Fun Park w Borównie, nie narzekał na brak pracy. Przyjeżdżały dzieci z rodzin zastępczych, z domów dziecka, ale także rodziny z dziećmi, często znajomi Marka M. Organizował eventy dla dużych firm, dla miasta Bydgoszczy, był także animatorem w Centrum Rozrywki Ekstremalnej, działał jako wychowawca w grupach harcerskich. Chciał być jak najbliżej dzieci – mówiła osoba z otoczenia pedofila.

Był wiceprezesem Fundacji W.R., dla której organizował wydarzenia pod hasłem „Stop wykluczeniu osób najbiedniejszych”. To dzięki powołaniu się na nią stworzył centrum zabaw, które było tylko przykrywką dla pedofilskiej działalności…

Rodzice, uważając Marka za wspaniałego opiekuna, człowieka dobrej woli i aktywnego działacza fundacji powierzali mu swoje dzieci. Nieraz spędzały same, noc w campingach tylko w towarzystwie animatora, gdzie dochodziło do prawdziwego horroru…

Wykorzystywał głównie chłopców w wieku od 6 do 12 lat… Często próbował się z nimi zaprzyjaźnić i wzbudzić w nich zaufanie. Ofiary nie umiały się poskarżyć na dziwne i niepokojące zachowanie animatora. Przecież ich rodzice mu ufali… Może to oni coś źle zrozumieli? Marek faszerował dzieci środkami odurzającymi! Mężczyzna zamawiał z nielegalnych źródeł psychotropy, które podawał swoim ofiarom. Tłumaczył dzieciom, że to środki na komary albo lek na przyrost mięśni…

Gdy jego ofiary traciły przytomność, gwałcił je, molestował – robił straszne rzeczy!

„Marek M. gwałcił, kazał się dotykać lub odurzone dzieci dotykał swoim członkiem i penetrował odbyt palcami. Wszystko to filmował lub robił zdjęcia. Najpierw usypiał, a później zakuwał w kajdanki i zaklejał taśmą oczy. Kilku chłopców było w ten sposób potraktowanych wielokrotnie. Dzieci nie skarżyły się rodzicom, bo nie pamiętały, co się z nimi działo.”

Przychylność 11 – 12-latków kupował dzięki alkoholowi, papierosom oraz marihuanie. Jeden z chłopców wyznał, że Marek podawał mu zioło i proponował współżycie płciowe, „by sprawdzić, czy ma wytrysk”. Gdy odmówił, podał mu potem jakiś środek, po którym ten spał twardym i mocnym snem. Obudził się koło południa. Bez majtek…

Swoją 11-letnią ofiarę poznał w czasie kilkudniowego pobytu w ośrodku sportów ekstremalnych. Marek szybko zdobył zaufanie całej rodziny i podtrzymywał znajomość. W sierpniu 2015 roku pedofil po raz pierwszy dopuścił się molestowania chłopca – co utrwalił na telefonie. Pół roku później podał mu środki, po których stracił przytomność. Robił chłopcu obrzydliwe i ohydne rzeczy! Wszystko również zarejestrował. Tydzień później ponownie go odurzył i tym razem zgwałcił analnie! Do gwałtów dochodziło wielokrotnie: w jego mieszkaniu, w domkach campingowych przy Fun Park.

W sierpniu 2016 roku zgwałcił siedmiolatka, a we wrześniu sześcioletnie dziecko. Śledczy ustalili te ofiary na podstawie zdjęć i filmów, które pedofil nakręcił.

Jedną z ofiar, którą nagrał aż na 3 filmach, był chłopiec w wieku 7 – 11 lat. Niestety, nie udało się zidentyfikować ofiary. Na nagraniu widać jak pedofil skuł go kajdankami, zakleił taśmą oczy, a potem potwornie zgwałcił i molestował go…

W październiku 2016 roku Marek nagrał sześć drastycznych filmów pornograficznych z dziewięcioletnią ofiarą.

Ostatnie zdjęcia i filmy są z 23 października 2016 roku. Później pedofil już nic nie nagrał. 5 grudnia usuwa z nieznanych powodów z laptopa 172 pliki graficzne i trzy filmy…
Marek wykorzystywał głównie chłopców z biedniejszych rodzin. Jako działacz, który charytatywnie pomagał dzieciakom, proponował darmowy wyjazd za miasto i inne atrakcje… Dzięki swojej działalności w fundacji miał idealną przykrywkę. Dostęp do ofiary był nieograniczony, a wdzięczność nie pozwalała dzieciom wcześniej wyjawić swoich podejrzeń…

Jednak rodziny, które całkowicie pokrywały, koszt pobytu swoich dzieci w Fun Park również nie mogły czuć się bezpiecznie. Jedna z matek usłyszała od swojego dziecka, że pan Marek brał na kolana i mył. Było to dziwne, ponieważ dzieci były już w tym zakresie samodzielne.
Niepokój już wcześniej mógł wzbudzać profil Marka na Facebooku. Tam wizerunek działacza i odpowiedzialnego ojca trójki dzieci daleko odbiegał od przyjętych norm społecznych…

„Potężnej budowy mężczyzna często w towarzystwie dzieci przebiera się za dziwne postaci – na jednym zdjęciu głowa owinięta folią, na drugim na klatce piersiowej ma przepasany króciutki przezroczysty materiał a’la bluzkę, na twarzy balon w zasadzie przypominający prezerwatywę”.

Opis zdjęcia: „Nic się nie dzieje, la la la la. Nikt się nie bawi, la la la la…..”

Screen ze strony facebookowej:
„Jestem dumna z bycia dziewicą” podpisany „Taka sytuacja… Kto zajarzy, niech komentuje”.

Marek został zatrzymany w marcu 2017 roku, ponieważ niektóre z dzieci w końcu zaczęły się skarżyć na utratę pamięci oraz mówiły o dziwnych tabletkach, jakie serwował im animator. Policja zabezpieczyła telefon i twardy dysk z laptopa. Informatykom udało się odzyskać zdjęcia i filmy pornograficzne z udziałem Marka i jego nieletnich ofiar. Na podstawie billingów zlokalizowano miejsca i czas przestępstw.

To byłby dla nich szok i jeszcze większa krzywda – stwierdził śledczy.

„Policjanci prześledzili drogę zakupu psychotropów przez pedofila. Zwykle zamawiał je za pomocą SMS; u dostawców, którzy pozyskiwali te środki na lewo, bez recept. M. zwykle pytał, czy substancja jest w tabletkach, kapsułkach czy kroplach. Preferował tą ostatnią. Oczekiwał dostawy w czwartek wieczorem, a najpóźniej do 15.00 w piątek, bo głównie w weekendy organizował imprezy i wyjazdy dla dzieci. Najchętniej kupował psychotrop o nazwie: „N” w postaci kropel, stosowany w leczeniu bezsenności. Ta substancja wprowadzała ofiarę w szybki i głęboki sen. W instrukcji można przeczytać, że efektem jej działania mogą być: utrata przytomności, zniesienie świadomości i bólu. Stosował też substancję psychotropową „G”; bezwonną, bezbarwną, pozbawioną smaku i łatwo rozpuszczającą się w wodzie, powodującą utratę świadomości i… amnezję.”

Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok, który zapadł w Bydgoszczy. Marek za gwałty pedofilskie spędzi za kratami 25 lat. Potem na stałe ma być umieszczony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.

Psycholog, która zeznawała w procesie w charakterze biegłej, stwierdziła u Marka „zaburzenia preferencji seksualnej i skłonność do pedofilii, a także bezkrytyczne nastawienie do swoich zachowań i brak empatii do swoich ofiar.” Biegły psychiatra uznał, że mężczyzna jest poczytalny.

Sposób działania i umiejętność wtopienia się Marka przypominają mi seryjnego mordercę John’a Wayne’a Gacy’ego. Obaj zwyrodnialcy byli szanowanymi obywatelami w swojej społeczności. Udzielali się na rzecz dzieci – Marek był animatorem oraz działał w fundacji, a Gacy przebierał się za Klauna Pogo i dawał przedstawienia dla dzieci w szpitalach, również ta dwójka udzielała się charytatywnie. Tak samo gustowali w młodych chłopcach, których molestowali, gwałcili, a nawet torturowali. Gacy ma na swoim koncie przynajmniej 33 ofiary…
Co by mogło się stać, gdyby Marek nie został schwytany?

Opracowała GoSia Nieć
Korekta Aleksadra Jursza

* PROSIMY O NIE PODAWANIE PERSONALIÓW ANI ŻADNYCH DANYCH OSÓB ZAWARTYCH W ARTYKULE.

Źródła:

Animator odurzał i gwałcił dzieci


https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/bydgoszcz-animator-z-parku-rozrywki-uslyszal-35-zarzutow-pedofilskich/lng9ttc
https://nowosci.com.pl/bestia-w-masce-animatora-kultury-i-opiekuna-dzieci/ar/13188003

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments