Do zbrodni doszło w styczniu 2018 roku w Lubinie. Z akt sprawy wynika, że 33-letnia kobieta chwyciła nóż i zaczęła dźgać swoje córki, gdzie popadnie. 12-letnia Emilka i 13-miesięczna Laura zginęły od ran kłutych. Sama Celina W. próbowała popełnić samobójstwo. W toku śledztwa wykazano, że kobieta była poczytalna, a ona sama nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego zabiła swoje córki. 12-letnia Emilka dostała ponad 50 ran kłutych i zginęła jako pierwsza. Kobieta została skazana na dożywocie i może starać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 30 latach. W toku śledztwa i procesu nie udało się ustalić jej motywów. To, co opiszę niżej, jest tylko domniemanym przebiegiem zdarzeń.
– Dlaczego, mamusiu? – Zapytała Emilka, a jej koszulka zrobiła się rubinowa od krwi.
Dziecko pytało coraz słabszym głosem. Krew sączyła się z wielu ran na rączkach i tułowiu, a ona patrzyła blaknącym, zdumionym wzrokiem na matkę. Celina W. patrzyła na swoją córkę, łzy jej ciekły po policzkach, ale dalej dźgała. – Mamusia nie ma innego wyjścia… tak będzie lepiej. – Ostatni cios wszedł mocno w okolicę obojczyka. Z ust i nosa dziewczynki pociekła krew. Ciało zwiotczało i bezwładnie osunęło się na podłogę. Celina W. wstała i poszła do pokoju obok, a tam w łóżeczku spala słodko 13-miesięczna Laura .
–Ukarzę cię, skurwysynu…
Wbiła w ciało córeczki nóż po rękojeść, powtarzała ciosy, aż z ciałka została jednolita krwawa rana. Kilka godzin później policja w obecności ojca młodszej Laury, który był konkubentem Celiny W. weszli do mieszkania. Ich oczom ukazał się makabryczny widok. Rodem z najgorszych horrorów. Nawet policjanci z wieloletnim stażem mieli problem, aby znieść widok zmasakrowanych ciał dzieci. W korytarzu obok drzwi, w kałuży krwi siedziała nieprzytomna Celina W. Ciała dziewczynek ułożone były obok siebie na wersalce, obrażenia wskazywały na jedną olbrzymią pulsującą ranę. Okazało się, że 12-letnia Emilka jeszcze żyje. Natychmiast rozpoczęto reanimację dziewczynki. Emilkę przewieziono do szpitala. Do tego samego przewieziono też Celinę W. Nad ranem dziewczynka mimo usilnych starań lekarzy zmarła, obrażenia wewnętrzne były zbyt rozległe. We wszystkich mediach krajowych wybuchła sensacja o dzieciobójczyni. Ona sama uniknęła śmierci. Ale czy miała pecha, czy szczęście? Celina W. nie miała lekkiego życia. Wychowała się w patologicznej rodzinie, w której dominował alkohol i przemoc domowa. Po kilku latach matka Celiny odeszła od ojca alkoholika, ale koszmar z dzieciństwa odcisnął trwałe piętno na kobiecie. Z powodu braku poczucia własnej wartości szukała mężczyzn raczej dominujących – w jej mniemaniu dających poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, znalazła takiego.
Dalej już schemat: wpadka, dziecko, wspólny dom, szara rzeczywistość, rozczarowanie i rozstanie. Pierwszy partner Celiny nie był gotowy na wspólny dom, do tego był porywczy, więc i ręka czasem poleciała w jej stronę. Po jakimś czasie po prostu od niej odszedł. Po tym wszystkim Celina jako samotna matka musiała zakasać rękawy i wziąć się do pracy, żeby utrzymać siebie i córkę. Miała mnóstwo niespełnionych marzeń i aspiracji. Ale musiała niestety zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Poznała kilku facetów, ale były to raczej przelotne znajomości. Jej marzyła się wielka miłość, a faceci raczej szukali przygód. Kiedy poznała Janusza, miała poczucie, że złapała Pana Boga za nogi. Poznała go w sklepie, w którym pracowała, przystojny, szarmancki i ciepły szybko zawrócił jej w głowie. Dobrze zarabiał, miał stałą pracę i sprawiał wrażenie poukładanego i opiekuńczego faceta. Zakochała się bez pamięci. Para szybko weszła na poziom erotyczny, ale w jej wyobraźni już pojawił się dom z ogrodem, psem i wspólna przyszłość. Wydawało się jej, że Janusz tę miłość widzi podobnie do niej. Po krótkim czasie zamieszkali razem. Janusz nawiązał dobrą relację z Emilką. Celina wiedziała, że Janusz podoba się innym kobietom. Ale to jej tylko schlebiało. Czuła się wyróżniona, że to właśnie ją wybrał. Idylla pary trwała kilka lat. Wydawało się, że jest to związek idealny. Celina chciała sformalizować związek, ale Janusz wolał pozostać w wolnym związku. Tu właśnie na tym tle w związku pojawiły się zgrzyty. Celina traciła cierpliwość, tym bardziej że wkrótce okazało się, że oczekuje kolejnego dziecka. Plany matrymonialne zeszły na dalszy plan, a dziecko zaczęło wypełniać jej czas. Janusz wydawał się być szczęśliwym ojcem. Ale nadal unikał tematu małżeństwa. Twierdził, że trzeba oszczędzać na przyszłość córeczki i to jest ważniejsze od niepotrzebnych wydatków na ślub. Jak to często bywa, małe dziecko zmieniło dotychczasowy idealny związek. Płacz, kolki, pieluszki i nieprzespane noce zaczęły być codziennością. O seksie nie było mowy. Na idealnym związku zaczął się kłaść cień. Celina chodziła wiecznie niezadowolona i rozdrażniona. A Janusz coraz więcej czasu spędzał w pracy. W jej głowie zaczęły się myśli, że Janusz ją zdradza. Po dawnej namiętności nie było śladu, a jej ukochany zmienił się zupełnie.
Pewnej nocy, kiedy dzieci spały, a Janusz był na nocnej zmianie w pracy, Celina sprawdziła jego komputer. Wśród stron, które przeglądał, było sporo o treści pornograficznej. Dogrzebała się również do jego profilu na portalu społecznościowym. Przejrzała rozmowy na czacie. Jedną z nich okazała się być rozmowa z jej przyjaciółką z pracy. Miała ona wydźwięk flirtu. Celinę zatrzęsło. Zauważyła, że Janusz żali się na nią. Że stała się kłótliwa, po seksie nie ma śladu. Wyglądało na to, że szukał kogoś, komu mógł się zwierzyć. Z treści rozmowy nie wynikało, że szukał przygód, ale w jej głowie wyglądało to zupełnie inaczej. W jej głowie nastał już jeden scenariusz: ona zajmowała się domem i dziećmi, a on flirtował w najlepsze. Kiedy wrócił rano do domu wybuchła karczemna awantura. Słychać było tylko jej wrzaski i płacz dzieci. Kiedy już wygarnęła mu pornografię i czat z przyjaciółką, Janusz trzasnął drzwiami i wyszedł z domu. Od tego momentu awantury i sceny zazdrości stały się prawie codziennością w ich związku. Celina okazała się chorobliwie zazdrosna. Każdy SMS, telefon, każde wyjście i spóźnienie interpretowała jako kontakty Janusza z kochanką. Zarzucała mu chodzenie na prostytutki, a nawet w pobliskich sklepach widziała same jego kochanki. Jak można się domyślić, awantury słyszeli wszyscy sąsiedzi, do domu zaczęła przyjeżdżać policja, a rodzinie założono niebieską kartę. Po jakimś czasie nie wytrzymał, przeniósł się do osobnego pokoju i zapowiedział, że w kolejnym miesiącu się wyprowadzi. Świat Celiny zaczął się osuwać.
Dwa dni do wyprowadzki Janusza. Tego dnia w domu Celiny była też jej matka, Janusz miał nocną zmianę. Matka Celiny widziała, że w życiu córki coś złego się dzieje, ale nie chciała się wtrącać. Chciała ją odciążyć w opiece nad dziećmi. Ale Celina kazała jej jechać do domu. Stwierdziła, że da sobie już radę sama i wkrótce pójdzie spać. W domu została Celina W. z Emilką i małą Laurą. Laura smacznie spała, Emilka grała na komputerze, w domu było cicho. Słychać było tylko tykanie zegara. Celina wiedziała już, co chce zrobić. Czekała, aż wybije północ i odbierze Januszowi to, co miał najcenniejszego. Za całe zawiedzione oczekiwania i zdeptaną dumę ukaże go tak, że nigdy o niej nie zapomni. Do końca jego dni będzie jego najmroczniejszą obsesją. Prawdopodobnie zapatrzona w ekran komputera Emilka nie usłyszała kroków matki. Pierwszy cios uderzył dziecko w ramię. Z obdukcji lekarskiej wynika, że dziewczynka się broniła. Cały przebieg zdarzenia opisaliśmy na początku. Wzięła zakrwawione ciała swoich córeczek i przeniosła je na wersalkę. Następnie podcięła sobie żyły z myślą, że Janusz będzie żył z myślą, że nie może jej ukarać. Usiadła w przedpokoju w pobliżu drzwi wyjściowych. Krew wypływała haustami z jej nadgarstków. Po jakimś czasie odleciała.
Jednak Celina miała pecha lub szczęście. Ciężko to stwierdzić. Janusz wrócił trochę wcześniej z nocnej zmiany. Źle się poczuł i postanowił wyjść wcześniej z pracy. Kiedy był pod drzwiami, zobaczył wypływającą spod drzwi krew. Nie mógł otworzyć drzwi, więc wezwał policję i pogotowie. Celina W. została przewieziona na intensywną terapię. Druga karetka zabrała Emilkę, która jeszcze dawała oznaki życia. 13-miesięczna Laura niestety nie żyła.
Przebieg zdarzeń nie jest prawdziwy. Został odtworzony na podstawie śladów i opinii biegłych. Wszystkie dane personalne zostały zmienione.
Autor: Renata Waligórska
Korekta: Aleksandra Jursza
👉Zostań naszym patronem i wspomóż nasz rozwój:
https://patronite.pl/Anatomiazła
…
Wszystkim darczyńcom serdecznie dziękujemy – jesteście częścią nas!!🤝
Źródło: Detektyw wydanie specjalne 4/2019 artykuł Krzysztofa Struga pod tytułem” Matka Śmierć”
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24264563,13-miesieczna-laure-i-12-letnia-emilie-zadzgala-nozem-sad-nie.html