Czy w walce z terroryzmem powinno się stosować tak zwane środki specjalne?
Jaką terroryści powinni ponieść karę?
Czy jest różnica między walką z terroryzmem, a walką z terrorystami?
Skąd pewność, że ktoś jest terrorystą?
Autobiografia Murata Kurnaza – „Guantanamo. Pięć lat z mojego życia” zmusza do zastanowienia się nad tym, czy faktycznie warto generalizować i czy prawda zawsze leży po jednej stronie, a przy tym opisuje wydarzenia, które trudno pojąć umysłem i w które trudno uwierzyć.
„Stałem na schodach, matka była już w sypialni. W ciemności nawet jej nie widziałem.
– Salam alejkum – powiedziałem.
– Alejkum salam – odrzekła.
Wtedy widziałem ją ostatni raz.
Do dwudziestego piątego roku życia.”
Murat Kurnaz – urodzony i wychowany w Bremie dziewiętnastolatek tureckiego pochodzenia postanawia bliżej poznać wiarę swoich przodków. W tym celu wyjeżdża do Pakistanu, by studiować Koran. W dniu powrotu, 1 grudnia 2001 roku, niedaleko lotniska w Peszawarze zostaje nagle aresztowany pod zarzutem działalności terrorystycznej. Do końca nie wiadomo na jakiej podstawie… Czy dlatego, że był rosłej budowy, miał na sobie ciężkie, skórzane buty, które uznano za wojskowe? Komendanci kontrolują jego wizę i paszport. Wypytują, dla kogo pracuje. Po kilku przesłuchaniach, które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, zakuwają go w kajdanki i zarzucają mu na głowę płócienny worek. Po trwającej pół dnia jeździe Kurnaz i policjanci docierają na miejsce. W tym momencie zostaje przewieziony jako wróg Ameryki do obozu Guanatanamo, na Kubie. Bez sądu i bez wyroku zostaje skazany na przebywanie w niewyobrażalnie okrutnych, przerażających, uwłaczających warunkach. Do Niemiec wróci dopiero po pięciu latach…
Murat do Pakistanu wyjechał krótko po atakach na World Trade Center, przed wybuchem wojny w Afganistanie. Warto zaznaczyć, że w listopadzie tego roku George W. Bush wydał rozkaz na prawach którego zezwalano na przetrzymywanie obywateli innych krajów, podejrzanych o terroryzm, przez dowolny czas, w dowolny sposób, bez stawiania zarzutów. Nie mogli oni również wnosić skarg, ani ubiegać się o sądowy proces. Dodatkowo Amerykanie płacili Pakistańczykom trzy tysiące dolarów za każdego potencjalnego terrorystę. Sami Amerykanie przyznali się Muratowi, że kupili go za taką kwotę podczas jednego z niekończących się przesłuchań.
” Żołnierz przyciska mi głowę do piersi. Słyszę krzyki, wołania – to głosy innych więźniów. Nagle czuję uderzenie w głowę. Przewracam się. Leżę na boku. Dostaję kopniaka w brzuch. Po raz pierwszy ktoś mnie bije. Butami stają mi na rękach i na nogach, na grzbiecie. (…) Wiążą mnie na podłodze. Ktoś kopie mnie w plecy.”
Murat opisuje ze szczegółami lot do Guantanamo i pięcioletni pobyt w tym więzieniu, które dla wielu obrońców praw człowieka jest po prostu obozem koncentracyjnym. Wspomina jak podróżowali, przykuci łańcuchami do podłogi, związani, z zasłoniętymi oczami, bici za każdą próbę rozmowy. Najczęściej tortury mają na celu upokorzenie pojmanego. Ludzie są rozbierani do naga i zostawieni bez ruchu, skuci, zabrania się im modlitwy, są zamykani na całe godziny w chłodziarkach, pozbawiani dostępu do pożywienia, bici, podtapiani, podwieszani za ręce pod sufitem. W Bremie Murat studiował sztuki walki, boks i karate, pracował jako ochroniarz. Tutaj został zrzucony do poziomu nic nie znaczącego podmiotu, więźnia, rzekomego terrorysty, człowieka „gorszej kategorii”. Cały czas ktoś pyta: „Czy znasz Osamę?”, „Gdzie jest Osama?”.
Murat opisuje jak zawisł pod sufitem za ręce, metr od ziemi. Obserwuje drugiego, wiszącego nieopodal człowieka. Jest sino-blady, jego ciało jest opuchnięte. Nie kołysze się, a głowa zwisa mu na boku.
„Doktor mieszkał w Pakistanie od dwudziestu lat. Jego dzieci wychowywały się w tym kraju i chodziły tam do szkoły. W miasteczku znali go niemal wszyscy. Pewnej nocy policja wyciągnęła go z łóżka. Stanęli w drzwiach, ostrzelali okno i wdarli się do sypialni. Związali go na podłodze, na oczach przerażonej żony i dzieci. Jakiś czas trzymali go w więzieniach pakistańskich, a następnie za opłatą przekazali Amerykanom jako terrorystę.”
Murat Kurnaz jest jedynym człowiekiem, który żywy opuścił mury Guantanamo i zdecydował się opisać swoje przeżycia. Powieść Murata wywołała dyskusje na całym świecie na temat obozów Guantanamo. Miejsce, które bardziej niż więzienie przypomina obóz koncentracyjny z okresu II wojny światowej, nadal funkcjonuje. „Guantanamo: Pięć lat z mojego życia” to powieść, która szokuje, budzi refleksje. Człowiek zostaje pojmany bez sądu, bez wyroku, bez dowodów, tylko dlatego, że jest muzułmaninem. Pięć lat spędza w nieludzkich warunkach, w miejscu, w którym ludzi poddaje się elektrowstrząsom, podtapia i odcina im się chore kończyny. Książka stawia ważne pytania… O to, jak rozpoznać terrorystę. O to, jakie są granice ludzkiej wytrzymałości. O to, gdzie leżą granice człowieczeństwa.
Źródło:
M. Kurnaz „Guantanamo: Pięć lat z mojego życia”
Opracowała: Natalia Montewska