Od niepamiętnych czasów, kara śmierci była powszechnie stosowana na całym świecie. Działo się tak z wielu przyczyn, głównie tych ekonomicznych, bo po co utrzymywać przy życiu morderców…
Najstarszym spisanym zbiorem praw jest Kodeks Hammurabiego, zredagowany i spisany w XVIII w. p.n.e. za panowania króla Hammurabiego, szóstego przedstawiciela I dynastii z Babilonu. Kodeks unifikował i systematyzował obowiązujące prawa z wielu dziedzin. Zawierał przepisy prawa karnego, prywatnego oraz procesowego. Znaczna część spisanych praw dotyczyła kwestii ochrony majątku oraz spraw rodzinnych (np. rozstrzygnięć w sprawach dziedziczenia, przynależności dzieci, zdrady małżeńskiej). Pierwszy paragraf tego kodeksu brzmi: Jeśli ktoś kogoś oskarżył i rzucił nań podejrzenie o zabójstwo, zaś tego mu nie udowodnił, ten, kto go oskarżył, poniesie karę śmierci. Jest jeszcze wiele innych paragrafów, w których jest zapisane, w jakich przypadkach należy wymierzyć karę śmierci, jednak nie to jest tematem tego artykułu.
W dzisiejszych czasach wiele krajów zrezygnowało z kary śmierci. Według statystyk Amnesty International, w 2019 roku odnotowano 657 egzekucji w 20 krajach. Większość egzekucji miała miejsce w Chinach, Iranie, Arabii Saudyjskiej, Iraku i Egipcie – kolejność wg liczby straceń. Chiny pozostały światowym „liderem” pod względem kary śmierci, ale prawdziwa liczba egzekucji wykonanych w Chinach pozostaje państwowym sekretem. Światowa statystyka, która mówi o co najmniej 657 egzekucjach, nie uwzględnia tysięcy, których dokonano w Chinach. Nie uwzględniając Chin, 86% wszystkich egzekucji na świecie wykonano w zaledwie czterech krajach: Iranie, Arabii Saudyjskiej, Iraku i Egipcie. Pod koniec roku 2019 co najmniej 26 604 skazańców czekało na wykonanie wyroku. W 2019 roku na świecie stosowano następujące metody egzekucji: ścięcie, porażenie prądem, powieszenie, śmiertelny zastrzyk i zastrzelenie.
Przejdźmy jednak do sedna, nie będę skupiał się na tym czy jest ona potrzebna, czy też nie. Pragnę jednak zauważyć, że często się zdarzają przypadki gdy z jakichś powodów skazaniec jest skazany na dodatkowe i zbędne cierpienie. Moim zdaniem, jeśli już to powinna być wykonana w miarę szybko by nie pastwić się nad skazańcem, a przede wszystkim, by nie upodabniać się do osób skazanych na tą karę. Poza tym wykonanie wyroku ma być szybkie, skuteczne i humanitarne. Niestety nie zawsze. W dalszej części artykułu będą podane przykłady takich „nieudanych” egzekucji, więc jeśli czytają to osoby wrażliwe, to radzę pominąć tę część.
„13 stycznia 1984 roku Joseph Lewis Clark około godziny 21.00 wtargnął na stację benzynową w Toledo (USA). Uzbrojony w pistolet, sterroryzował pracownika i zażądał od niego pieniędzy. Gdy dostał gotówkę, zastrzelił 22-latka i zbiegł. Po pewnym czasie został schwytany i osądzony. Podczas procesu przyznał się do jeszcze jednego morderstwa. Sędziowie nie mieli dla niego litości, tak jak on nie miał jej dla swoich ofiar. Ostatni dzień życia skazańca został wyznaczony na 2 maja 2006 roku w Ohio (USA). Egzekucja nie odbyła się bez problemów. Personel medyczny, asystujący przy wykonywaniu wyroku miał duże problemy ze znalezieniem żyły. W końcu udało im się wbić w jedną i rozpoczęli wstrzykiwanie trucizny. Procedury wymagają jednak, by wenflony były umieszczone w dwóch żyłach. Krótko po wtoczeniu śmiercionośnych substancji, skazaniec zaczął przeraźliwie krzyczeć: „To nie działa!”. Uśmiercanie w imię prawa zostało przerwane. Przez kolejne 40 minut sanitariusze poszukiwali odpowiedniej żyły. Skazaniec został zasłonięty kotarą, a świadkowie słyszeli tylko pojękiwania i płacz. W końcu dokonano egzekucji i morderca zmarł”.
„John Louis Evans był notorycznym przestępcą. Sam przyznał się do ponad trzydziestu rabunków, dziewięciu porwań i dwóch wymuszeń. 5 stycznia 1977 roku posunął się do najgorszego. Wraz ze swoim wspólnikiem zabili właściciela sklepu w Alabamie, który chcieli obrabować. Niedługo później przestępcy zostali schwytani. Evans nie przejawiał żadnej skruchy. Co więcej, odgrażał się, że gdy wyjdzie z więzienia, zabije ponownie, w tym członków ławy przysięgłych. Został skazany na karę śmierci. 22 kwietnia 1983 roku 33-latek siadł na krześle elektrycznym, które nie było używane od 1965 roku, gdyż obowiązywało moratorium na wykonywanie wyroków. Około godziny 20.30 otrzymał pierwszą dawkę prądu. Trwało to 30 sekund. Z elektrody, przyczepionej do lewej nogi Evansa, zaczęły lecieć iskry i pojawiły się płomienie. Dym i iskry pojawiły się również nad głową skazańca. Niedługo potem zaczęło płonąć jego ubranie. Po sali rozszedł się smród spalenizny. Lekarze orzekli jednak, że mężczyzna wciąż żyje. Wtedy przez kable popłynęła kolejna dawka prądu. Jednak i ona nie spowodowała śmierci. Po drugiej próbie adwokat zadzwonił do gubernatora Alabamy. Powołując się na konstytucję, która zabrania stosowania „okrutnych i wymyślnych kar” poprosił o ułaskawienie. Przedstawiciel władzy nie zgodził się. Po otrzymaniu trzeciej wiązki prądu Evans zmarł”.
„Kolejnym przykładem jest egzekucja Williego Francisa. Ten zaledwie 16-latek, został skazany na śmierć na krześle elektrycznym, za zabójstwo aptekarza, u którego pracował. Proces był kontrowersyjny, bo istniał szereg wątpliwości co do winy chłopca. Mimo tego ława przysięgłych, złożona wyłącznie z dwunastu białych, skazała niepełnoletniego Murzyna na najgorsze. Pierwsza próba zgładzenia chłopca odbyła się 3 maja 1946 roku. 17-latek został rażony prądem na krześle. W pewnym momencie zaczął krzyczeć: „przestańcie, dajcie mi oddychać!”. Nastolatek przeżył własną śmierć. W tym przypadku zawinili kaci, którzy prawdopodobnie byli pijani i źle umocowali krzesło. Nieskuteczne zabójstwo w imię prawa zostało zakończone niepowodzeniem, a nastolatek wrócił od celi. Po cierpieniach, jakie przeszedł Francis, jego adwokat wniósł apelację do sądu najwyższego. Argumentował, że ponowna egzekucja jest „karą okrutną i wymyślną”, a taka jest zabroniona przez piątą poprawkę do konstytucji. Na nic zdała się jednak interwencja adwokata młodego zabójcy. Nowy termin wyznaczono na 9 maja 1947 roku. Tym razem przebiegła poprawnie i skazaniec zmarł”.
„Allen Lee Davis był okrutnym zabójcą. Nie miał litości dla ciężarnej mieszkanki Jacksonville w stanie Floryda oraz jej córek: 9-letniej Kristiny i 5-letniej Katherine. Brutalnie je zamordował. Jego okrucieństwo było tak potworne, że sędziowie niemal jednogłośnie wydali werdykt najsurowszej kary. Egzekucję wyznaczono na rok 1990. Stan Floryda posiadał wtedy zaledwie jedno krzesło, które zostało zbudowane jeszcze w latach 20. Wcześniej dwukrotnie odbyły się na nim dwie nieudane egzekucje. Skazańcy niemal płonęli na oczach wszystkich przybyłych do sali śmierci. Mimo tego, że postulowano już wtedy o zastąpienie go zastrzykiem z trucizną, ówczesny gubernator nie podpisał aktu, który wprowadziły tę metodę wykonywania wyroków. Zgodnie z wcześniejszymi obawami, egzekucja Davisa nie odbyła się bez problemów. Skazany, musiał przyjąć aż trzy dawki rażenia prądem, by umrzeć. Zebrani w sali egzekucyjnej ludzie musieli patrzeć na krwawiącego mężczyznę, który przeżywał męczarnie. Jeden z sędziów opublikował drastyczne zdjęcia, jakie wykonano podczas rażenia prądem. Rozpisywano się wtedy nie o egzekucji, a o „śmiertelnych torturach na krześle elektrycznym”. Naciski opinii publicznej i ekspertów sprawiły, że zniesiono tę metodę i wprowadzono zastrzyk z trucizną (do dziś w stanie Floryda skazańcy mogą jednak wybrać rodzaj egzekucji)”.
„Clayton Lockett został skazany na karę śmierci za morderstwo pierwszego stopnia. 29 kwietnia 2014 roku skazaniec w trakcie egzekucji zaczął kopać nogą, dostał skurczy, a następnie wijąc się i jęcząc z bólu, wymamrotał słowo „człowiek”. Ci, którzy oglądali egzekucję, wiedzieli, że coś poszło nie tak. Egzekucja została zatrzymana, ale Clayton Lockett zmarł po 43 minutach na atak serca. Władze więzienne twierdzą, że egzekucja Locketta zakończyła się niepowodzeniem z powodu występujących u skazańca problemów z krążeniem. Jednak w czasie wykonywania wyroku do zastrzyku po raz pierwszy wykorzystano niestosowaną wcześniej substancję uspokajającą.”
To tylko wybrane przykłady egzekucji, podczas których skazaniec został uśmiercony w niehumanitarny sposób, takich przykładów jest dużo więcej. Kara śmierci od wielu lat ma swoich zwolenników i przeciwników, często też dochodzi do przypadków gdy zostaje skazana niewinna osoba. W następnej części zostanie ten temat poruszony. A Wy, drodzy czytelnicy, jesteście za tym, by najgorszych przestępców skazywać na karę śmierci, czy może jednak na dożywocie? No i przede wszystkim czy jesteście za tym, by osoba skazana jak najdłużej cierpiała? No i w końcu czy kara ta powinna być wykonywana w inny sposób, tak by jak najszybciej uśmiercić swą ofiarę?
Czekam na wasze komentarze, a na zakończenie przytoczę słowa Św. Tomasza z Akwinu: „Tego rodzaju grzeszników, od których raczej szkody spodziewać się można dla innych aniżeli poprawy, zarówno prawo boskie jak i ludzkie nakazuje skazywać na śmierć. Czyniąc to, sędzia kieruje się nie nienawiścią, lecz miłością, dla dobra społeczeństwa, które ma większą wartość niż życie jednostki”
Opracował: Jan Kryński
Źródła:
https://wiadomosci.wp.pl/nieudane-egzekucje-kary-smierci-6038680410485889g
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kodeks_Hammurabiego
https://pl.wikipedia.org/wiki/Willie_Francis
https://rzymski-katolik.blogspot.com/2014/11/zapomniane-prawdy-cd-swiety-tomasz-o.html