James Dean

„Mawiało się, że jeśli Marlon Brando zmieniał u ludzi sposób postępowania, tak James Dean zmieniał ich życia. Był największym aktorem, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi, niekwestionowanym geniuszem” – Martin Sheen

Natalie Wood stwierdziła kiedyś, że „Los obdarzył nas Jimmym, a jego obdarzył geniuszem”, James Dean został legendą, której nie pokonała śmierć. Nie tylko ze względu na tragizm wydarzeń przedwcześnie zmarły aktor wciąż pozostaje w czołówce najwybitniejszych i inspiruje kolejne pokolenia „Buntowników bez powodu”.

Po wczesnej śmierci matki chłopiec został odesłany przez ojca do wujostwa, gdzie wychowywał się na farmie i pokochał szybką jazdę, ganiając krowy na motocyklu. Studiował ekonomię, grał w koszykówkę, ale marzył o aktorstwie. Chciał być kimś wielkim. A tak naprawdę mógł nigdy nie zostać aktorem. Był niski, jąkał się, miał silny akcent z Indiany, garbił się, powłóczył nogami, a na dodatek miał silną wadę wzroku. Ale przy tym miał coś, co Roy Schatt nazwał „najpiękniejszą cechą” – ciekawość wszystkiego. Szybko się uczył, chciał być doskonały, do każdego scenariusza dokładał swoje trzy grosze, zmieniał kwestie, w postać angażował się całym sobą.

„Usłyszałem, jak mówię zupełnie nie swoim głosem: „Proszę, nigdy do niego nie wsiadaj” – spojrzałem na zegarek – „Jest teraz dziesiąta w piątek 23 września 1955 roku. Jeżeli wsiądziesz do tego samochodu, to o tej porze za tydzień w nim zginiesz” – Alec Guinness

Lubił drogie, sportowe, auta, a ściganie się na torze było jego życiową pasją, zaraz po aktorstwie. Utrzymywał, że na drodze jest wyjątkowo ostrożny, bo nigdy nie wiadomo, co zrobią inni kierowcy. Wyścigi traktował jako możliwość do osiągania ogromnych prędkości, na ulicach unikał szaleństwa. Wielu miłośników sportów wyścigowych mówiło, że Dean miał zadatki na mistrza. Aktor Gig Young w ostatnim wywiadzie zapytał go o to, jaką radę dałby młodym kierowcom. Jimmy stał już w drzwiach, gdy spojrzał na niego przez ramię i odparł: „Śpieszcie się powoli. Być może uratujecie mi życie”. 21 września 1955 roku James kupił srebrne Porsche Spyder 550. Był to mały kabriolet z lekką, aluminiową konstrukcją, plastikową szybą i ręcznie składanym silnikiem.

W poniedziałek 30 września James jechał do Salinas, gdzie miał się ścigać swoim nowym nabytkiem, który nazywał „Małym Bękartem”. Ponieważ optymalne osiągi silnika potrzebowały większego przebiegu, postanowił ruszyć nim w drogę, zamiast ciągnąć go za fordem. W 480-kilometrowej podróży towarzyszył mu Rolf Wutherich – dwudziestoośmioletni mechanik Porsche. Około 270 kilometrów od Los Angeles, w Cholame spotykały się dwie drogi, tworzące literę „Y” – droga 466 i droga 41. Kiedy Dean wyjeżdżał na Cholame Hills droga zaczęła się wić. Pokonał zakręt, po czym zjechał ze wzgórza, zbliżając się do miejsca, gdzie z prawej strony z jezdnią łączy się droga 41.

Z naprzeciwka nadżeżdżał czarno-biały Ford Tudor Coupe. Donald Turnupseed – dwudziestotrzyletni student, jechał na urlop do Tulare. Musiał skręcić w drogę nr 41, więc zbliżył się do środka jezdni. Jimmy w Spyderze zjeżdżał ze wzgórza w jego stronę. Turnupseed przyspieszył, żeby szybko skręcić, zahamował, wpadł w poślizg, zatrzymał się, znów ruszył, wpadł w poślizg. Zawahał się, co doprowadziło do wypadku – nie sposób było odczytać jego zamiarów. Spyder uderzył w masywnego forda od strony kierowcy, odbił się i zatrzymał się po drugiej stronie drogi, przy słupie telefonicznym. Środek forda był nietknięty, odpadł tylko błotnik. Spyder złożył się jak harmonijka – jego cienka karoseria była całkiem zmiażdżona. Turnupseed wyszedł z auta z rozbitym nosem i obolałym barkiem, udało mu się wezwać służby. Wutherich wyleciał ze Spydera i leżał kilka metrów dalej, na jezdni. Jimmy był uwięziony we wraku, a jego biała koszulka była przesiąknięta krwią. Jakaś kobieta z doświadczeniem lekarskim wyczuła słaby puls, ale zauważyła też, że James ma złamany kark i nie oddycha.

Piętnaście minut później na miejsce przyjechała karetka i dwa radiowozy. Stopa Jamesa utknęła między pedałami sprzęgła i gazu i ratownicy nie mogli jej wyciągnąć. Szpital zadzwonił do studia Warner Bros po godzinach pracy i o śmierci Deana jako pierwszy dowiedział się strażnik. Od razu powiadomił producenta „Olbrzyma” – ostatniego filmu Jamesa, a ten puścił wieść dalej. W ciągu kilku godzin informacja obiegła radia i gazety na całym świecie. Elizabeth Taylor załamała się tak bardzo, że zwymiotowała, aż w końcu trafiła do szpitala. Flagi wytwórni Warner opuszczono do połowy, a zwłoki Jamesa przetransportowano samolotem.

W sądzie Donald Turnupseed zeznał, że gdy zobaczył Spydera było już za późno, by uniknąć zderzenia. Podawano w wątpliwość widoczność – słońce było nisko, choć wszystko działo się w biały dzień, niewysokie było też porsche Deana. Nikt nie wziął jednak pod uwagę głośnego, charakterystycznego ryku silnika, który musiał być słyszalny na długo, nim auto pojawiło się na horyzoncie. Jeden z ławników twierdził, że Spyder pędził 255 km/h, choć ten samochód nie osiągał nawet takich prędkości. Inny twierdził, że Jimmy nie miał okularów, co też nie mogło być prawdą – chwilę wcześniej zatrzymał go patrol policji, by dokonać rutynowej kontroli. James miał bardzo poważną wadę wzroku, a obowiązek prowadzenia w okularach miał wpisany w prawo jazdy. Gdyby ich nie miał z pewnością otrzymałby mandat. Ze śladów opon można było wywnioskować, że Jimmy nie próbował hamować, tylko wyminąć forda. Turnupseed został uniewinniony a oficjalną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość Spydera, co stało w sprzeczności z przyjętą logiką wypadków drogowych, która zakłada, że jeśli kierowca skręca w lewo, gdy z naprzeciwka nadjeżdża drugie auto, to winę za ewentualną kolizję ponosi ten skręcający.

Korzystając z precyzyjnych schematów policyjnych, które wówczas przygotowano, współcześnie, za pomocą komputerów poddano wypadek analizie. Prędkość Jamesa nie mogła być nadmierna – wówczas auto po zderzeniu odbiłoby się na większą odległość i byłoby bardziej zniszczone. Tymczasem Spyder odleciał na 14 metrów, podczas gdy ciężki ford odbił się o zaledwie dwa metry mniej.

Jimmy, zjeżdżający ze wzgórza, błędnie odczytał zamiary Turupseeda, uznając że ten go przepuści. Tamten szykował się niesygnalizowanego skrętu – nie miał włączonego kierunkowskazu i znów ruszył. James próbował go wyminąć, skręcając w prawo. To niezdecydowanie Turnupseeda doprowadziło do wypadku. Oszołomiony po kolizji musiał wrócić do domu stopem i odmawiał wywiadów. Dopiero na krótko przed śmiercią w 1995 roku przyznał, że wypadek był jego winą i nie zauważył Spydera. Źle ocenił sytuację, bo się rozkojarzył, słuchając piosenek Doris Day.

Wutherich wrócił do sprawności po roku, a kolizja nie zmniejszyła jego zamiłowania do szybkich aut. Zginął w kolizji drogowej w 1981 roku – tak jak w 1955, nie miał zapiętych pasów.

Między zmierzchem a świtem po drodze w Cholame podobno krąży duch Jimmy’ego.

Opracowała: Natalia Montewska

Źródła:

Książka G. Perry „James Dean. Legenda”

https://www.fakt.pl/…/tajemnicza-smierc-jamesa-deana/j5eb4mj

https://en.wikipedia.org/wiki/Death_of_James_Dean

https://www.history.com/thi…/james-dean-dies-in-car-accident

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments