„Zaginione studentki.”

Zwierzyniec, to maleńka odludna wioska w Puszczy Noteckiej, dawne tereny woj. gorzowskiego. To tu na weekendy przyjeżdżała Hania, studentka z Poznania,by pojeździć konno. Wynajmowała pokój „u Marysia”,czyli u Mariana S. ( 23 l).

W piątek 12 marca 1993 r. po raz pierwszy i jak się okazało ostatni zabrała ze sobą koleżankę z uczelni Iwonę. W niedzielę dziewczęta nie wróciły do domów. W poniedziałek nie pojawiły się również na uczelni. Zaginięcie zgłoszono na policję.
Pierwszy komunikat o zaginięciu podała Gazeta Lubuska 23.03.1993 r. Podczas przesłuchania Marian S. zeznał, że w sobotę przed północą pokłócił się z lokatorkami. Kazał im opuścić mieszkanie, więc poszły. Wuj Mariana z kolei zeznał, że nic nie słyszał, bo wypił sobie i poszedł spać.
Rozpoczęto poszukiwania na szeroką skalę. Do działań policji przyłączyły się służby leśne, mieszkańcy wsi, a nawet wojsko dysponujące śmigłowcami wyposażonymi w kamery termowizyjne. Do poszukiwań wykorzystano również psy tropiące. Poproszono o pomoc radiestetę. Przez trzy tygodnie płetwonurkowie z Poznania przeszukiwali pobliskie jeziora i stawy. W poszukiwaniach brało udział ok. 200 osób. Sprawa studentek pojawiła się nawet w programie 997.Nie znaleziono niczego.Komendant wojewódzki policji ufundował nagrodę w wysokości 200 mln złotych dla tego, kto poda miejsce pobytu dziewcząt lub miejsce ukrycia zwłok. Rodzice Iwony zaoferował dodatkowe 10 mln. Jak zwykle w takiej sytuacji pojawiły się fałszywe tropy. Żadne zdobyte w ten sposób informacje nie potwierdziły się.30.12.1993 r. prokuratura umorzyła śledztwo, jednak rodziny studentek złożyły odwołanie.
Na przełomie lutego i marca 1994 r. prokuratura gorzowska wszczęła śledztwo. W okolicy gdzie zginęły dziewczęta rozpowszechniono plotkę, że są dowody na to, że któryś z podejrzanych popełnił błąd i niebawem wszystko wyjdzie na jaw. Na policję zgłosiła się osoba, którą Henryk P. poprosił o zapewnienie alibi na wieczór, kiedy ostatni raz widziano studentki.W maju 1994 r. rozpoczął się proces Mariana S. Ten przyznał się do winy dopiero po badaniu wariografem. Wynik był jednoznaczny. Marian S, często zmieniał zeznania.
12.03.1993 r. Iwona i Hania przyjechały do Zwierzyńca i zatrzymały się „u Marysia”.W sobotę dziewczęta jeździły konno. Wieczorem spotkały się z Marianem S., jego bratem Józefem (20 l.), wujem Henrykiem P. (42 l.) oraz ich znajomym Piotrem A. (22 l.). Mężczyźni pili alkohol. Gdy w pewnym momencie Hania wyszła na chwilę na dwór między Iwoną a Marianem doszło do sprzeczki. Mężczyzna uderzył dziewczynę w twarz. Ta upadając uderzyła głową w stojący w pokoju kominek. W ten sposób Hania stała się niewygodnym świadkiem, którego mężczyźni musieli się pozbyć.W nocy Marian S. pozostał sam ze zwłokami. Rozczłonkował je i palił w kominku Następnego dnia popiół rozrzucił po polu. Resztki kości wrzucił do oczka wodnego i rowu melioracyjnego.Do usunięcia pozostały mu ślady krwi i ślady pozostawione przez palący się tłuszcz. W tej kwestii pomógł Henryk P. Zapadł wyrok :Mariana S. skazano na 25 l. pozbawienia wolności za morderstwo, Józefa S. – na 15 l. za współudział, Henryka P. na 3 l. za pomoc w zacieraniu śladów, a Piotra A. na 1,5 r. za niepowiadomienie o zbrodni oraz fałszywe zeznania.Było to największe i najdroższe śledztwo w historii ówczesnego województwa gorzowskiego.
autor : Donata Jandy
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments