Zabójstwo Piotra Jarosiewicza i jego żony Alicji Solskiej – Jaroszewicz jest jedną z najbardziej tajemniczych zbrodni lat 90. Do morderstwa doszło w nocy z dnia 31 sierpnia na 1 września 1992 roku. Nie wiadomo w jaki sposób napastnicy weszli do willi właścicieli,klucze mieli tylko oni i ich syn, Jan. Nie posiadał ich nawet syn Piotra Jaroszewicza z pierwszego małżeństwa -Andrzej . Po gości, z którymi terminy wizyt były wcześniej ustalane, wychodzili sami. Co więcej, Piotr Jaroszewicz zawsze, nawet siedząc w fotelu, miał przy sobie broń.
Nie wiadomo też, w jaki sposób zabójcy poradzili sobie z groźnym psem Jaroszewiczów. Jak na motyw rabunkowy mordercy spędzili w domu Jaroszewiczów wiele godzin. Małżeństwo było torturowane, żonę Alicję związano i położono w wannie, nad ranem zginęła od strzału w głowę oddanego z pistoletu będącego własnością jej męża. Piotr Jaroszewicz był brutalnie torturowany przez wiele godzin, zginął poprzez zadzierzgnięcie ciupagą paska na jego szyi. Według zeznań syna, który odkrył ciała rodziców, poza dokumentami z sejfu ojca nie zginęło nic wartościowego z domu ani biżuteria, ani kolekcja znaczków pocztowych czy książeczki czekowe. Splądrowany został jedynie gabinet Piotra Jaroszewicza, tak jakby napastnicy wiedzieli czego szukają. Same czynności śledcze również przebiegały „dziwnie”- brak prokuratora na miejscu zdarzenia, niezabezpieczenie śladów, nie zbadano zamka do drzwi domu, zabrudzeń na drzwiach i ościeżnicach willi, zignorowano zeznania świadka (który powiedział, że widział, jak ranem 1 września z domu Jaroszewiczów wychodziła kobieta i dwóch mężczyzn). Jeśli nie motyw rabunkowy to jaki? Snuto wiele teorii spiskowych ale najczęściej przewijał się motyw polityczny. Jak wiadomo Piotr Jaroszewicz był premierem w latach 1970–1980, wcześniej natomiast między innymi nauczycielem, zastępcą dowódcy 1. Armii ludowego Wojska Polskiego do spraw polityczno-wychowawczych, wiceministrem obrony narodowej, głównym kwatermistrzem Wojska Polskiego, wiceprzewodniczącym Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego i wicepremierem. Prawdopodobnie mordercy spodziewali się znaleźć jakieś cenne materiały które mogą rzucić światło na różne osoby aktywne wówczas w „Solidarności”, że mógł dysponować pewnym archiwum Gestapo, w którym były zawarte tajne informacje, dotyczące sytuacji w Polsce
Wiedziano, że Jaroszewicz pisał pamiętniki, w których przedstawiał realną sytuację w Polsce, także wskazując na rolę Związku Sowieckiego. Nawet mówiono, że ta zbrodnia nastąpiła na zlecenie Moskwy. Jeszcze za życia Jaroszewicza dziennikarz Bohdan Roliński opublikował przeprowadzone z byłym premierem dwa obfite w informacię wywiady. Z drugiego z nich wynikało, że Jaroszewicz rozmawiał z gen. Karolem Świerczewskim, który wyjawił mu, iż od gen. Gieorgija Żukowa dowiedział się, że istnieje metoda „matrioszek”, to znaczy odpowiednio wyszkolonych radzieckich agentów, którzy pełnią funkcję sobowtórów ważnych polskich (i nie tylko) polityków.
W 1994 rozpoczął się proces domniemanych sprawców Krzysztofa R. (ps. Faszysta), Wacława K. (ps.Niuniek), Jana K. (ps.Krzaczek) i Jana S. (ps.Sztywny). Głównym dowodem w sprawie miało być zeznanie konkubiny Krzysztofa R., która zeznała, że on i Wacław K. planowali napad na Piotra Jaroszewicza. Proces zakończył się w roku 2000 prawomocnym uniewinnieniem oskarżonych.
W 2005 roku śledztwo zostało wznowione. Analitycy tak zwanego Archiwum X (sekcji zajmującej się wyjaśnianiem skomplikowanych spraw kryminalnych) odkryli, że z akt sprawy zabójstwa Jaroszewiczów zaginęły kluczowe dowody, to znaczy trzy folie ze śladami niezidentyfikowanych odcisków palców,tórych nie udało się znaleźć. Postawiono tezę, że zabójstwo Jaroszewiczów miało związek z archiwum hitlerowskim, które zawierały kompromitujące informację na temat ważnych polityków z różnych państw.
Dzięki zeznaniom jednego z gangsterów, Dariusza S., który za współpracę z prokuraturą otrzymał status małego świadka koronnego, udało się zatrzymać podejrzanych. Sam Dariusz S. mówi,że brał udział w napadzie na willę Jaroszewiczów ale to nie on zabijał domowników. W tej chwili w rękach policjantów jest czterech mężczyzn, których prokuratura podejrzewa o zbrodnię sprzed 26 lat. Wszyscy byli członkami gangu karateków. Dwóch odsiaduje wyroki za inne przestępstwa, trzeci został zatrzymany niedawno również w związku z innym przestępstwem i obecnie jest w areszcie. Czwarty – jedyny z podejrzanych, który przebywał dotąd na wolności – został zatrzymany we wtorek w okolicach Radomia
Ale to nie wszystko, bo zupełnie nowe światło na sprawę rzuca nam syn z pierwszego małżeństwa Piotra Jaroszewicza -Andrzej . Jego słowa są nieprawdopodobne i wstrząsające a jednocześnie zastanawiające, bo gdy połączy się fakty………
Andrzej Jaroszewicz mówi o swojej macosze, ówczesnej żonie, która została zamordowana razem z premierem, – Bardzo zdziwiła mnie śmierć Alicji Solskiej, bo uważam, zresztą nie tylko ja, że część – przepraszam za słowo – usług, wykonywanych przy moim torturowanym ojcu, mogło odbywać się przy jej udziale – stwierdził . W wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej zwrócił uwagę na to, że w łazience, gdzie Solska została zastrzelona, leżały kołdra i poduszka. – Czy ktoś, kto chce za chwilę kogoś zastrzelić, robi swojej ofierze posłanko i wiąże ją sznurem tak delikatnie, by mogła się bez trudu wyplątać? Może miało być tak, że sprawcy powiedzieli: – Pani tu poleży, poczeka, my załatwimy sprawę, rano panią znajdą i wszystko będzie w porządku – mówi Andrzej Jaroszewicz.
Dlaczego więc została zastrzelona? Według syna Jaroszewicza, że sprawcy mogli zmienic zdanie, bo za dużo wiedziała. –Tylko żona mojego ojca wiedziała, jakie leki bierze ojciec i te leki zostały mu podane w czasie, kiedy był męczony. Ona wiedziała, gdzie są ojca koszule, gdzie bielizna, a przecież ojciec był przebrany w czyste ubrania w trakcie tortur. W tym wszystkim widać kobiecą rękę– wyjaśnia Andrzej Jaroszewicz, sugerując, iż jego macocha mogła być zamieszana w morderstwo jego ojca. Opowiada również o swoim dzieciństwie; – Miałem niecałe sześć lat. Wychowywała mnie babcia. A potem przyszła obca kobieta. (…) Zła z gruntu – mówi dziś o Alicji Solskiej.Andrzej Jaroszewicz twierdzi też, że jego ojciec nie był szczęśliwym mężem, mówi,że i jego, i jego ojca Alicja Solska próbowała otruć. – To był potwór, konstrukcja psychopatyczna – dodaje. Twierdzi przy tym, że Solska… zamykała go w piwnicy.– Dzisiaj myślę, że można by to podciągnąć pod paragraf molestowania seksualnego, bo kiedy mnie wyciągała z tej piwnicy, wsadzała do wanny i myła, dotykając również w miejsca intymne – ujawnia Andrzej Jaroszewicz.
Naciągane wspomnienia czy jednak prawdziwe? Jeśli tak, to dlaczego nie zostały ujawnione wcześniej? Dlaczego Andrzej Jaroszewicz, który obawiał się o życie ojca, nie zgłosił swoich obaw na policję?- może też się czegoś lub kogoś obawiał?! Czy dowiemy się prawdy o tajemniczym morderstwie byłego premiera i jego żony?
Źródła: Wikipedia, Niezależna.pl, Wprost, Fakt, Rmf fm
Zdjęcia: Onet Kraków, Fakt, Telewizja Republika
Autor Tarantulla