Kto zamordował dwójkę dzieci ?
To był ostatni tydzień października 1989 roku. Mieszkańcy niewielkiej osady Jeńki na Podlasiu musieli się zmierzyć z ogromnym dramatem w pobliskim lesie znaleziono zamordowaną dwójkę dzieci Januszka (9lat) i Monikę (11 lat). To był przyjemny jesienny dzień, tata dzieci jak co dzień udał się do pracy , mama zajęta była gospodarstwem. Dzieci oprócz brata Leszka lat 13 wyszły do szkoły. Mama około godziny 10 została wezwana na pilna rozmowę do szkoły to Januszek był powodem interwencji szkolnej. Po rozmowie mama wraca do domu a niedługo po niej między godziną 11-12 wracają do domu dzieci Monika i Januszek. W domu przebierają się a mama udziela chłopcy rodzicielskiej reprymendy.
Chłopczyk przeprasza i obiecuje poprawę. Po obiedzie dzieciaki idą się pobawić , bawią się na podwórku i w domu, po godzinie 14 wpadają na pomysł aby nazbierać trochę pieczarek z pola sąsiada. Dzieciaki w ferworze zabawy mówią mamie że lecą na „smugi” tak tez mówią mamie wracającej od sąsiadki. To był ostatni kontakt mamy z dziećmi. W tym samym czasie w Jeńkach w pobliżu domu rodziców pojawia się nieznana para ludzi. W takiej małej społeczności od razu widać obcych. Około godziny 15. 30 rodzina zaczyna się niepokoić nieobecnością dzieci gdyż zazwyczaj wracały zawsze punktualnie po zabawie na „smugach” Mama wysyła syna Leszka aby poszukał dzieciaków . Niestety Leszek nie znajduje rodzeństwa w tym miejscu. Szuka ich , chodzi i nawołuje rodzeństwo. Po nieudanych poszukiwaniach wraca do domu. Od zwłok rodzeństwa dzieliło go 95 metrów. Z pracy wraca ojciec dzieci ma za złe żonie że nie dopilnowała dzieci. Rodzina zaczyna poszukiwania , do poszukiwań dołączają sąsiedzi. 23 października 1989 roku Milicja sporządza notatkę : o godzinie 21.45 pielęgniarka środowiskowa Małgorzata Sz. Telefonicznie zawiadamia dyżurnego RUSW w Wysokiem Mazowieckim że rodzeństwo Monika i Janusz Faszczewscy zamieszkałe w Jeńkach ok godziny 14 wyszli z domu i dotychczas nie powróciło. Poszukiwania nocne nie dają rezultatu, o godzinie 4 rano wznawiają poszukiwania dołączają do nich funkcjonariusze MO. Tragiczny przełom następuje o godzinie 13 w lesie na wschodnim obrzeżu znajdują coś dziwnego. Rozkopana jakby ziemia , odgarniając warstwę mchu zauważa fragment dziecięcego sandałka. Już wiadomo że są to zwłoki dzieci. O godzinie 16 zaczynają się oględziny miejsca zbrodni. Nie ma najmniejszych wątpliwości że dzieci zostały zamordowane. Zwłoki przysypane zostały dużą ilością igliwia roślinności i ściółki leśnej. Na miejscu zabezpieczono też długi biały lecz ubrudzony sznur. Długość sznura to 75 cm. Jak wykaże potem dochodzenie dziewczynka została uduszona tym sznurem. Również chłopiec był również uduszony sznurem. Nie znaleziono żadnych innych przedmiotów mogących mieć związek z zabójstwem na miejscu zbrodni. W odległości 70 metrów od miejsca zbrodni zabezpieczono odwrócony odcisk buta damskiego o długości 24 cm. Sekcja zwłok dzieci wykazała że mały Januszek zginął szybko, przyczyna śmierci uduszenie spowodowane zadzierżgnięciem sznura wokół szyi. Chłopiec na pewno się bronił. U Moniki było podobnie , dodatkowo biegły stwierdził uszkodzenie błony dziewiczej w wyniku czynu nierządnego , jednak wykluczono zgwałcenie, obrażenia były by o wiele rozleglejsze. Ustalono że użyto jakiegoś narzędzia twardego jak patyk lub nawet palec. Końcowe ustalenia to takie że śmierć chłopca była gwałtowniejsza i szybsza , co pozwalało na domniemanie że Monika umierała dłużej, prawdopodobnie najpierw straciła przytomność. Najprawdopodobniej broniła się a nawet próbowała sciągnąc sobie pętlę z szyi. Ale nie powiązano tego w żaden sposób z zabójstwem. Przeprowadzono szczegółowe śledztwo , brano pod uwagę wiele wątków , przesłuchano sąsiadów i mieszkańców wsi. Wykluczono hipotezy zemsty na rodzicach a dzieci mimo psotnego charakteru Januszka były bardzo lubiane we wsi. Przesłuchano również ojca dzieci ale miał on niepodważalne alibi. Sprawdzono wszelkie możliwe wątki jakie były możliwe. Włącznie z tym że do zabójstwa dzieciaków przyznał się wtedy Andrzej Machowski bestia ze Śląska ale wykluczono jego związek z ta sprawą. Konfabulował. Możliwe że chciał mieć swój moment. Skupiono się zatem na dwójce obcych ludzi o których już wspomniałam wcześniej. Sporządzono ich portrety pamięciowe, istotny jest fakt że pojawili się wiosce na chwilę przed dokonanym zabójstwie. Były to dosłownie minuty od ustalonej godziny zgonu. Mieszkańcy mówili że obcy przechodzili zarówno obok domu ofiar jak i obok lasu. Ich zachowanie było bardzo podejrzane. Niestety nie udało się ustalić kim była owa para, czy to byli mordercy ? A może byli ważnymi świadkami w sprawie. Wykonano wszystkie możliwe czynności, badań laboratoryjnych nic to nie dało. Wielokrotnie tez nagłośniono sprawę w mediach i programie 997 .Wobec niewykrycia sprawców śledztwo umorzono 4 czerwca 1990 roku. Sprawa zabójstwa dzieci przedawni się 23 października 2019 roku.
źródło : Zbrodnie z Archiwum X nr 2?2016
autor : Renata