Józef Pluta – człowiek lasu

Józef Pluta mieszkał w Marianowie koło Sierakowa (ówczesne woj poznańskie). Postrzegano go jako normalnego zwykłego człowieka. Nie wyróżniał się niczym. Opinia o nim diametralnie się zmieniła, kiedy to 27 lutego 1973r zamordował Anielę B. Kobieta zginęła od ciosów twardym narzędziem.

Zwłoki porzucono w Warcie. Aniela B. po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie a przypadkowo zauważyła, jak Pluta odbywa stosunek seksualny z owcą. W 1973r Sąd Rejonowy w Poznaniu skazał go na 12 lat pozbawienia wolności, podczas której miał odbyć przymusowe leczenie w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Z początkiem 1976r Pluta trafił do zakładu psychiatrycznego w Obrzycach (ówczesne woj gorzowskie). Być może na skutek przykładnego, niczego nie zdradzającego zachowania czasem zaczęto lekkomyślnie łamać procedury. Pluta stanowił darmową siłę roboczą nie tylko na terenie zakładu, ale też poza nim .,np: przy budowie willi jednego z lekarzy. Pracował też u osób nie związanych z zakładem. Tak więc na przełomie 1977 i 1978 r trafił do Suchego Lasu pod poznaniem. Pracował tam przy budowie domu jednorodzinnego. Posiłki jadał po sąsiedzku u rodziny K. W taki więc sposób skazany odbywał leczenie. Opuszczał zakład i wracał do niego kiedy mu pasowało. W pewnym momencie dotarła do niego informacja, że czas leczenia dobiega końca i pora wracać za kraty. Nocą z 9 na 10 września 1979r Józef Pluta uciekł. Na skutki nie trzeba było długo czekać, bo już 10 września pojawił się w Pąchach (woj gorzowskie). Mieszkała tam poznania przez Plutę w szpitalu Teresa S. Kobieta i jej mąż zostali zamordowani, zgwałcona i uduszona została ich 13 letnia córka Zdzisława. Pluta nie oszczędził też 80letniego Wojciecha J, którego zamordował siekierą w oborze. Zwłoki odkrył wychowanek państwa S. Mimo, że niezwłocznie poinformował milicję, Pluty nie udało się zatrzymać. 20 października 1979r Pluta dotarł do Suchego Lasu. Pod osłoną nocy napadł na rodzinę K., tę samą u której wcześniej się stołował. Jedna osoba została zamordowana, trzy ciężko ranne. Z tego jedna zmarła w szpitalu. Po przeanalizowaniu zabójstw w Pąchach i Suchym Lesie ustalono wspólne cechy działania mordercy. Narzędziem zbrodni była siekiera,d drzwi domostw po dokonaniu morderstw były zakluczone. Ciągle jednak brakowało trzeciego ogniwa. Miało się ono znaleźć dużo później… Józef Pluta był już poszukiwany listem gończy, który publikowano w telewizji i prasie. Pozostawał wręcz nieuchwytny. Pojawiła się pogłoska, że był komandosem. Ten człowiek umiał poruszać się w terenie i doskonale poruszał się po lesie. I tam właśnie się ukrywał. To stanowiło właśnie jego przewagę nad ówczesnym organami ścigania. Jesienią 1979r zapanowała psychoza. Ludzie w każdym napotkanych w terenie obcym mężczyźnie dopatrywali się mordercy,bali się po zmroku wychodzić z domów. Nakręcała się spirala strachu. W międzyczasie okrzyknięto Plutę wampirem i seryjnym zabójcą. Tym drugim faktycznie był. Dobra passa mordercy skończyła się 29 października 1979r. Tego dnia kilku rolników w okolicy wsi Karna zauważyło mężczyznę, który umykal do lasu. Powiadomił policję. Rozpoczęto obławę. Pies tropiący doprowadził ścigających do drzewa. Ukrywał się na nim Józef Pluta. W prasie i telewizji pojawił się komunikat, że podczas obławy osaczony morderca powiesił się na rzemieniu i spadł martwy z drzewa. Ludzie jednak po dziś dzień twierdzą, że został zastrzelony przez milicję. Jak by nie było, społeczeństwo odetchnęło. Znaleziono też trzecie ogniwo łączące zbrodnie. Był to pęk kluczy. Pasowały do domów ofiar. 19 listopada żona Józefa Pluty odmówiła pochowania jego zwłok. Obawiała się opinii publicznej. Morderca został pochowany na koszt państwa.
Autor : Donata Jandy
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments