Śmierć czai się wszędzie, tak jak zło, często jedno staje się przyczyną drugiego. Zło, które czai się w człowieku, każe robić mu rzeczy irracjonalne, tak jak postaciom z tego artykułu. Szpital czy inna placówka zdrowia i pracujący tam ludzie, kojarzą nam się z pomocą, ratunkiem,uldze w cierpieniu i chorobie, a w kwintesencji z „uzdrowieniem”. Nikogo nie dziwi naturalna śmierć czy choroby, które w zaawansowanym stadium są nie do wyleczenia ale co, jeśli rokujący pacjent nagle umiera i ciężko znaleźć przyczynę śmierci ? Z pewnością nikomu z nas nawet przez myśl nie przyjdzie, że personel, który powinien ratować życie, odbiera je.
Pielęgniarz Niels Högel zamordował z zimną krwią 85 pacjentów. Oskarżenie dotyczyło śmierci 100 pacjentów w latach 2000-2005 w Oldenburgu i Delmenhorst. Skazany podawał im środki prowadzące do zatrzymania pracy serca, by następnie wykonywać reanimację i kreować się na kompetentnego ratownika w środowisku kolegów. Jak argumentowała przed sądem prokurator generalna, były pielęgniarz robił to z nudów i chorobliwej ambicji. Swoim ofiarom wstrzykiwał śmiertelne dawki leków aby poczuć ekscytację podczas próby ratowania ich. Niels Högel przyznał się do zabicia 100 pacjentów ale udowodniono mu 85 zbrodni. Jego ofiarami byli pacjenci w wieku 34 – 96. Został przyłapany w 2005 roku, kiedy podawał pacjentowi nieprzepisany mu lek. W 2008 r. został skazany za próbę zabójstwa, a siedem lat później – na dożywocie za kolejne mordy. Teraz sąd w Oldenburgu ogłosił prawomocny wyrok: Högel – którego media nazwały „Aniołem Śmierci” – spędzi za kratkami resztę swojego życia.
Grzegorz Stanisław W. 36 – letni pielęgniarz miał się opiekować starszymi, schorowanymi Niemcami, zamordował sześciu swoich pacjentów. Motywem zbrodni była chciwość. Wstrzykiwał swoim ofiarom – pacjentom duże dawki insuliny,potem okradał ich,znaleziono u niego min. karty kredytowe, należące do jednego z zamordowanych. Grzegorz W. usługi świadczył w domach emerytów. Zazwyczaj nagle odchodził z miejsc, w których pracował, znikał, kiedy jego podopieczni trafiali do szpitala. Śledczy ustalili, że Polak od 2008 roku pracował za granicą jako niewykwalifikowany opiekun – Wolsztajn nie był i nie jest bowiem zarejestrowany w Centralnym Rejestrze Pielęgniarek i Położnych w Polsce. Mimo to opiekował się chorymi, nie wiadomo na jakiej podstawie był zatrudniany w zawodzie pielęgniarza.
Harold Shipman -lekarz uznany za najgroźniejszego seryjnego zabójcę w historii Wielkiej Brytanii, zwano go Doktorem Śmierci. Shipman w 1978 roku miał 32 lata i niewielką praktykę zawodową. Hyde było jego trzecim miejscem pracy, wcześniej odbywał staż w Pontefract i przez kilka lat pracował w Todmorden. W tym pierwszym miejscu nie wzbudzał podejrzeń. Wprawdzie śmiertelność pacjentów podczas jego nocnych dyżurów była wyjątkowo wysoka, ale dotyczyło to osób starszych i chorych,uznawano to za naturalne. Podczas pracy w Todmorden dr Harold zwrócił na siebie uwagę,ponieważ wyszło na jaw nadużywanie przez niego leków, a dokładnie chodziło o demerol (lek przeciwbólowy o działaniu narkotycznym), który Shipman w ogromnych ilościach zamawiał we wszystkich lokalnych aptekach. Inspektorat ds. leków zaczął kontrolować młodego lekarza. Ten widząc co się dzieje i nie chcąc dopuścić do zbyt dokładnego śledztwa, szybko przyznał się do uzależnienia od petydyny i zgodził się na leczenie psychiatryczne oraz odwyk. Po jego zakończeniu stanął przed komisją dyscyplinarną związku lekarzy, która ukarała go jedynie 600 funtami grzywny. Wtedy nikt nie pomyślał, że cieszący się dobrą opinią doktor, wykorzystuje demerol do odbierania życia swoim pacjentom.
W Hyde – które było jego ostatnim miejscem „pracy” szybko zdobył zaufanie i szacunek mieszkańców. Stał się ważną postacią w lokalnej społeczności. Zasiadał w radzie szkoły. Mieszkańcy walczyli, by móc leczyć się u najlepszego doktora w mieście. To dawało mu dużą swobodę, z której Shipman chętnie korzystał. I był ostrożny. Zwłaszcza w ciągu pierwszych lat swojej pracy. Zamienił też demerol na morfinę. Swój preceder w Hyde stosował przez 17 lat, nie wzbudzając właściwie żadnych podejrzeń. Jedynie lekarz patolog z miejscowej kostnicy zwróciła uwagę na wyjątkowo wysoką śmiertleność pacjentów Shipmana, który w międzyczasie otworzył własną klinikę. Zawiadomiła policję, która jednak zignorowała zgłoszenie. W końcu dr Harold był szanowaną postacią – nie mógł dopuścić się morderstwa. Gdyby nie popełnił błędu i nie połasił się na pieniądze jednej z ofiar, prawdopodobnie bezkarnie zabijałby do dziś. Postanowił przywłaszczyć sobie majątek byłje burmistrz Hyde 82-letniej Kathleen Grundy, która pozostawiła po sobie prawie 400 tys. funtów, a całą kwotę – w dniu śmierci – zapisała swojemu lekarzowi, którego „chciała wynagrodzić za opiekę”. Nagła zmiana testamentu, jego niechlujna forma, a zapewne także zawód związany z utratą tak dużej sumy, spowodował, że wnuczka kobiety (wzięta prawniczka) rozpoczęła batalię o wyjaśnienie sprawy. Gdy zaczęto badać sprawę na jaw zaczęło wychodzić coraz więcej śladów prowadzących do Harolda Shipmana. Między innymi wrócono do wcześniejszego zgłoszenia lokalnej patolog. Wkrótce postanowiono ekshumować 16 zmarłych pacjentów lekarza. Sekcje wykazały, że 15 z nich – w tym pani Grundy – padło ofiarą zabójcy. Przyczyny śmierci nie były naturalne. W każdym z tych przypadków powodem było przedawkowanie morfiny.
Dr Harold Shipmann został skazany za zabójstwo 215 osób ,dostał wyrok 15- krotnego dożywocia oraz 4 lata za fałszerstwo. 13 stycznia 2004 roku powiesił się we własnej celi.
W maju tego roku francuski anestezjolog Frederic Pechier został oskarżony o zamordowanie 7 swoich pacjentów i narażenie na śmierć kilkudziesięciu innych. Frederic Pechier pracował jako lekarz w dwóch prywatnych klinikach zlokalizowanych w miejscowości Besançon we wschodniej Francji od wielu lat. Współpracownicy Pechiera uznawali go za utalentowanego anestezjologa, który wielokrotnie przywracał pacjentów do życia. Jednak w latach 2008–2017 u siedmiu jego pacjentów w wieku 37–53 lat doszło do nagłego zatrzymania akcji serca w wyniku podania im olbrzymiej dawki potasu i środków znieczulających. Dwie z osób reanimowanych przez Pechiera nie przeżyły. Anestezjolog został oskarżony o dopuszczenie się czynów niezgodnych z etyką lekarską – otrucia z premedytacją. Zabroniono mu wykonywania zawodu lekarza i objęto go sądowym nadzorem. Frederic Pechier, który nie przyznawał się do winy, do czasu rozpoczęcia rozprawy został wypuszczony na wolność.
Czytając o takich przypadkach, zastanawiamy się, gdzie w tym wszystkim zasady etyki lekarskiej oraz przysięga Hipokratesa ?! Pozwolę sobie przytoczyć jej tekst ze Starożytnej Grecji:
„Przysięgam na Apollona lekarza, na Asklepiosa, Hygieje, i Panaceje oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich na świadków, że wedle mej możności i rozeznania będę dochowywał tej przysięgi i tych zobowiązań. Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby: synów jego będę uważał za swoich braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu. Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją. Nie będę operował chorych na kamicę, pozostawiając to ludziom zawodowo stosującym ten zabieg. Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób, wolny od pożądań zmysłowych tak wobec niewiast, jak i mężczyzn, wobec wolnych i niewolników. Cokolwiek bym podczas leczenia, czy poza nim, z życia ludzkiego ujrzał, czy usłyszał, czego nie należy na zewnątrz rozgłaszać, będę milczał, zachowując to w tajemnicy. Jeżeli dochowam tej przysięgi, i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu tej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; jeżeli ją przekroczę i złamię, niech mnie los przeciwny dotknie”.[2]
Źródło : natemat.pl, se.pl , wp.pl, maximus.media,
Zdjęcia: thesun.co.uk, manchestereveningnews.co.uk, welt.de, Tvp.info, .lci.fr
Tekst przysięgi : mp.pl
Autor: Tarantulla